Pisma z różnych starych ksiąg Kuldejczyków,
które zostały częściowo zniszczone w dawnych czasach.
Niegdyś nazywana Księgą Poczęcia i uważana za Pierwszą Księgę z Brązu. Dotyczy ona koncepcji Prawdziwego Boga w umysłach ludzi w dawnych czasach, podczas walki o powrót ku światłu.
Niegdyś wszyscy ludzie byli ciemni i owłosieni, i w tamtych czasach kobieta była kuszona siłą i dzikością bestii, która mieszkała w lesie, i ród ludzki został ponownie zbezczeszczony.
Dlatego Duch Boga rozgniewał się na kobietę, albowiem na niej spoczywała odpowiedzialność za odrzucenie bestii wewnątrz i na zewnątrz, aby mogła rodzić dzieci światłości, które będą kroczyć w świetle; albowiem w człowieku jest bestia i Bóg, i Bóg kroczy w świetle, a bestia kroczy w ciemności.
Teraz, z powodu niegodziwości, która została uczyniona, są pośród ludzi ci, którzy są Dziećmi Bestii, i są oni innym ludem. Tylko ród ludzki został ukarany, albowiem bestia działała zgodnie ze swoją naturą. W człowieku bestia i Bóg walczą o to, czy zajmie on swoje miejsce pośród Bogów, którzy żyją, czy pośród bestii, które umierają, a kobieta w swej słabości zdradziła go na rzecz bestii.
Ludzie codziennie zmagają się z bestią i wydzierają swe życie z ziemi, a ich dzień jest otoczony walką i trudem. Kobiety rodzą więc dzieci w cierpieniu, a ponieważ są słabe, ich mężowie panują nad nimi. Człowiek jest poczęty w łonie kobiety, a ona wydaje go na świat. Dlatego, gdy Bóg podniósł człowieka spośród bestii, wybierając go na swego dziedzica i obdarzając go nieśmiertelnym duchem, położył zasłonę na wrotach życia. To po to, by kobieta nie zapomniała, że jest niepodobna do wszystkich innych żywych stworzeń i jest powierniczką boskiej misji. Albowiem kobieta nie tylko daje życie śmiertelnej istocie, ale również przynosi na Ziemię iskrę boskości, a nie ma większej odpowiedzialności.
Oko, które widzi rzeczy ziemskie, jest zwodnicze, ale oko, które widzi rzeczy duchowe, jest prawdziwe. Wtedy, z powodu tego, co się wydarzyło, Wielkie Oko, które widziało Prawdę, zostało zamknięte i odtąd człowiek kroczył w fałszu. Niezdolny do postrzegania Prawdy, widział tylko to, co go zwodziło, i tak będzie aż do jego przebudzenia.
Nie znając Boga, człowiek czcił Ziemię, która go zrodziła i zaspokajała jego potrzeby. Bóg nie był niezadowolony, albowiem taka jest natura dzieci; ale gdy już nie są dziećmi, muszą odłożyć na bok dziecinne rzeczy. Ani też, oślepiwszy ich, nie był gniewny, że nie mogli widzieć, albowiem Bóg jest przede wszystkim zrozumieniem. Oblicze dobrego ojca jest surowe, a jego drogi są twarde, albowiem ojcowski obowiązek nie jest lekkim brzemieniem, ale jego serce rządzi się współczuciem. Jego dzieci kroczą w Prawdzie i prawości, ich stopy nie błądzą, ani nie są samowolne i krnąbrne.
Człowiek rodzi się z błota, słońca i Ducha. W dniach poczęcia Duch Boga zapłodnił podatną Ziemię, a ona wydała swoje dzieci. Potem przyszedł człowiek, który chodził jak małe dziecko, ale Bóg wziął go za rękę i nauczył chodzić w prawości Boga.
Ród ludzi przybył z zimnych krain północy. Byli pod mądrym ojcem, a nad nimi była Wielka Kompania, która później wycofała się z obrzydzeniem. Ten ród to Dzieci Boga; znali oni Prawdę i żyli pośród pokoju i obfitości. Otaczające ich Dzieci Człowiecze były dzikie i okrutne; odziane w skóry bestii, żyły jak bestie. Jeszcze dziksi byli Ludzie z Zumat, którzy żyli za nimi. Wśród Dzieci Boga kobieta miała równość z mężczyzną, albowiem jej rady były znane jako mądre. Słuchała z zrozumieniem, a jej mowa była rozważna; w tamtych dniach jej słowa miały wagę, albowiem wtedy jej język nie grzechotał jej w głowie jak nasiona w wyschniętym strąku.
Kobieta wiedziała, że chociaż mężczyzna mógł ją ujarzmić swoją siłą, był słaby w swoim pożądaniu jej. W jego słabości leżała jej siła, a w tamtych dniach była ona używana mądrze; była fundamentem ludu. Ród był dobry, ale z powodu swej dobroci był przeznaczony do uderzenia, albowiem tylko dobre naczynie jest godne ognia. Jest ono palone, aby jego kształt został utrwalony, a jego wzór przetrwał. Ta ścieżka pokoju nie jest ścieżką postępu.
Lud nie był rządzony przez książąt ani przez ustawy, lecz mędrcy zasiadali w radzie. Mieli tylko kodeks postępowania i tradycję moralną, wiążącą każdego z innymi w symetrycznej sieci życia. Ci, którzy naruszali kodeks i tradycję, byli uważani za niegodnych życia wśród ludu i byli skazywani na wygnanie.
Wśród Dzieci Człowieczych kobieta była rzeczą. Była poddana mężczyźnie, przedmiotem zaspokojenia jego żądzy i sługą do zaspokajania jego potrzeb. On ją ujarzmiał i trzymał w niewoli, albowiem jej zdrada człowieka była znana nawet wśród nich, i nigdy nie została zapomniana ani nie mogła być wybaczona.
Dzieci Boga wysoko ceniły kobietę i chroniły ją przed grubiaństwem i okrucieństwem, a jej pozycja była taka, że przyznawano ją tylko najgodniejszym z mężczyzn. Darzyli ją szacunkiem, albowiem dla nich była źródłem życia w ich rodzie, projektantką jego przyszłości. A jednak nawet wtedy musieli ją ograniczać, albowiem była skłonna do samowoli i lekceważenia swojej odpowiedzialności.
Lud kwitł i z pokolenia na pokolenie rósł w siłę i urodę. Byli wznoszącymi się falami ludzkości, płynącymi ku swemu przeznaczeniu. Prawo mężczyzny do posiadania partnerki było decydowane na podstawie jego standardu myślenia, jego prawości, sposobu, w jaki przestrzegał kodeksu i tradycji oraz jego postępowania z mężczyzną i kobietą. Najlepsi mężczyźni mogli wybierać partnerkę spośród wszystkich kobiet, ale gorsi mężczyźni mogli szukać tylko wśród mniej pożądanych, zgodnie ze znanym standardem. Niektórym, mającym tylko zewnętrzny wygląd mężczyzn, nie przyznawano żadnej partnerki, podczas gdy najszlachetniejsi mężczyźni mogli brać dodatkowe spośród szeregów gorszych kobiet. W ten sposób ród zawsze dążył do poprawy, zgodnie ze swoim zamysłem.
Rada ludu dobrze znała siłę pożądania mężczyzny do kobiety. Siła tego popędu nie była marnowana, albowiem ich przodkowie zaprzęgli ją do pojazdu, który wyniósł ich ród do wielkości ponad inne. Ród, który potrafił właściwie ukierunkować siły zawarte w sobie, był gotów kontrolować siły poza sobą. Największe siły, jakie człowiek może zaprząc na swoją korzyść, leżą w nim samym, ale podstawowa siła ludu leżała w moralności jego kobiet, albowiem była to siła, która rządziła, ponieważ była zabezpieczeniem czegoś cennego. Ludzie dążą do złota i cenią je, ponieważ nie jest to coś łatwo osiągalnego. Gdyby złoto można było zbierać garściami, ludzie by nim gardzili; jego moc tkwi w jego rzadkości.
Wtedy zdarzyło się, że jeden mężczyzna stał się arogancki w sile swej męskości i dumie ze swego miejsca; jego myśli skłaniały się ku sobie, a nie ku dobru ludu. Gardził starymi drogami, oświadczając, że kodeks i tradycja są niepotrzebnym ciężarem nałożonym na barki ludzi. Powiedział:
„Dlaczego mamy nosić ciężar rzeczy, które odziedziczyliśmy po naszych ojcach? Skąd wiemy, że chodzili z mądrością? Jak możemy powiedzieć, że to, co było dobre dla nich, jest dobre dla nas?”
Z powodu jego niesfornej mowy i krnąbrnych dróg, rada wygnała go na pewien czas, i gdyby pozostał osobno, jego serce zostałoby upokorzone w mądrości. Lecz wśród Dzieci Boga była kobieta, jedna z najpiękniejszych i najbardziej pożądanych, która wstawiła się za nim, aby mógł powrócić i zamieszkać wśród nich, albowiem w ich kodeksie było, że krnąbrny zawsze może odzyskać swoje miejsce.
Kobieta odszukała go na pustkowiu i, natknąwszy się na niego, rzekła:
„Chociaż z powodu mego serca jawisz mi się jako najwspanialszy z mężów, w oczach starszych jesteś niegodny, by mnie posiąść. Dlatego przemówiłam za tobą; teraz przyjdź, stań przed nimi sam i powiedz, że pustkowie zmieniło twoje drogi. Czyniąc tak, zyskasz przychylność rady i, być może, stanę się twoją partnerką. Siła i odwaga, które podziwiam, stawiają cię wysoko w szacunku ludzi i w przychylności starszych, ale twój krnąbrny i nieuważny duch jest niegodny twego ciała. Chociaż zyskujesz przychylność w oczach młodych i głupich kobiet, które widzą tylko zewnętrzność twego ciała i przez to stają się jeszcze głupsze, oczy mądrych kobiet widzą twego nagiego ducha i nie dają się zwieść. Dlatego lekceważ spojrzenia głupich dziewcząt i prowadź się dobrze. Postępuj w taki sposób, byś zyskał przychylność w oczach mądrych kobiet.”
I rzekła:
„Czyż nie jestem Maya, najbardziej pożądana z kobiet, ta, której wszyscy mężczyźni pragną? A jednak pozostanę zarezerwowana tylko dla ciebie, dlatego nie bądź mnie niegodny.”
Mężczyzna wyszedł z pustkowia i jałowych ziem. Stanął przed radą mądrych kobiet i rzekł:
„Co muszę uczynić, by mieć tę kobietę za partnerkę? Albowiem pragnę jej ponad wszystko, nawet ponad własne życie. Dla niej stanę się najgodniejszym z mężów wśród ludu; jej standard jest wysoki, inaczej nie mogę jej posiąść.”
Mądre kobiety odpowiedziały mu, mówiąc: „Przez tak długi czas będziesz postępował w ten sposób”, i wyznaczyły mu czas i zadanie. Aby było dobrze, zadanie miało być wykonane sercem, a nie tylko czynem, ale mężczyzna przyjął je z radością, jego serce nie było w tym dniu, lecz w dniach, które miały nadejść. Rada i starsi rzekli: „To, co uczyniły mądre kobiety, jest dobre; będzie to dobre i na pożytek ludu.”
Mężczyzna mężnie podjął się zadania i był wspaniały w swej męskości, a jego nowe drogi radowały serca wszystkich dziewcząt, z których wiele było poruszonych dziwnymi drgnieniami w piersiach. Wśród nich była jedna mniej urodziwa i pożądana, której serce płonęło dla niego gorąco; jej myśli spoczywały na nim nieustannie, ale wiedziała, że w jego oczach była mało znacząca. Nazywała się Lila.
Zdarzyło się, że wstając wcześnie pewnego dnia, zobaczyła mężczyznę udającego się do lasu przy bagnach, by wykonywać swoje zadanie, i naradziwszy się z samą sobą, poszła za nim. Natknęła się na mężczyznę, gdy odpoczywał w miejscu samotności i, zbliżając się, przemówiła cicho, mówiąc:
„To twoja służebnica Lila. O mój Panie, czyż nie jesteś zmęczony zadaniem obciążającym twoje dni, a także tym, że brakuje ci towarzyskiej radości, by je ulżyć? Gdzie jest ta, która nałożyła ciężar na twoje silne plecy? Gdzie jest moja krewna, która bez wątpienia jest piękniejsza i znacznie bardziej pożądana ode mnie, i dlatego jest bardzo odpowiednią nagrodą za twoje ciężkie trudy? Czy odpoczywa w cieniu, czy zbiera owoce w ogrodach?
Bez wątpienia jej myśli są z tobą, ale czyż nie jest nadmiernie twardego serca, że nie pociesza cię, albowiem czyż nie leży w naturze kobiety przychodzić do mężczyzny i ulżyć mu w jego brzemieniu swoją miękkością? Czyż nie leży w naturze kobiety być uległą i poddaną, aby mężczyzna mógł radować się swoją siłą? A może, mimo jej urody, serce tej kobiety twego pożądania nie jest sercem kobiety? Czy jest jak fałszywa pomarańcza, słodka do patrzenia, ale gorzka do gryzienia?
A może jej serce jest w pieczy starszych, że woli drogi starych od dróg młodych? Co ona ci uczyniła, czyż nie upokorzyła twej męskości, zaprzęgając ją jak wołu do zwyczajów ludu? Czy może być słuszne, by dekrety dawno zmarłych ludzi stawały między żywym mężczyzną a kobietą? Czyż nie jest bardziej stosowne, by zwyczaje ludzi poddały się prawu Tej, która dała nam nasze natury? Ta pożądana kobieta jest twoja, pod warunkiem, że będziesz trudził się i czekał. Jest twoja, ale nie bezwarunkowo. Nie przychodzi bez zastrzeżeń jak kobieta powinna, ale jak mężczyzna, który przychodzi do osła z uzdą w ręku.
Niestety, brakuje mi urody, która nakłada na ciebie jarzmo, ale pod spodem niczego mi nie brakuje i jestem tak samo kobietą jak każda inna. Moje serce płonie dla ciebie płomieniem, który prawie pochłania moje ciało. Weź mnie, przyjmij moją skromną ofiarę. Daję wszystko swobodnie, będę twoja bez żadnych warunków. O mój Panie, która z nas, kobiet, naprawdę ofiarowuje najwięcej? Ta, która niczego nie ustępuje, czy ja, która nawet zostanę przeklęta przez Boga i ludzi dla twojej sprawy? Ja, która jestem niczym w twoich oczach, nie wymagam od ciebie żadnej ofiary na moją rzecz. Niczego nie proszę, a ofiarowuję wszystko, co kobieta może.”
Wtedy Lila uklękła u stóp mężczyzny i położyła głowę na jego kolanie.
Mężczyzna był bardzo zaniepokojony w swoim ciele i zmagał się z nim, ale jego duch przywołał przed jego oczy wizję bardziej pożądanej dziewczyny, i został wzmocniony. Wstał i rzekł: „Odejdź i nie kuś mnie więcej!”
Wtedy Lila odeszła i poszła swoją drogą, ale w sobie rozmyślała, a w ciągu dni jej myśli wykluły mroczny plan. Zmieszała zakazany napój z ziół i, wlewając go do dzbana z wodą z miodem, zaniosła go mężczyźnie, gdy trudził się w upale schyłku dnia. Widząc ją, mężczyzna rzekł: „Dlaczego znowu przyszłaś?” A ona odpowiedziała mu, mówiąc: „Mój Panie, twoja służebnica przynosi znacznie mniejszą ofiarę, której nie musisz się obawiać, jak tej większej; skromny dar orzeźwienia.” Dzień był gorący, a trud męczący, więc dar nie był niemile widziany. Mężczyzna pił obficie z dzbana, a z powodu napoju jego duch zasnął, podczas gdy bestia weszła w jego ciało z siłą.
Gdy ogień jego namiętności został ugaszony wodami żądzy, jego duch powrócił i zbeształ kobietę, mówiąc: „Coś ty uczyniła? Czy w ten sposób chcesz mnie zniszczyć?” Kobieta odpowiedziała: „Czyn jest twój, mój Panie, albowiem ty jesteś mężczyzną, a ja jestem kobietą.” Wtedy mężczyzna przestraszył się, albowiem znał kodeks i zwyczaj. Rozgniewał się na sposób przerażonych ludzi i krzyknął: „Odejdź mi z oczu, żmijo, bo cię zmiażdżę!”
Lila odpowiedziała cicho:
„Mój Panie, dlaczego być gniewnym lub przerażonym bez powodu? Albowiem ta rzecz będzie tajemnicą między nami, nikt nigdy się o niej nie dowie. Oto, mój Panie, czyż nie jesteś znowu wolny, a jarzmo zdjęte z twej szyi? Teraz możesz poznać radości, jakie kobieta może dać, bez poddawania się zadaniu; dlatego odpoczywaj, albowiem życie jest dla ciebie dobre.”
Słowa kobiety nie były słodkie dla uszu mężczyzny, albowiem był pełen wyrzutów sumienia za to, co zostało uczynione. Rzekł:
„Nie jesteś dziewczyną mych czułych pragnień, w której moje serce się radowało i dla której z radością podjąłem się zadania. Co teraz z nią, której piękno porównuje się z chwałą słońca, której łagodność pieści jak promień słońca, przy której blasku jesteś niczym więcej niż ponurym cieniem?”
Lila odpowiedziała:
„Ona jest zaiste jak słońce; możesz ją czcić z daleka, ale nigdy nie dotknąć, byś nie został spalony i zniszczony.”
„Jestem kobietą twego ciała, którą wybrało twe ciało. Co ta druga kobieta dla ciebie uczyniła? Czyż nie naostrzyła miecza, na którym się skaleczyłeś? Jeśli ktoś zapali ogień pośród trzcin, wiedząc, że śpi tam człowiek, kto jest winny jego spalenia? Ogień, ten, kto go zapalił, czy trzciny? Poniżej twej męskości jest zwracanie się przeciwko mnie w ten sposób; czyż nie jestem zawstydzona dla twej sprawy? I która z kobiet zaprosiłaby gniew Bogów i ludzi, jak ja to uczyniłam? Bądź zadowolony z krzywdy, którą już wyrządziła twoja żądza. To jest zły czyn, który popełniłeś, ale ponieważ jesteśmy teraz zjednoczeni w ciele, żadna krzywda ci się przeze mnie nie stanie.”
Odtąd, wśród ludu, chodzili osobnymi drogami, ale ciało wołało do ciała, zbliżając ich potajemnie w ukrytych miejscach. Każde żyło z wyrzutami sumienia swego ducha i każde kroczyło w cieniu strachu z powodu kodeksu i tradycji.
Oto starsi nie byli pozbawieni bystrości i widzieli, że mężczyzna nie był już pilny w zadaniu i powrócił do swoich dawnych dróg. Unikał również oczu Mayi i nie był już powściągliwy wobec kobiet; skosztowawszy zakazanego owocu, teraz szukał innych odmian. Nie był człowiekiem z celem, do którego dążył; jego postawa nie była postawą wolnego człowieka. Spojrzenia między mężczyzną a kobietą i ich niepokój nie były trudne do zinterpretowania.
Starsi i mądre kobiety mówili między sobą:
„Taki jest sposób tych, którzy noszą ciężar w sercach, których mroczna miłość jest słabą, potajemną rzeczą, kwitnącą wstydliwie w ciemnych i ukrytych miejscach.”
Dlatego postawili straż nad parą. Straż natknęła się na nich, gdy leżeli razem nadzy na swoich skórach, i szydziła z nich sprośnie, albowiem ich namiętność była profanacją i rzeczą do żartów. Była grzybem na drzewie miłości.
Zostali postawieni przed wielką radą, która była radą starszych, i radą mądrych kobiet, która ich przesłuchała, mówiąc: „Dlaczego uczyniliście nam zło?” Mężczyzna odpowiedział: „Kobieta uśpiła mojego ducha złym napojem, a moje ciało osłabło z powodu mojej męskości.” Odpowiedzieli: „Prawdę mówiąc, masz teraz niewiele męskości i jesteś mniejszym człowiekiem z powodu tej kobiety.”
Kobieta wstała przed wielką radą i odpowiedziała im śmiało:
„Czyż jestem zatem silniejsza z nas dwojga? Czy mogę podnieść największy kamień lub biec najszybszy wyścig? Czyż silni nie zwyciężają zawsze słabych, i czyż ten człowiek nie jest najsilniejszym z ludzi? Czy to w ogóle jest sprawa dla waszej troski? Albowiem w jaki sposób skrzywdziliśmy kogokolwiek oprócz nas samych? Czy będziemy karani za to, co dotyczy tylko nas dwojga i nie krzywdzi nikogo innego?”
Wielka rada odpowiedziała:
„Czyny każdej osoby, które wpływają na życie innych, są sprawą innych. Chociaż zostało to uczynione w tajemnicy między wami, czyż skutki nie były widoczne w waszych oczach dla wszystkich? Czy mężczyzna służy ludowi lepiej z powodu tej rzeczy, czy też służy mu gorzej? Czy coś zostało dodane do ludu, czy coś zostało odebrane? Czyż lud nie stracił?”
„Dlatego czy to, co uczyniliście, nie jest sprawą ludu, a nie tylko waszą? Sam czyn nie był zły, z wyjątkiem sposobu jego dokonania. Kobieta, która nie ceni samej siebie, kradnie coś wszystkim kobietom, albowiem są one wtedy mniej cenione w oczach mężczyzn. Czy mężczyźni ceniliby złoto, gdyby zbierano je przy drodze? Ponad wszystko, co z miłością daną przez Boga? Czy wynieśliście czy zdegradowaliście jej środki wyrazu wśród mężczyzn i kobiet? Wśród ludu, który ceni złoto ponad wszystko, ten, kto je fałszuje lub podrabia, popełnia przeciwko niemu krzywdę. Tutaj, gdzie miłość jest ceniona ponad wszystko, a kobieta czczona jako jej strażniczka, ci, którzy ją degradują, są postrzegani podobnie.”
„Mieszkamy w przyjemnym miejscu, pośród pokoju i obfitości, dziedzictwie po naszych ojcach. Dzieci Człowiecze odziedziczyły pustkowia. Czy nasi ojcowie są mniej mądrzy niż ich ojcowie, że zwyczaje naszych ojców powinny być pogardzane? To, co uczyniliście, odnosi się do was dwojga i przez was dwoje wasza kara zostanie wykonana. To nie jest kara za żadną krzywdę wyrządzoną nam, albowiem jesteśmy starzy i niewiele nas to dotyczy. Karzemy, ponieważ mamy obowiązek wobec młodych, wobec nienarodzonych z naszego rodu. Mamy jeszcze większy obowiązek wobec uświęconych rzeczy, które inspirują ludzkość i wynoszą człowieka ponad bestie.”
„Wasze złe postępowanie nie dotyka żadnego mężczyzny ani kobiety, a jednak dotyka wszystkich mężczyzn i kobiet, i gdyby pozostało bez uwagi, nie byłoby bez wpływu na dzieci jeszcze nienarodzone. Kodeks i tradycja są filarem naszego ludu, a filaru nie można bezkarnie uderzać. Chociaż jest silny i jedno uderzenie go nie uszkodzi, wiele uderzeń zburzy nawet najmocniejszy filar. Uderzenie pozostawione bez uwagi zachęca do kolejnego. Czyn zlekceważony jest czynem zachęconym.”
„Lud można oceniać po rzeczach, które karze, i po rzeczach, które dopuszcza. Świnia tarza się w brudzie i dlatego atakuje każdego, kto wejdzie do jej chlewa. Gdybyśmy byli całkowicie z Ziemi, musielibyśmy chronić tylko ziemskie rzeczy.”
„Tak więc wygnamy was na zawsze spośród nas, chyba że w waszej starości, z miłosierdzia, zostanie wam pozwolone powrócić.”
W ten sposób mężczyzna i kobieta zostali wygnani z uprawnej ziemi, by wędrować po pustkowiu poza nią. Mieszkali w jaskini na pustkowiu, przy zewnętrznej granicy uprawnej ziemi, i jedli chwasty i dzikie stworzenia. Byli w miejscu chronionym przed wrogimi ludźmi i bezpiecznym od zasadzek. W pierwszych dniach ich wygnania mężczyzna był gniewny na kobietę i mówił do niej złośliwie, mówiąc:
„Jak lampa, która nie daje światła, jesteś kobietą bez kobiecej cnoty, nie zasługującą już na zaszczytne traktowanie przyznawane kobietom naszego rodu. Mówiłaś prawdę, gdy mówiłaś, że ja jestem silny, a ty słaba. Niech tak będzie, odtąd twoja słabość będzie moją siłą; już nie będzie słabość mężczyzny siłą kobiety i kręgosłupem ludu trzymającego się rzeczy bez substancji. Odtąd nie jestem zobowiązany nikomu i nie mam obowiązku wobec nikogo oprócz siebie. Mężczyzna jest słaby tylko w swoim pożądaniu kobiety, ale słabość kobiety odtąd zapewni zaspokojenie tego pożądania.”
Tak więc mężczyzna ujarzmił kobietę na sposób Dzieci Człowieczych; była żoną, która mu służyła, mówiąc: „Mój Panie, jestem tylko kobietą i twoją służebnicą.”
Bestie pustkowia były strażnikami kobiety, a ona była w niewoli jałowej ziemi, albowiem pustkowie było poza zasięgiem wód, miejscem spustoszenia, dającym tylko chwasty i ciernie. Mężczyzna polował na dzikie stworzenia, podczas gdy kobieta kopała korzenie, szukając pożywienia wśród chwastów.
Tak się złożyło, że pewnego dnia, pokonana głodem, kobieta poszła pośród trzcin rosnących na skraju uprawnej ziemi, albowiem rosły tam kwitnące rośliny, których korzenie można było jeść. Podczas zbierania została zauważona przez rolnika uprawiającego pola, który, podkradłszy się do niej, rzekł: „Kobieto, widzę cię, czyż nie jesteś tą, która została wygnana? Jeśli tak, zwyczaj nakazuje, że będziesz musiała umrzeć, albowiem zabronione jest ponowne wchodzenie na żyzną ziemię, gdy zostało się wyrzuconym.”
Wtedy kobieta, wciąż będąc w wodzie, poluzowała pas i, rozpuszczając włosy, rzekła:
„Czcigodna być może już nie jestem, być może umrzeć muszę, ale czyż nie jestem wciąż kobietą, póki żyję? Jeśli widzisz mnie inaczej niż jako kobietę, która może zadowolić mężczyznę na sposób kobiet, to mówię, że nie możesz być mężczyzną. Tak, jestem kobietą, którą twój brat uwiódł, kruchą ofiarą jego żądzy. Być może lepiej, bym umarła szybko z twojej ręki, niż umierała powoli z głodu na pustkowiu. Śmierć nie może mnie skrzywdzić bardziej niż życie, które objawiło mi zło ludzi. Niech umrę teraz za zło twojego brata.”
Mówiąc to, wyszła z wody.
Rolnik nie zabił, lecz zamiast tego bawił się z nią aż do wieczora. Kobieta rzekła, zanim odszedł:
„To będzie tajemnica między nami, albowiem nie ma nikogo innego w pobliżu, kto by nas tu widział. Daj mi jedzenie, aby moje ciało było jędrne, a moje serce radosne, abym często mogła przychodzić w to miejsce.”
W ten sposób, w następnych dniach, kobieta wielokrotnie chodziła nad wodę i w inne miejsca, gdzie byli inni mężczyźni. Dlatego nie musiała już kopać korzeni ani trudzić się na pustkowiu.
Wtedy Dzieci Boga wygnały innych mężczyzn na pustkowia z powodu tej kobiety, a mężczyzna, widząc, jak to się stało, rzekł: „Czy moja niedola z twojego powodu nigdy się nie skończy?” Kobieta odpowiedziała:
„Mój Panie, tę rzecz uczyniłam dla ciebie; spójrz na tych innych, czyż nie są wyrzutkami na pustkowiu, ludźmi bez wodza, który by nimi rządził, ani ręki, która by ich prowadziła? Zbierz ich razem, aby polowali dla ciebie i służyli ci, rządź nimi i stań się potężny. To, co uczyniłam, uczyniłam tylko dla ciebie. Do twojej siły zostanie dodana ich siła, a strata ludu na żyznych ziemiach stanie się w ten sposób twoim zyskiem. Czego siła nie może osiągnąć? Jeśli twoim pragnieniem są inne kobiety, czyż siła ich nie zdobędzie? Dlatego nie strofuj mnie, ponieważ teraz włożyłam w twoje ręce środki do osiągnięcia tego, czego pragniesz.”
„Teraz mówię ci, i mówię prawdę o rzeczach, które tylko kobieta może znać, że jesteś lepszym człowiekiem niż ci, którzy żyją przywiązani do uprawnych ziem, których kobiety potajemnie nimi gardzą za ich służalczość wobec kodeksu i tradycji.”
Mężczyzna został poruszony tymi słowami i wyszedł do innych, zbliżając się do nich, mówiąc:
„Oto zostaliśmy wyrzuceni, ponieważ podążaliśmy drogami ludzi zgodnie z naturą ludzi. Nasza męskość jest w nas dobra, niech więc się zamanifestuje, aby nasza siła była większa.”
Tak się stało, że mężczyźni, którzy byli wyrzutkami, wchodzili potajemnie nocą na żyzną, uprawną ziemię, paląc domy i obalając wieże wodne, mówiąc: „Niech ta ziemia znów stanie się pustkowiem.”
Zabijali mężczyzn i porywali kobiety i dzieci. Kradli owce, kozy i bydło. Potem wycofali się do twierdz na pustkowiach. Tam zbudowali obóz i otoczyli go murami i rowami, i prowadzili wojnę z Dziećmi Człowieczymi, i zwyciężali ich. Rządzili swoimi kobietami surowo i uczynili je swoją własnością, kupując i sprzedając je jak bydło. Gdy mężczyzna mówił „Chodź”, kobieta przychodziła, a gdy mówił „Idź”, odchodziła. Na jej uległych plecach i na jej poddanej głowie wyładowywał swój gniew, na jej służalczym ciele zaspokajał swoją żądzę.
Lila była prawdziwą córką kobiety, która zdradziła pierwszy ród ludzi. Napisano o niej, że gdy jej synowie dorośli do męskości, kazała im zabić i zjeść ich ojca, aby zyskali siłę i mądrość na całe życie.
Mężczyzna trzymał kobietę w niewoli, albowiem wiedział z własnej znajomości jej dróg, że nie można jej ufać. Odtąd nie mogła swobodnie chodzić pośród mężczyzn, albowiem wiedzieli, że chociaż kobieta była słaba, a mężczyzna silny, kobiecym podstępem mogła wykorzystać jego słabość. Wśród ludu wyrzutków i Dzieci Człowieczych kobieta była poddana mężczyźnie, a on narzucał jej swoją wolę i dominował nad nią.
W ten sposób kobieta spowodowała swój własny upadek i zniszczenie tych, którzy darzyli ją wielkim szacunkiem. Swe wdzięki rzuciła u stóp tych, którzy je deptali. Kobieta nie była jeszcze gotowa, by być wolną strażniczką wrót życia. Nigdy nie była wystarczająco mądra, by wybierać ojców rodu, albowiem rządziła nią kobieca samowola, a nie mądrość.
Stało się, że synowie Dzieci Boga połączyli się z córkami Dzieci Człowieczych, które dobrze znały drogi mężczyzn i nie były powściągliwe. Przymierze zostało złamane, a obce kobiety zostały wzięte do domostw, niektóre nawet jako żony, ale chociaż córki były gorszymi kobietami, synowie byli cudownie wielkimi i potężnymi wojownikami.
Ci nowi ludzie wyszli z pustkowi i przeszli do Kithermis, które podzielili na trzy części między siebie, a na granicach były rzeki. To było wtedy, gdy lata życia człowieka zostały skrócone, ponieważ stał się on w pełni podtrzymywany przez Ziemię, ale pozostał pełen wigoru, choć napełniony wrogością, zwłaszcza wobec tych, którzy kochali.
Na wschodzie była kraina Ubal, która była górzysta, a Ubalici byli pasterzami. Na zachodzie była kraina Chaisen, która łączyła się z Ubak na północy. Na południu były krainy Utoh i Kayman, których ludy mieszkały na równinach i uprawiały ziemię. Niektórzy z domostw Dzieci Boga udali się do krainy Chaisen i dali ludziom prawa oraz nauczyli ich budować z cegły. Netar i Baletsheramam, synowie Enanariego, nauczyli ich pisma i umieścili swoje litery na filarze w Herak. Enkilgal, syn Nenduki, zbudował Keridor, który stoi między dwiema rzekami.
Potem nadeszło wydłużenie lat, kiedy czas siewu był zdezorientowany, a ziarno umierało w ziemi. W tamtych dniach Enos wyszedł z Chaisen i przemawiał w imieniu Boga Dzieci Człowieczych. W tamtych dniach wielu, którzy mieli krew Dzieci Boga, skłaniało uszy ku jego słowom, albowiem myśleli, że Wielki Bóg ich ojców ich opuścił. Dlatego oświecające słowo Boga przyszło do Elomy.
Eloma, córka Kahemy, usłyszała głos Boga i została zaniesiona na pustkowie do miejsca, gdzie była jaskinia i czyste, płynące wody, i mieszkała tam przez siedem lat. Eloma miała trzech synów i wszyscy słyszeli głos Boga i chodzili z Nim. Jej pierworodny syn to Haryanah, który niósł słowo Boga do Dzieci Boga mieszkających w Krainach Północy, albowiem zapomnieli oni o Jego Drogach. Poślubił Didi, córkę wielkiego króla, i stał się jeszcze większym królem; miał wielu synów, którzy wszyscy stali się królami wśród mężów o wielkiej sławie. Yahama, jej drugi syn, niósł słowo Boga do tych, którzy mieszkali na wschodzie, a Manum, jej trzeci syn, niósł je do tych na zachodzie.
Gdy ucho Ducha otworzyło się w Elomie, powróciła do swego ludu i stała się Tłumaczką Boga. W dniach, gdy niektórzy ludzie odchodzili, by zamieszkać wśród Dzieci Człowieczych, inni przyszli do Elomy i rzekli:
„Oto ludzie odchodzą, a my stajemy się słabi, podczas gdy Dzieci Człowiecze stają się silne. Czy to może być wola naszego Ojca?”
Wtedy Eloma zawołała do Boga, a On usłyszał jej wołanie i rzekł do niej:
„Niech twój duch będzie w pokoju, albowiem rzeczy dzieją się, jak chcą; to ziarno jest oddzielane od plew. Zawsze łatwiej jest ludziom podążać drogami ciała niż drogami ducha, a jednak im głębiej człowiek schodzi w dolinę rzeczy ziemskich, tym trudniejsza jest wspinaczka na wyżyny chwały. Jedno pokolenie, by zejść w dół, dziesięć pokoleń, by znów powstać. Człowiek musi walczyć lub degenerować, ale ścieżka przyjemności jest miła, podczas gdy ścieżka postępu jest najeżona bólem i walką.”
Bóg rzekł do Elomy, swojej służebnicy:
„Oto byłem dobry dla Moich dzieci, dano im wszystko, co przyjemne, wszystko przychodziło im łatwo do ręki. Los Dzieci Człowieczych jest surowszy, a jednak prosperują. Od dziecka oczekuje się rzeczy dziecinnych, ale gdy dorośnie, oczekuje się więcej, a jednak Moje dzieci wciąż przychodzą do mnie jak dzieci.”
Bóg rzekł wtedy: „Idź, wróć do miejsca, skąd przyszłaś, i pozostań tam przez siedem lat”, a ona tak uczyniła. Minęło siedem lat i Eloma wróciła do ludu i oto, żyzne pola były nieobsiane, kanały wodne były suche, a pośrodku wód panowało spustoszenie. Eloma szukała wśród pól, a gdy natknęła się na domostwa, jej serce pękło. Albowiem zobaczyła, że córki Dzieci Boga obcowały z synami Dzieci Człowieczych i stały się niepodobne do prawdziwych kobiet.
Wtedy Eloma rzekła do nich: „Dlaczego to się stało?” A one odpowiedziały: „Oto przyszli ludzie z pustkowia, a nasi mężczyźni byli jak owce przed wilkami; zobacz, nawet teraz pracują w zagrodzie niewoli.” Eloma poszła wtedy do mężczyzn i rzekła: „Dlaczego to się stało?”, a oni odpowiedzieli jej: „Oto Bóg Dzieci Człowieczych, w przeciwieństwie do naszego, jest Bogiem bitew, i zostaliśmy wydani w ich ręce.”
Wtedy Eloma była ciężkiego serca i zawołała do Boga, mówiąc: „Oto los Twoich dzieci”, a Bóg usłyszał ją i odpowiedział:
„Nie jestem obojętny, albowiem ich cierpienia są Moimi cierpieniami. Nie są pod biczami ludzi, lecz pod cepem Boga; ziarno jest oddzielane od plew. Nie trudzą się pod ciosami ludzi, lecz pod młotem Boga; nie są uwięzieni, lecz są na kowadle. Nie jestem Bogiem bitew, nie jestem Bogiem narodów, nawet nie jestem Bogiem ludzi. Jestem Bogiem Dusz, Strażnikiem Skarbów Wieczności. Nie odwróciłem się od Moich dzieci, Moje dzieci odwróciły się ode Mnie, nieposłuszne Moim prawom. Ten krzyk będzie odbijał się echem przez pokolenia człowieka: „Mój Boże, dlaczego mnie opuściłeś?” I będzie on pochodził od tych, którzy opuścili swego Boga.”
„Powstań, idź szukać wśród ludu, a znajdziesz dziewicę, która jest czystego serca, ale jest wyśmiewana i poniżana, uczyniona pastuchem świń. Weź ją ze sobą i idź do Shinary; strzeż jej dobrze, albowiem jest córką nowego świtu.”
Eloma szukała wśród ludu i znalazła Nanuę, Pannę Poranka, i udały się do Shinary.
Głos Boga doszedł do Elomy w Shinarze, mówiąc:
„Taki będzie los tych, którzy aspirują do Boskości. Muszą podążać tylko ścieżkami, które ukazałem poprzez słowa Moich tłumaczy. Rozwijający się duch mieszkający w tych, którzy mają krew Dzieci Boga, i wielkość, która mieszka w ludziach, zostaną powiększone we krwi ich dzieci. Ich mądrość zostanie wielce pomnożona, jeśli więź krwi będzie silna. Jak dobre wino staje się złe, jeśli jest nadmiernie rozcieńczone, tak jest z wielkością we krwi człowieka. W krwi tych, których przodkowie byli Dziećmi Boga, jest cnota, i jeśli dwoje ludzi mających tę krew poślubi się, wówczas cnota ta wzrasta w ich dzieciach, tak że jest większa niż u któregokolwiek z rodziców. Istnieje prawo dziedziczenia, od którego żaden człowiek nie jest zwolniony, albowiem człowiek jest rządzony prawami ziemskich stworzeń, jak również większymi prawami. Czyż nie najlepszy baran jest wybierany, by spłodzić nową trzodę? Niech więc kobiety wybierają najlepszych spośród mężczyzn, jakich mogą, i niech mężczyźni wybierają najlepsze spośród kobiet, a ci, którzy usłuchają Moich słów, będą wiedzieć, kto jest najlepszy. Niech prawdziwie wielcy rządzą.”
Bóg rzekł:
„Twórcze słowa pozostają po tej stronie zasłony, ale ich echa rozbrzmiewają po waszej stronie. Rzeczywistość pozostaje tutaj, ale jej odbicie jest tam; stworzenie jest Moim lustrem, chociaż nie jest bez zniekształceń. Stworzyłem w duchu i w materii, Moje myśli obejmowały od niewidzialnie najmniejszego do niepojęcie największego. Moje największe myśli uformowały substancję dla duchów synów i córek Ziemi.”
„Prawda i sprawiedliwość, doskonałość piękna i dobra pozostają ze Mną, a te możecie znać na Ziemi tylko przez ich odbicie. We wszechświecie Prawdy wszystkie rzeczy są wolne od iluzji i są widziane w rzeczywistości, ale na Ziemi nawet odbicie jest zniekształcone. Stworzyłem światło i nazwałem je substancją; jest ono oświetlone od wewnątrz przez światło zawsze obecnego potencjału miłości.”
„Ludzie wzywają wielu bogów, chociaż ponad wszystkim jest tylko Jeden; a jednak, jakkolwiek mnie nazywają, usłyszę ich, albowiem jestem Bogiem Ponad Imionami, Bogiem Obejmującym Wszystkie Imiona. W cokolwiek ludzie wierzą, jeśli służy to Dobru, służy Bogu. Ale złote naszyjniki nie są dla owiec, a zewnętrzne formy kultu muszą wystarczyć dla duchowo nierozwiniętych. Rytuały ludzi mogą często być pustymi ceremoniami, ale mogą również strzec Wielkich Tajemnic za nimi.”
„Jeśli człowiek stara się wejść w Moją obecność przez modlitwę i mówi: 'Boże, daj mi to lub daj mi tamto', rzecz ta nie zostanie ani udzielona, ani dana, chyba że dla jego duchowego dobra lub na korzyść innego. Nie jestem handlarzem targującym się błogosławieństwami w zamian za kult; nic, co człowiek może dać, nie może dodać do tego, co mam. Ludzie również oddają Mi niewiele czci, gdy nie uznają, że jestem ponad troską o zwykłe ciała, które rozkładają się i rozpadają, gdy opuszcza je ożywiający duch. A jednak człowiek jest tylko człowiekiem, wiedzcie, że jestem Bogiem zrozumienia i współczucia. Jeśli człowiek woła do Mnie, w prawdziwym stresie i cierpieniu, nie pozostanie bez ulgi i pocieszenia. A jednak zrozumcie, że cierpienie i smutek są losem człowieka, aby mógł stać się Człowiekiem-Bogiem. Istnieje również Wielkie Prawo, któremu człowiek musi się podporządkować; istnieją zawiłości enidvadew do rozwikłania i wymagające ścieżki przeznaczenia i losu do przebycia. Zbyt często ceną płaconą za rzeczy uczynione lub nieuczynione jest ból i cierpienie, smutek i niedola, ale jaka byłaby korzyść dla dłużnika, gdybym wymazał takie długi? A jednak zadbam o to, by nigdy, nawet o jedno ziarno, nie przekroczyły one tego, co jest absolutnie konieczne i sprawiedliwe. Na ziemi radość i szczęście zawsze przeważą nad bólem i smutkiem.”
„Ziemia jest Ziemią, bierzcie ją taką, jaką ją znajdujecie, nie oczekujcie, że znajdziecie tam rzeczy niebiańskie. Jest to miejsce nauki, a celem życia jest uczenie się. Wszystkie rzeczy na Ziemi są ograniczone i śmiertelne, nieśmiertelności tam nie znajdziecie. Kiedy rzeczy na Ziemi wypełnią swoje ukryte cele, każda przemija, wracając do prochu, z którego powstała.”
„Oto w dniach, które nadejdą, Prawda zostanie odsłonięta wszystkim ludom, objawiona w stopniu i w sposób, który będzie odpowiadał ich potrzebom i możliwościom. Będzie ona przekazywana z pokolenia na pokolenie i od człowieka do człowieka. Czystość jej płomienia będzie odpowiadała jakości oleju duchowości, którym jest karmiona i uzupełniana; stąd będzie wiele różnych stopni czystości i objawienia. Pokarm, którym cieszy się jeden człowiek, może ciążyć na żołądku innego, a jednak byłoby głupotą powiedzieć, że pokarm, którym cieszy się jeden, powinien stać się pokarmem wszystkich. Tak jest z rzeczami duchowymi, w które wierzą ludzie.”
„Nie będę posyłał proroków, ani nie będę mianował rzeczników, ale tacy powstaną dzięki własnym wysiłkom i wejdą w świadomą jedność ze Mną. Wskażą drogę, którą podążą duchowo silni, ale inni, mniej silni duchem, muszą obrać wolniejszą ścieżkę, a wielu będzie postępować tylko przez wiarę i służbę, przez sprawiedliwość i życzliwość wobec innych.”
„Iskra boskości w człowieku generuje inspirujące sny, które zawsze będą go wabić naprzód i wzwyż, a jednak droga jest długa, podróż męcząca i często nieprzyjemna. Człowiek niepotrzebnie się obciążył; spowił swego ducha w całun ziemskich namiętności. Z jego Wielkim Okiem oślepionym przez oddawanie się występkom i jego duchem skorodowanym przez zepsucie, pozostały mu tylko jego omylne zmysły, a te zwodzą go, by wierzył, że śmiertelny pojazd jest jego całkowitą istotą. Cierpienie i rozkład są teraz losem człowieka, i wszedł on w długą, ciemną noc ignorancji. Teraz tylko poprzez podróżowanie długą i bolesną drogą ziemskiego doświadczenia jego dusza może zostać oczyszczona i przebudzona do uświadomienia sobie chwały w nim.”
„Człowiek może pojmować Mnie, jak chce, i będzie dobrze. Nie jestem Bogiem małostkowości. Jak Ja wydałem stworzenie, tak on wyda objawienie swego Boga. Tobie, Elomo, Moje dziecko, daję klucze Komunii i Jedności.”
Wtedy Eloma wyszła pośród ludu i nauczała go o jego Stwórcy w ten sposób:
„Przynoszę wam szeptane przez duszę słowa Boga, Wiecznej Wieży Mocy, Niezgłębionego Oceanu Współczucia. On zawiesił Ziemię w pustce, otaczając ją nicością, a jednak Jego mocą pozostaje ona w wyznaczonym jej miejscu. Osłania On swoją chwałę za tarczą iluzji, by nie przytłoczyła duchów ludzi. Jest On zasłonięty ciemną chmurą śmiertelnej ignorancji. Jest On inspirującym duchem, który zawsze wchodzi w serca ludzi, starając się ich pobudzić do sięgania po wielkość i osiągnięcia.”
„Ukształtował On niebo nad nami i ozdobił je wspaniałością i budzącą grozę urodą. Nauczył gwiazdy ich pieśni radości, a wiatry ich cudownej muzyki. Cała rozległa Ziemia głosi Jego twórczość, podczas gdy wysokie sklepienia objawiają Jego umiejętność i dzieło. Jego przesłania docierają do ludzi, nie w mowie ludzi, lecz w bezsłownych szeptach do ich serc. Jego palec wyznacza kurs dla życiodajnych wód, które odżywiają opustoszałe piaski, sprawiając, że delikatne pąki wybuchają z martwej ziemi. Miękkie wody pieszczą ziemię, a pastwiska powstają, by stać się siedliskiem wielkich stad i trzód.”
„Róża rozwija swe piękno, by Go uczcić, a wiciokrzew raduje Go zapachem niesionym przez wiatr. Pola kukurydzy kłaniają się w pokorze, a potem kłosy pszenicy wznoszą się w chwale. Drzewa rozpościerają szeroko swe czczące gałęzie, a główki jęczmienia szepczą do siebie o Jego słonecznej obfitości. On jest Źródłem Wszelkiego Życia, Nadzorcą Życiodajnych Wód i Kapitanem Gwiazd.”
„Ludzie stoją pod wielką kopułą nocnego nieba i są pod wrażeniem dzieła jego architekta oraz jasnych tajemnic ukazanych w tak pięknym wzorze. Są przerażeni własną małością, ale uspokajają ich Jego słowa, które dotarły do nich z dawnych czasów.”
„Bóg ukoronował człowieka życiem i włożył w jego rękę berło intelektu. Dał mu cep panowania nad wszystkimi innymi żywymi stworzeniami i posadził go na tronie stworzenia. Dyscyplinuje nas, gdy jesteśmy młodzi, i wyciąga powitalną dłoń, gdy zbliżamy się do końca podróży życia. Towarzyszy ludziom w ich pielgrzymce po drodze życia, łagodząc ich nieszczęścia i radując się z nimi jego przyjemnymi niespodziankami. Równoważy życie wszystkich ludzi, tak że nieustannie napotykają warunki i sytuacje dla nich odpowiednie.”
„Rozległe, tajemnicze Niebiosa są Jego tronem, a obfita Ziemia Jego podnóżkiem; żadna struktura, którą człowiek mógłby zbudować, nie pomieściłaby Go. Gdyby potrzebował siedziby, żadne miejsce zbudowane rękami człowieka nie mogłoby się równać z tym, co Jego ręce mogłyby wznieść. Nie ma na Ziemi nic, co człowiek mógłby dać Bogu, co mogłoby dodać do chwały Boga lub zwiększyć to, co On ma. Jedyną akceptowalną ofiarą, jaką człowiek może złożyć, jest służba woli Boga, a wolą Boga jest, by człowiek się uduchowił i ulepszył Ziemię. Składanie dóbr lub pieniędzy jako ofiary jest obrazą Boga; jest to unikanie potrzebnego wysiłku, uchylanie się od koniecznego obowiązku; jest to łatwa droga i nie jest akceptowalna.”
„Bóg jest schronieniem ubogich i pocieszycielem potrzebujących. Jego współczucie otacza ludzi, gdy kłopoty ciężko na nich ciążą. A jednak ucisk i przeciwności, smutek i cierpienie nie powinny być postrzegane jako niepotrzebne ciężary nałożone na trudności nieodłączne od ziemskiego życia. Są to rzeczy cenne, które otwierają oczy na Prawdę, hartując ducha, jak żelazo hartuje się w płomieniu.”
Eloma nauczała wielu rzeczy i zabroniła każdemu mężczyźnie cudzołożyć z niezamężnymi matronami, których srebrny język zwodził, a których urocze maniery sprowadzały mężczyzn na manowce. Nakazała również, by mężczyźni nie cudzołożyli z żadną dziewicą ani z żoną innego, albowiem nikt tak czyniący nie mógł nazywać się człowiekiem honoru, a takie czyny toczą ducha jak rak.
To Eloma nauczyła ludzi mądrości gwiazd, które podróżowały zgodnie ze swoimi przeznaczeniami. Nauczyła ich interpretować wzór życia każdego człowieka, który jest tkany z nici losu i przeznaczenia i przeplatany wieloma kolorowymi pasmami enidvadew. Te rzeczy zostały poznane i spisane przez Ishkigę.
Oto, czyż nie zostało to napisane w dniach ojców naszych ojców i ich ojców przed nimi, i dane nam, abyśmy przekazali to wam, dzieciom dni jeszcze nienarodzonych?
Aby, jeśli umiejętność pisarza pozostanie z wami, mogło być odczytane w waszym pokoleniu.
Czytajcie, o dzieci nienarodzonych lat, i wchłaniajcie mądrość przeszłości, która jest waszym dziedzictwem. Oświecające słowa z przeszłości, która dla was jest tak odległa, a jednak w Prawdzie tak bliska.
Uczą nas, że żyjemy wiecznie, i to jest prawda, ale równie prawdziwe jest, że żadna chwila życia nie może być zmarnowana; albowiem każda godzina i dzień na Ziemi jest kształtowaniem przyszłości.
Jesteśmy dziedzicami części czasu; możemy go roztrwonić na daremne rzeczy lub wykorzystać na naszą wieczną korzyść. W dniach naszych ojców, zanim jałowe nauki zatkały myśli ludzi, a próżny, formalny rytuał zbudował mur, który zasłaniał zrozumienie, ludzie chodzili w świetle Prawdy.
Wtedy wiedzieli, że jest tylko Jeden Bóg, ale ponieważ pozwolili, by ich wyższe zdolności popadły w zapomnienie, widzieli mniej wyraźnie. Ponieważ pojawiał się On w różnych aspektach, myśleli, że jest ich wielu.
Teraz, w naszych czasach, Bóg ma wiele różnych form w oczach ludzi, a każdy oświadcza, że tylko on zna prawdziwe imię i podobieństwo Boga. Tutaj wszyscy ludzie popełniają błąd, chociaż wszyscy mówili prawdę zgodnie ze swoim zrozumieniem. Ale Prawda nigdy nie może ugiąć się przed ograniczonym zrozumieniem człowieka; to pojmowanie człowieka musi się rozszerzyć, by ją pojąć.
W dawnych czasach zrodziły się wielkie potwory i bestie o przerażających kształtach, z przerażającymi zgrzytającymi zębami i długimi, rozrywającymi pazurami; słoń był tylko kotem w porównaniu z nimi. Wtedy, z powodu niebiańskiego buntu i zamętu, i terroru ogarniającego serca ludzi, Wielki Byt utwardził oblicze lądu, który stał się niestabilny, a bestie zamieniły się w kamień. To było dawniej, gdy Niszczyciel wciąż spał w górnych sklepieniach Nieba.
Tak więc jest napisane w kronice Beltshery: W tamtych dniach ludzie byli niegodziwi i chociaż mędrcy pośród nich dawali wiele ostrzeżeń o nadchodzącym gniewie, nie chcieli słuchać; taka jest droga niegodziwców. Tak się stało, że Duch Karcący poruszył się przeciwko nim z powodu odoru niegodziwości unoszącego się z Ziemi, albowiem jego nozdrza brzydzą się zapachem zła. Jest to zapach, którego żaden człowiek nie może poznać, albowiem jak psy znają zapach strachu, którego żaden człowiek nie może wykryć, tak inne istoty mogą znać zapach niegodziwości.
Wielkie wrota powodzi, które są nad Ziemią, zostały wszystkie otwarte. W ten sposób wody powodzi podniosły się, by pokryć ląd, a wielkie ulewy uderzyły z góry. Wiatry nie mogły już odnaleźć swoich celów.
Ludzie opuścili równinę Shinara i uciekli na wielką górę wznoszącą się nad płaskimi ziemiami poniżej, i tutaj, blisko szczytu, rozbili obóz.
Czując się bezpieczni, niegodziwcy szydzili, mówiąc:
„Żadna woda nigdy tu nie dotrze, albowiem nie ma jej wystarczająco dużo w Niebie ani na Ziemi.”
A jednak wody podnosiły się coraz wyżej, a usta niegodziwców zostały uciszone. Kapłani ludu tańczyli i śpiewali na próżno, i wiele rytuałów odprawiono, by przebłagać gniew z góry.
Nastał okres ciszy, a potem ludzie zbudowali bramę do Nieba, w której Główny z Tłumaczy mógł obcować z Innym Królestwem. Wszedł on w ciszę i rzucił swego ducha, a gdy to uczynił, skontaktował się z Duchem Karcącym, którego ludzie nazywają innymi imionami.
Jego głos został usłyszany w jego sercu i rzekł:
„Jestem tym, co zostało wezwane przez odór niegodziwości unoszący się z ciał ludzi, którego żadne kadzidło nie może ukryć. Albowiem jak zapach zgnilizny atakuje nozdrza ludzi, tak niegodziwość wydziela coś, co atakuje nas w tym królestwie.
Niegodziwość jest więc obrazą przeciwko nam. Gdyby człowiek rzucił brud przez mur na wasz dziedziniec, czy nie uznalibyście tego za akt wrogości? Czy ktokolwiek z was mógłby żyć w harmonii z tymi, którzy byli niewrażliwi na waszą własną wrażliwość? W ten sposób jestem przebudzona na wydarzenia w świecie ludzi i jestem teraz odziana w substancję działającą.”
Istota Duchowa rzekła:
„Nie pragnę nadmiernie karać ludzi. Idź do ludu i powiedz im, że jeśli tylko poprawią swoje drogi i nie będą już kroczyć ścieżką niegodziwości, odejdę.”
Ale gdy Główny z Tłumaczy powrócił do ludu, zastał ich przerażonych i zrozpaczonych, gliną w rękach fałszywych kapłanów, wyznawców złowrogich bogów.
Fałszywi kapłani wołali o ofiarę dla swoich bogów i schwytali Anisa, młodzieńca piękniejszego niż jakikolwiek inny, posłańca i biegacza między miastami.
Wtedy, chociaż szeptali ze strachem między sobą o tym czynie, lud schwytał Nanuę, służebnicę Elomy, Oświeconej, której życie było poświęcone Illanie, albowiem rzuciła ona na nich przekleństwa, gdy młodzieniec został zabrany.
Nanua i Anis byli trzymani przez fałszywych kapłanów, a wokół nich falowała wielka masa ludu, i chociaż Główny z Tłumaczy podniósł głos, nie został wysłuchany. Wtedy masa ludu ruszyła w dół, do brzegu wody, i tam się zatrzymała, podczas gdy kapłani krzyczeli modlitwy do bogów szalejących powyżej. Całe Niebiosa były zaciemnione wielkimi, toczącymi się chmurami, a na szczycie góry były silne wiatry i błyskawice. Ludzie rozdzierali szaty, kobiety zawodziły, a mężczyźni uderzali się w przedramiona. Anis został pobity maczugą i oddany wodom.
Wtedy, gdy ten, który dzierżył maczugę, zwrócił się ku Nuanie, rzekła ona do tych, którzy ją otaczali: „Zostawcie mnie, sama oddam się wodom, albowiem jeśli muszę być złożona w ofierze, będę lepszą ofiarą, tak oddaną.” Wtedy zeszła do wód, ale gdy jej stopy weszły, cofnęła się przed zimnymi, ciemnymi, wodnymi głębinami przed nią.
Ale gdy ten, który dzierżył maczugę, ruszył naprzód, młody człowiek, Sheluat Pisarz, człowiek spokojnych manier, ani przystojny, ani silny ciałem, przepchnął się naprzód i, biorąc ją za rękę, zszedł z nią do wód.
Wody podniosły się wysoko, a ludzie dzielili miejsce, w którym stali, z dzikimi bestiami, owcami i bydłem, ale teraz zgiełk ucichł, a wody cofnęły się. Widząc to, lud krzyczał chwałę złowrogim bogom i wołał: „Wielcy są potężni bogowie i wielcy ich święci kapłani!”
Główny z Tłumaczy odszedł ze smutkiem, ukrywając się, albowiem teraz obawiał się o swoje życie. Gdy wody opadły, rzucił swego ducha i wszedł w komunię z Duchem Karcącym, i rzekł: „Czy i ja mam wejść w opadające wody jako ofiara? Albowiem życie jest teraz daremne, gdyż jestem bez Boga i honoru.”
Wielki Byt odpowiedział:
„Ludzie widzą w wydarzeniach to, co chcą widzieć; mogą interpretować tylko zgodnie ze swoim zrozumieniem.
Wody podniosły się do swoich granic i nie opadły z powodu niepotrzebnych ofiar. Moce z góry mogą zarządzać wydarzeniami, by karcić ludzi, ale częściej takie wydarzenia są wyzwaniami i próbami. Jednakże boska interwencja jest zaiste rzadka.”
„Ci kapłani podążają inną, dłuższą ścieżką, ale oni również potępiają niegodziwość i wskazują drogę do Prawdy, chociaż ta droga może być okrężna i najeżona niebezpieczeństwami. Więc czy oni, czy wy dotrzecie do uszu ludu, odór niegodziwości zostanie zmniejszony. Boskie cele są osiągane różnymi środkami, a oczy niewielu ludzi są otwarte, by zobaczyć albo środki, albo cel.”
„Życie nigdy nie jest daremne, ale twoja ofiara byłaby. Żaden człowiek nie może stracić swego Boga, albowiem On zawsze tam jest; ale prestiż człowieka z powodu tego Boga, taki prestiż jest rzeczą światową o niewielkiej prawdziwej wartości. Skąd wiesz, czy straciłeś, czy zyskałeś? Wydarzeń chwili nie można ważyć w chwili, ale można je ocenić tylko przez sąd lat.
Tylko wieczność wie, czy to czy tamto było dobre czy złe, zyskiem czy stratą.”
Wtedy Wielki Byt otworzył oczy Głównego z Tłumaczy, tak że zobaczył poza ziemską granicę, w królestwo poza nią.
Oto ujrzał Anisa, który był silny i przystojny na Ziemi, a teraz był czymś nieprzyjemnym do oglądania. Ujrzał również prawdziwe piękno Nuanuy, która teraz była istotą o olśniewającej urodzie, a obok niej był Sheluat, który zawsze ją potajemnie kochał, a on teraz jaśniał młodością i był przystojny jak Helith.
Główny z Tłumaczy zrozumiał wtedy, że zło może być przemienione w dobro, i że ludzie mają niewielką wiedzę o prawdziwej naturze rzeczy.
Na górze jest teraz gaj drzew i świątynia zbudowana w formie kręgu białych kamieni, gdzie lud pamięta dzień swego ocalenia. Ale to, co pamiętają, i to, co się wydarzyło, nie są tym samym, ani przyczyna w ich umysłach nie jest prawdziwą przyczyną.
Mówią:
„Jesteśmy dziećmi Atumy, który nas ocalił.”
Wielu, którzy często bywali w Świątyni Ocalenia, mówi, że widzieli dwa cienie, jeden promiennie piękny, a drugi wspaniale przystojny, wędrujące ręka w rękę przez drzewa lub siedzące na słonecznych polanach.
Wszędzie wokół jest teraz miejsce pokoju.
Ludzie chodzą w cieniu grozy, a strach przed nieznanymi mocami wypełnia ich serca. Stworzyli obrazy na podobieństwo rzeczy, które ich przerażają w mroku ich ignorancji, i gardzą tym, co rzeczywiste, na rzecz tego, co nierzeczywiste.
Gdyby widzieli jaśniej, wiedzieliby, że rzeczy, których się boją, są tylko łagodnymi i mocnymi rękami, które mogą ich poprowadzić na pola zadowolenia.
Powrót do legend, mitów i historii o potopie
Napisano w Wielkiej Księdze Jastrzębi Ognia, że Ziemia została zniszczona dwukrotnie: raz całkowicie przez ogień i raz częściowo przez wodę. Zniszczenie przez wodę było mniejszym zniszczeniem i nastąpiło w ten sposób.
Ludzie tamtych czasów gardzili wszystkimi rzeczami duchowymi, a ludzie żyli tylko dla przyjemności, mało troszcząc się o dobro ludzkości czy przyszłość ludu. Rozpusta i kłamstwa były na językach wszystkich ludzi, a brat nie mógł postępować sprawiedliwie z bratem. Książęta i namiestnicy byli skorumpowani, a należna danina nie była płacona, ustawy były przedmiotem drwin. Życie ludzi było rządzone przez ich pragnienia, a dni spędzali na obżarstwie, pijaństwie, cudzołóstwie, tańcu i śpiewie przy instrumentach muzycznych.
Ziemia była zaniedbana, albowiem ludzie trwonili swe siły na nieproduktywne żądze i przyjemności. Kobietom brakowało wstydu, albowiem wiele z nich rzucało spojrzenia na jednego mężczyznę. Mężczyźni walczyli między sobą, a nawet zabijali się nawzajem z powodu swych żądz do bezwartościowych kobiet, podczas gdy cnotliwe kobiety nie były pożądane. Były nawet odrzucane, albowiem mężczyźni unikali wysiłku bycia ich godnymi w oczach ich ojców.
Żony były niehonorowane, a tylko kobiety lekkich obyczajów przyciągały uwagę mężczyzn. Kobiety były nieczyste i nieskromne, a mężczyźni spali z nimi bezwstydnie w obecności innych. Stare kobiety były bardziej pożądliwe niż młode, podczas gdy dziewice były uwodzone i deprawowane w dzieciństwie. Ojcowie cudzołożyli przed swoimi synami i byli podziwiani za swoją sprawność. Nie czynili różnicy między swoimi synami a innymi mężczyznami, ani między swoimi żonami a innymi kobietami. Oszustwo i przemoc były widoczne na każdym kroku.
Na wschodzie i północy były wysokie góry, na których mieszkało plemię zwane Synami Nezirah, Ludźmi z Gór, którzy byli ludźmi twardymi i potężnymi myśliwymi, zręcznymi w polowaniu i walecznymi w bitwie. Mężczyźni byli prawi, ich żony wierne, a synowie szlachetni. W ich sercach nie było niegodnych myśli, ani zawiści, ani nienawiści, ani złośliwości, ani oszustwa. Nie uśmiechali się przed twarzą człowieka, wypowiadając gładkie słowa, a potem, gdy odwrócił plecy, nie sięgali, by go dźgnąć. W ich żonach i córkach nie było nieczystego pożądania, a ani przekleństwa, ani kłamstwa nie słyszano wśród nich. Kobiety szanowały swoich mężczyzn i zachowywały przyzwoitość i decorum.
A jednak byli to mężczyźni o męskich manierach, brzydzący się wszelkimi formami niemęskości i degeneracji. Dlatego skarby w miastach na równinach i słabość ludu, do którego one należały, nie uszły uwadze Synów Nezirah. Tak więc mówili między sobą:
„Zejdźmy i uczyńmy dobry uczynek wśród tego ludu, pokażmy im drogi ludzi silnych, czyniąc ich niewolnikami i posiadając ich dobra.”
Ta rozmowa trwała wśród mężczyzn na targowiskach i zgromadzeniach, aż zostali pobudzeni do czynów, i zebrali oddział wojenny. Ludzie z Gór wybrali przywódców spośród siebie, zgodnie ze swoim zwyczajem, i przygotowali się, by napaść na miękko żyjący lud równin i stać się ich panami.
Gdy wodzowie Ludzi z Gór zobaczyli, co się dzieje, rozgniewali się i nakazali swoim ludziom powrócić do swoich stad i pastwisk. Wódz wodzów stanął przed zebranym oddziałem wojennym i rzekł:
„Jest naszym dekretem, że ta rzecz nie zostanie uczyniona; nie wolno wam schodzić z tych gór, niosąc miecz temu ludowi. Zostawcie ich w spokoju, jak zgniły owoc pozostawia się na drzewie, by zwiędł i umarł. Zostawcie ich, by podążali swoimi drogami jeszcze przez chwilę, a w pełni czasu zniszczą samych siebie.
Nie czyńcie wdów wśród własnego ludu. Jeśli zejdziecie tam, niosąc ogień i miecz, możecie znaleźć pułapkę zastawioną na was pośród cielesnych uciech. Urok ich przyjemności i pokusy ich luksusu są dla silnych mężczyzn, takich jak wy, jak wabik płomienia dla ćmy. Nie narażajcie się na zniszczenie, nawet jeśli sposób jego dokonania będzie przyjemny. Jeśli musicie zniszczyć ten lud, zniszczcie go całkowicie, by nic nie pozostało. Oni są liczni, a my nieliczni, i chociaż ostrym, twardym mieczem możemy zwyciężyć w bitwie, czyż nie moglibyśmy zginąć pod potopem miękkich piór? Czy będziecie na tyle mądrzy, by ucztować na mleku i miodzie, nie tonąc w nim?”
Przez pewien czas wojownicy słuchali słów swoich wodzów, albowiem nie byli ani samowolni, ani lekkomyślni, ale byli wśród nich tacy, którzy zeszli na równiny w pokoju. Wrócili z opowieściami o skarbach i przyjemnościach czekających na dole, donosząc, że czas jest dojrzały na atak, albowiem najemni wojownicy wynajęci przez mieszkańców nizin odeszli. Albowiem w tamtych dniach bogowie Sharapik walczyli z bogami Elishdur i Ladek. Wtedy wojownicy zlekceważyli rozkazy swoich wodzów i, wybierając kapitanów wojennych spośród siebie, zeszli i napadli na lud równiny.
Lud równiny ugiął się przed siłą ludzi z gór. Nie walczyli, albowiem pośród wszystkich swoich dóbr uważali swoje życie za najcenniejszą rzecz, cenniejszą ponad wszystko inne. Rzekli: „Weźcie, cokolwiek mamy, nasze bogactwa i plony, cenne rzeczy z naszych domostw, nawet nasze córki dla waszej rozrywki, ale zostawcie nam wystarczająco, byśmy mogli żyć w waszym cieniu.” Twardzi ludzie z gór byli zniesmaczeni tymi pół-ludźmi, którzy żyli przez trzy pokolenia bez walki, i gardzili nimi.
Zahartowani w boju mężczyźni, którzy zeszli z wyżyn, wzięli, cokolwiek zapragnęli. Mieszkańcy równin oponowali, ale ponieważ ich żołądki zamieniały się w wodę przed męskością ich zdobywców, ich protesty były słowami na wietrze. Zwycięzcy odziali się w zrabowane stroje i oddawali się winom i przysmakom ze stołów. Spali w łóżkach luksusu i rozpusty, a każda ich zachcianka była spełniana przez pokonanych. Nauczyli się dróg zmysłowości, która idzie w parze z miękkim życiem, a gdy byli nasyceni naturalnymi przyjemnościami, niektórzy urozmaicali sobie nudę nienaturalnymi.
Ludzie z Gór widzieli, że kobiety z miast były piękne, ale nie były skromne, rzucając swe wdzięki przed panów, bezwstydnie; więc następowało, że były brane, gdy były potrzebne, i traktowane jak własność. Kobiety nie narzekały, chociaż dotychczas stały na równi ze swoimi mężczyznami, ale równość kobiety z pół-mężczyznami nie jest czymś cennym. Z takimi kobietami mężczyźni nie powściągali swej żądzy i przechodzili od ekscesu do ekscesu. Kobiety, radując się siłą i wigorem mężczyzn, mówiły między sobą: „Oto są zaiste mężczyźni, jakich nie znałyśmy wcześniej.”
Wtedy, na sposób kobiet, odwróciły się od swoich mężczyzn i od domostw swoich mężów i ojców, albowiem teraz nimi gardziły. Odrzuciły wszelką kobiecą powściągliwość i chwytały się zwycięzców jak drapieżne bestie, a silni zostali pokonani przez słabość. Zawsze tak postępują kobiety, gdy ich mężczyźni są pokonani w bitwie; to dla tego mężczyźni walczą.
Nikt nie przybył, by walczyć ze zwycięzcami, albowiem ci, którzy walczyli dla bogów, zniszczyli samych siebie, a w pełni czasu zwycięzcy również zostali zniszczeni przez cielesne uciechy, przez cudzołóstwo i pijaństwo, przez łatwość i luksus. Ich siła bojowa i waleczność odeszły wraz z upływem lat, stali się grubi i leniwi. Ci, którzy zeszli w męskim rynsztunku, by walczyć i zwyciężać, którzy nie mogli być wyzwani w bitwie przez gorszych ludzi z równin, zostali pochłonięci w rezydencjach przyjemności, w pijalniach, przy muzyce, winie i cienkim płótnie.
Na górze i w górskich domach panował płacz i smutek wśród kobiet. Pola były nieuprawiane, a bydło błądziło, owce pozostawały niestrzyżone. Najlepsi rzemieślnicy odeszli, a niewielu pozostało chętnych do nauki ich rzemiosła, nauczyciele wiedzy już nie nauczali. Sękata ręka, która dzierżyła miecz i terroryzowała wroga, teraz szarpała struny psałterza i liry. Szorstkie kaftany i pancerze zostały odrzucone, a teraz odzienie było z cienkiego lnu barwionego na purpurę i karmazyn. Mężczyźni przyozdabiali swe mięknące ciała w jaskrawe stroje i kąpali się w pachnących wodach. Odrzucali swoje kobiety na rzecz tych z miast, których dłonie i stopy były barwione na jaskrawe kolory, a twarze znaczone na niebiesko.
Pewnego dnia z daleka przybyło trzech mężów z Ardis, ich kraj został dotknięty wybuchem góry. Byli wyznawcami Jedynego Boga, którego światło świeci w ludziach, a gdy mieszkali w obu miastach przez kilka dni, poruszyli się w sercach z powodu rzeczy, które widzieli. Wezwali więc swego Boga, by zobaczył te złe rzeczy. Ich Bóg zesłał klątwę na mężów z miast, i nadeszło dziwne światło i dymna mgła, która chwytała za gardła ludzi. Wszystko stało się ciche i pełne obaw, na niebie były dziwne chmury, a noce były ciężkie. Minęło wiele dni, zanim przyszedł północny wiatr i niebo się oczyściło; ale wtedy, gdy kobiety poczęły, rodziły diabły. Z ich łon wychodziły potworności, których twarze były straszne, a kończyny nieproporcjonalne.
W tamtych dniach ludzie znali sztukę obróbki gliny i wytwarzania płótna w jaskrawych kolorach, a także używania farby do oczu. Mieli wiedzę o ziołach i magii, o zaklęciach i mądrości Księgi Nieba; wiedzę o znakach i omenach, tajemnicach pór roku, księżyca i nadejścia wód.
Resztki Synów Nezirah pozostały na górach, które są naprzeciw Ardis, przy ziemi wokół obozowiska Lamak. W Ardis byli mędrcy napełnieni wewnętrzną mądrością, którzy czytali Księgę Nieba ze zrozumieniem i znali znaki. Widzieli, że czyny ludzi we wszystkich krainach wokół gór doprowadziły ich do ich godziny. Wtedy nadszedł dzień, gdy Pani Nocy zmieniła swoją szatę na inną, o innym odcieniu, a jej postać przemknęła szybciej po niebie. Jej warkocze płynęły za nią w złocie i miedzi, a jechała w rydwanie ognia. Ludzie w tamtych dniach byli wielką rzeszą, a głośny krzyk wzniósł się do Nieba.
Wtedy mędrcy udali się do Sharepik, teraz zwanego Sarapesh, i rzekli do Sisudy, króla: „Oto lata zostały skrócone, a godzina próby się zbliża. Cień zagłady zbliża się do tej krainy z powodu jej niegodziwości; a jednak, ponieważ nie mieszałeś się z niegodziwcami, jesteś oddzielony i nie zginiesz, aby twoje nasienie mogło być zachowane.” Wtedy król posłał po Hanoka, syna Hogaretura, a on wyszedł z Ardis, albowiem tam usłyszał głos pośród trzcin, mówiący:
„Opuść swoją siedzibę i posiadłości, albowiem godzina zagłady jest bliska; ani złoto, ani skarb nie mogą kupić odroczenia.”
Wtedy Hanok przybył do miast i rzekł do namiestników:
„Oto chciałbym udać się nad morze i dlatego zbudowałbym wielki statek, abym mógł zabrać na niego mój lud. Ze mną pójdą ci, którzy was niepokoją, i zabiorą rzeczy, które was martwią; dlatego zostaniecie w pokoju, by cieszyć się sobą.”
Namiestnicy rzekli: „Idź nad morze i tam buduj swój statek, i będzie dobrze, albowiem idziesz z naszym błogosławieństwem.”
Ale Hanok odpowiedział: „Powiedziano mi we śnie, że statek powinien być zbudowany przy górach, a morze przyjdzie do mnie.” Gdy odszedł, uznali go za szalonego. Ludzie szydzili z niego, nazywając go Dowódcą Morza, ale nie przeszkadzali mu, widząc zysk w jego przedsięwzięciu. Dlatego wielki statek został zwodowany pod przywództwem Hanoka, syna Hogaretura, dla Sisudy, króla Sarapesh, z którego skarbca pochodziła zapłata za budowę statku.
Zbudowano go nad Jeziorem Namos, blisko rzeki złota, tam gdzie się rozdziela. Całe domostwo Hanoka tam było i domostwo jego brata, który kierował ludźmi przy pracy. Dwyvan, kapitan statków, z krainy za Ardis, był nadzorcą rzemieślników. Kobiety i dzieci nosiły, a mężczyźni budowali. Długość wielkiego statku wynosiła trzysta łokci, a jego szerokość pięćdziesiąt łokci, i był wykończony na górze na jeden łokieć. Miał trzy piętra, które zbudowano bez przerwy.
Najniższe było dla zwierząt i bydła oraz ich paszy, i było pokryte piaskiem z rzeki. Środkowe było dla ptaków i drobiu, dla roślin wszelkiego rodzaju, które są dobre dla człowieka i zwierząt, a najwyższe było dla ludzi. Każde piętro było podzielone na dwie części, tak że było sześć pięter poniżej i jedno powyżej, i były one podzielone siedmioma przegrodami. Były w nim cysterny na wodę i magazyny na żywność, i był zbudowany z drewna askara, którego woda nie może zgnieść ani robaki nie mogą wniknąć. Był smołowany wewnątrz i na zewnątrz, a cysterny były wyłożone. Deski były obrobione na krawędziach, a złącza uszczelnione włosiem i olejem. Wielkie kamienie wisiały na linach z plecionej skóry, a statek był bez masztu i wioseł. Nie było masztów ani otworów, z wyjątkiem luku pod okapem powyżej, przez który wszystko wchodziło. Luk był zabezpieczony wielkimi belkami.
Do wielkiego statku zabrali nasienie wszystkich żywych stworzeń; zboże było składowane w koszach, a wiele bydła i owiec zabito na mięso, które wędzono ogniem. Zabrali również wszelkiego rodzaju bestie polne i dzikie bestie, ptaki i drób, wszystko, co pełza. Także złoto i srebro, metale i kamienie.
Ludzie z równin przyszli i rozbili obóz wokół, by zobaczyć ten cud, nawet Synowie Nezirah byli wśród nich, i codziennie szydzili z budowniczych wielkiego statku; ale ci nie byli zniechęceni i pracowali ciężej nad zadaniem. Mówili do szyderców: „Miejcie swoją godzinę, albowiem nasza z pewnością nadejdzie.”
W wyznaczonym dniu ci, którzy mieli wyruszyć z wielkim statkiem, opuścili swoje domy i obóz. Całowali kamienie i obejmowali drzewa, i zbierali garści Ziemi, albowiem tego wszystkiego już nigdy nie zobaczą. Załadowali wielki statek swoimi dobrami, a cała ich prowiant poszedł z nimi. Umieścili głowę barana nad lukiem, wylewając krew, mleko, miód i piwo. Bijąc się w piersi, płacząc i lamentując, ludzie weszli na wielki statek i zamknęli luk, zabezpieczając go od wewnątrz.
Król wszedł, a z nim ci z jego krwi, w sumie czternastu, albowiem zabroniono, by jego domostwo weszło na statek. Ze wszystkich ludzi, którzy weszli z nim, dwóch rozumiało drogi słońca i księżyca oraz drogi roku i pór roku. Jeden znał się na wydobywaniu kamieni, jeden na wytwarzaniu cegieł, a jeden na wytwarzaniu toporów i broni. Jeden na grze na instrumentach muzycznych, jeden na chlebie, jeden na wytwarzaniu ceramiki, jeden na opiece nad ogrodami i jeden na rzeźbieniu w drewnie i kamieniu. Jeden na budowie dachów, jeden na obróbce drewna, jeden na wytwarzaniu sera i masła.
Jeden na uprawie drzew i roślin, jeden na wytwarzaniu pługów, jeden na tkaniu płótna i wytwarzaniu barwników, a jeden na warzeniu piwa. Jeden na wyrębie i cięciu drzew, jeden na wytwarzaniu rydwanów, jeden na tańcu, jeden na tajemnicach pisarza, jeden na budowie domów i obróbce skóry. Był jeden biegły w obróbce drewna cedrowego i wierzbowego, i był on myśliwym; jeden, który znał spryt gier i cyrku, i był on strażnikiem. Był inspektor wód i murów, sędzia i kapitan ludzi. Było trzech sług Boga. Był Hanok i jego brat oraz ich domostwa, i Dwyvan oraz sześciu ludzi, którzy byli obcy.
Wtedy, o świcie, ludzie ujrzeli straszliwy widok. Tam, jadąc na wielkiej, czarnej, toczącej się chmurze, przybył Niszczyciel, nowo uwolniony z granic niebiańskich sklepień, i szalał po Niebiosach, albowiem był to jego dzień sądu. Bestia z nim otworzyła paszczę i wypluła ogień i gorące kamienie oraz ohydny dym. Pokryła całe niebo powyżej, a miejsca spotkania Ziemi i Nieba nie można było już zobaczyć. Wieczorem miejsca gwiazd zmieniły się, przetoczyły się po niebie na nowe pozycje, a potem nadeszły wody potopu.
Wrota powodzi Nieba zostały otwarte, a fundamenty Ziemi zostały złamane. Otaczające wody zalały ląd i uderzyły o góry. Magazyny wiatrów zerwały swe rygle, więc burze i trąby powietrzne zostały uwolnione, by rzucić się na Ziemię. W kipiących wodach i wyjących wichrach wszystkie budynki zostały zniszczone, drzewa wyrwane z korzeniami, a góry zrzucone. Był czas wielkiego upału, a potem nadszedł czas siarczystego zimna. Fale na wodach nie wznosiły się i nie opadały, lecz kipiały i wirowały, a nad nimi rozlegał się straszliwy dźwięk.
Filary Nieba zostały złamane i runęły na Ziemię. Sklepienie niebieskie zostało rozdarte i złamane, całe stworzenie było w chaosie. Gwiazdy na Niebiosach zostały uwolnione ze swoich miejsc, więc miotały się w zamieszaniu. Na wysokościach wybuchł bunt, pojawił się tam nowy władca i przemknął majestatycznie po niebie.
Ci, którzy nie pracowali przy budowie wielkiego statku i ci, którzy szydzili z budowniczych, szybko przybyli do miejsca, gdzie on leżał. Wspinali się na statek i bili w niego rękami; szaleli i błagali, ale nie mogli wejść do środka ani złamać drewna. Gdy wielki statek został uniesiony przez wody, kołysał się, a oni zostali zmieceni, albowiem nie było dla nich oparcia. Statek został podniesiony przez potężny napór wód i rzucony pośród szczątków, ale nie rozbił się o zbocze góry z powodu miejsca, w którym został zbudowany. Wszyscy ludzie, którzy nie zostali ocaleni na statku, zostali pochłonięci pośród szalejącego zamętu, a ich niegodziwość i zepsucie zostały oczyszczone z powierzchni Ziemi.
Wzburzone wody wzniosły się na szczyt góry i wypełniły doliny. Nie wznosiły się jak woda wlewana do misy, lecz napływały wielkimi, szalejącymi potokami; ale gdy zgiełk ucichł, a wody się uspokoiły, stały nie więcej niż trzy łokcie nad Ziemią. Niszczyciel odszedł w głąb Nieba, a wielki potop trwał siedem dni, z dnia na dzień malejąc, gdy wody spływały do swoich miejsc. Wtedy wody rozlały się spokojnie, a wielki statek dryfował pośród brązowej piany i wszelkiego rodzaju szczątków.
Po wielu dniach wielki statek spoczął na Kardo, w górach Ashtar, naprzeciw Nishim w Krainie Boga.
Hanok miał trzech braci od swojej matki i jednego od Sadary; dwaj byli z nim na wielkim statku, a jeden ocalał w Megin. Hanok rządził całą krainą Bokah, a jego synowie, Labeth i Hatana, urodzili się w Nasira, gdy wielki statek spoczął.
Jego bracia podzielili między siebie zalaną wodą ziemię. Jeden udał się do Tirdany i zbudował tam miasto, i rządził wodami zachodnimi. Jeden rządził wodami wschodnimi i bagnami aż do wód morskich. Drugi wzniósł Erakę pośrodku nich, i był on największy.
Miasto Eraka stało przez tysiąc lat, ale w czasach króla Naderasy ludzie tworzyli wielkie posągi o twarzach ze złota i ciałach z mosiądzu. Dzieci składano w ofierze tym demonom poczętym w niegodziwości. Wtedy Bóg w swoim gniewie uwolnił wiatry, a one przetoczyły się przez miasto jak trąba powietrzna. Złotolice posągi zostały rzucone jeden na drugiego i połamane, upadły i zostały pogrzebane pod swoimi świątyniami. Eraka została wtedy usunięta z oczu ludzi.
Wszystkie miasta zostały odbudowane, a królowie zmarli; ludność wielce się rozmnożyła, gdy urodził się Lugadur, ten, który nauczył obróbki metali. Był najpotężniejszym z królów, a jego czyny są znane wszystkim ludziom i zapisane w jego księgach. Mądrość przybyła do tej krainy za sprawą naszego ojca Hurmanetara, zwanego Hankadah, urodzonego w Egelmek w krainie Khalib pod Eraką, z Nintursu, Dziewicy ze Świątyni, przez Gelamishoara, Budowniczego Murów, syna Lugadura Metalowca, syna Dumatha Pasterza, syna Gigitana Oracza Ziemi.
W dniach, gdy matka Hurmanetara nosiła go pod sercem z bólem, król, jego ojciec, miał sen. Ujrzał kobietę i wiedział, że właśnie z nią spał, ale nie mógł wyraźnie zobaczyć jej twarzy, albowiem gdy tylko prawie ją rozpoznał, podobieństwo zmieniało się w inne. Kobieta oczyszczała się nad misą kadzidła, a czyniąc to, oddawała mocz. Wtedy wielka chmura dymu wzniosła się z misy i wypełniła całe pomieszczenie, i wyszła przez drzwi, i wypełniła całe miasto i wszystkie świątynie miasta.
Następnej nocy król był niepokojony tym samym snem. Dlatego, wiedząc, że otrzymał omen, po wstaniu pośpiesznie wysłał posłańca do Świątyni Obserwatorów Gwiazd. Przyszło dwóch mędrców, a on opowiedział im o swoim śnie, prosząc, by odczytali jego znaczenie. Usłyszawszy słowa króla, odeszli, by skonsultować się z Księgą Nieba, aby odkryć, co zostało zapisane w przyszłości na temat takiej sprawy.
Po dwóch dniach wrócili, wchodząc do króla, gdy siedział w sali sądowej, i pokłonili się przed nim, mówiąc:
„Biada nam, twoim sługom, za to, co mamy do powiedzenia, albowiem tak jest napisane. Ma się narodzić z kobiety, którą zgwałciłeś, a on będzie zabójcą królów, niszczycielem świątyń i rywalem bogów. Jest on zrodzony, by być wielkim wśród ludzi, a jego ręka będzie przeciwko tobie.”
Słysząc to, król pomyślał o kobietach, które wziął siłą, ale było ich wiele i były rozproszone. Wysłał więc ponownie po mędrców, prosząc ich o pomoc, a mędrcy przyjęli jego słowa.
Oto mędrcy wiedzieli, że te rzeczy były napisane o synu, który miał się narodzić Nintursu, ale byli zakłopotani, nie wiedząc, co czynić, albowiem była ona Dziewicą ze Świątyni Siedmiu Oświeconych, która została zbudowana w czasach Sisudy. Gdyby krew tak narodzonego została przelana lub jego oddech zatrzymany w granicach krainy, zboże zginęłoby w bruździe, a kwiaty opadłyby z drzew, tak że nie wydałyby owoców. A jednak mędrcy nie wahali się ściągnąć gniewu króla na tę świątynię, albowiem był to jeden, którego Bóg miał niewielkie dobra, a jednak nie płacił daniny Bogu krainy. Nie pragnęli też oszukiwać króla w tej sprawie, albowiem gdyby przypadkiem oszustwo zostało odkryte, straciliby swoją ochronę.
Mędrcy więc stanęli przed królem i rzekli tak:
„O królu, światło naszych żywotów, my, twoi słudzy, odkryliśmy to dziecko, chociaż jeszcze się nie narodziło. Ma się narodzić z dziewicy związanej ze Świątynią Siedmiu Oświeconych; dlatego jego krwi nie można przelać na ziemi uprawianej przez rękę człowieka, ani jego oddechu nie można zatrzymać. Więc teraz mówimy ci, wyślij tych, którzy są twoimi najbardziej zaufanymi sługami, i niech zabiorą tę dziewicę i zaniosą ją do odległego miejsca. Jeśli będzie to poza granicami tej krainy, dziecko, gdy się narodzi, może tam zostać zabite, a żadne zło nie spadnie na ziemie naszego Boga.”
Słysząc te słowa, król przypomniał sobie Dziewicę, którą wziął dla swej przyjemności, albowiem polując, natknął się na nią, gdy się kąpała. Ani świątynia, ani jej Bóg nie byli mu znani, i nie bał się jej kapłanów.
Król wezwał do siebie swego szambelana, człowieka najbardziej zaufanego, i nakazał mu, mówiąc:
„Idź, weź tę Nintursu, tę dziewicę świątynną, i zanieś ją do krainy Kithis, wchodząc potajemnie. Jest ona brzemienna, a gdy dziecko się narodzi, zabij je, niech jego krew spadnie na ziemię w krainie Kithis.”
Szambelan przygotował się i odszedł, zabierając ze sobą ludzi krwi i ich kapitana. Podróżowali tak, że dotarli do świątyni o pierwszym świetle poranka. Nintursu została zabrana, a oni zostawili ozdoby ze złota i srebra.
Oto Nintursu nie urodziła dziecka, gdy dotarli do granicy krainy, więc rozbili tam obóz, a w następnych dniach ludzie wychodzili na zwiady. Kapitan był człowiekiem biegłym w wojnie i odważnym, człowiekiem wielu bitew, a Nintursu często z nim rozmawiała. Ale między nią a szambelanem niewiele słów zostało powiedzianych.
Zdarzyło się, że gdy nadszedł czas Nintursu i dziecko miało się narodzić, były to dni pełni księżyca; dlatego dziecka nie można było zabić, więc czekali aż do nowiu. Wtedy, gdy porządek rzeczy był właściwy, szambelan wezwał kapitana i rzekł:
„To jest zadanie dla człowieka krwi, a ja nim nie jestem, dlatego ty weź dziecko i zabij je za granicą. Siedmiu ludzi pójdzie z tobą, aby wszyscy mogli być świadkami czynu i przysiąc na niego.”
Oto ludzie krwi byli ponurymi ludźmi bitew, obcymi miękkim łożom i łagodnym manierom kobiet, ale niektórzy z nich byli towarzyszami Nintursu podczas pierwszych dni jej macierzyństwa. Był też jeden, którego ojciec był wyznawcą w Świątyni Siedmiu Oświeconych, zanim została ona opuszczona przez wszystkich, którzy podążali za królem. Byli tacy, którzy szeptali, mówiąc:
„To jest zadanie dla tych na wysokich stanowiskach, którzy mówią miodowymi językami i noszą ukryte noże, które dźgają w plecy; to nie jest dla wojowników.”
To była prawda. To nie było zadanie dla ludzi od zgiełku metalu; był to czyn bardziej odpowiedni dla dworzan o słabych żołądkach; ale ci, pozbawieni kręgosłupa, zawsze potrzebowali innych, by wykonywali ich brudną robotę zrodzoną z intryg i spisków. Panie, przyśpiesz dzień, w którym prawdziwi mężczyźni nie będą już manipulowani przez pół-mężczyzn!
Kapitan włożył dziecko do kosza przygotowanego przez Nintursu. Został on umieszczony na ośle. Następnie on i jego ludzie przekroczyli granicę do miejsca, gdzie nie rosło ani drzewo, ani trawa; ale około dziesięciu strzałów z łuku dalej płynął strumień, który nawadniał pola i pastwiska w dolinie poniżej.
Gdy się zatrzymali, kapitan zdjął kosz i otworzył go, ale gdy spojrzał na twarz dziecka, jego serce zatrzymało jego rękę. Był człowiekiem bitew, który zabijał w wojnie, zabójcą ludzi w walce, a nie tchórzliwym człowiekiem intryg i zabójcą dzieci. Zamknął kosz i rzekł do tych, którzy z nim przyszli:
„Poczekamy tu do zmroku. Jeśli przelejemy krew dziecka tutaj, zostanie ona wchłonięta przez martwą ziemię i nie wyrządzi szkody, ale jeśli zaniesiemy ją dalej, do doliny, spadnie na żywą ziemię.”
Nikt z nim nie odpowiedział, albowiem byli oni tylko prostymi wojownikami, nie wiedzącymi, że krew mogła być wylana do wód. A może zrozumieli serce swego kapitana. Kapitan rzekł: „Jest gorąco, mamy wystarczająco dużo czasu, zanim ci, którzy mieszkają poniżej, zasną; dlatego napijmy się wina i odpocznijmy chwilę.” Więc pili wino, które przynieśli, i odpoczywali; stając się senni, w końcu zasnęli. Zapadła ciemność.
Oto osioł nie jadł od rana ani nie pił ze strumienia, a kapitan ludzi czekał na swój czas, albowiem miał plan, a to miejsce było mu znane. W zapadającej ciemności włożył kosz z dzieckiem w środku z powrotem na osła. Było to dobre miejsce do ukrycia, pod nawisem skalnym, z gęstwinami cierni wokół, podczas gdy poniżej ziemia opadała stromo, pokryta skałami i luźnymi kamieniami.
Tylko kapitan wiedział, jak w ciemności duży kamień został uwolniony z góry, pociągając za sobą wiele innych, tak że kamienie spadały wokół miejsca, gdzie ludzie leżeli pod nawisem. Byli ciężcy od wina, krzyczeli, potykali się i upadali; jeden został trafiony strzałą, inny włócznią; w ciemności doszło do starcia, chociaż nikt nie zginął. Osioł, uwolniony z kantara, uciekł i nikt nie mógł go zatrzymać.
Gniewnie kapitan krzyknął:
„Jakich ludzi mi dano, dlaczego nie przynieśliście trąb, by ogłosić nasze przybycie? Kto może zobaczyć osła pośród krzaków lub usłyszeć go pośród kamieni?”
Wtedy, gdy na dole pojawiły się światła i usłyszano głosy ludzi w nocy, wycofali się.
Dotarłszy do bezpiecznego miejsca, ludzie naradzali się między sobą, albowiem kapitan ludzi rzekł:
„Jeśli chcecie uniknąć kary za tę noc, musicie mnie teraz zabić; nawet wtedy, czy możecie wrócić beze mnie? A także, kto wie, gdzie popłynie krew? Dlatego, czyż nie powiemy wszyscy: na własne oczy widziałem krew tego dziecka i wiem, że jest martwe? Czy jesteśmy ludźmi mądrości, którzy żyją, czy głupcami, którzy umierają?”
W ten sposób, niesiony na grzbiecie osła, Hurmanetar przybył do krainy Kithis.
Co do naszego ojca Hurmanetara, te rzeczy zostały zapisane w zwoju Pakhamina, pisarza Jastrzębi Ognia. Pokolenie wyrosło z pokolenia, a Pan Światła i Życia ukrył się, albowiem znał Naturę człowieka i nikt nie mógł Go znaleźć. Czas mijał, a oni już Go nie szukali.
Wtedy, wysoko jadąc, niesiony na ośle, przybył ten, który miał objawić Światło ludziom; chwała Panu Światła i Życia za Hurmanetara Niosącego Światło! Wędrował po zboczach wzgórz pośród pasterzy, którzy troskliwie opiekowali się swoimi stadami, i nauczył się ich dróg. Był to najmądrzejszy z ludzi, a jego ciało było przepełnione męskimi mocami; szeroko krocząc, przemierzał szerokie pastwiska gór. W gniewie jego twarz płonęła jak słońce w południe, podczas gdy w dobroci rzucała spokojny blask księżyca w nocnej ciszy. W odwadze i umiejętnościach nikt nie mógł mu dorównać.
Był dzieckiem jak żadne inne; zanim inni raczkowali, on stał prosto; nauczył się liter w wieku trzech lat, potrafił czytać i pisać w wieku pięciu, uczył tych, którzy uczęszczali z nim do świątyni, gdy miał siedem lat. Miał dziesięć lat, gdy jego przybrany ojciec dołączył do swoich ojców, a majątek został podzielony przez kobiety. W wieku dwunastu lat zmienił bieg rzeki spływającej z gór, by poprowadzić ją przez nowe pastwiska, i w ten sposób jego matka stała się bogata. W wieku trzynastu lat został wysłany do Pasterza Miasta i szkolony z włócznią i tarczą. W wieku siedemnastu lat zabił prawą rękę króla i uciekł w góry Akimah.
Jak drapieżna bestia wędrował swobodnie, był mieszkańcem gór, o mocnych kończynach i szybkich stopach, biorąc według swego kaprysu od tych, którzy przechodzili jego drogą. Potężny był jego łuk z drewna anshan, naciągnięty ścięgnami, szybko pędził jego prosto wystrzelone strzały.
Wysoko w górach wędrował inny, Yadol jego imię, ten, który żył ziołami i dzikim miodem, wysoki i długowłosy, albowiem żaden nóż nigdy go nie dotknął. Jego ręka oswoiła dzikiego wilczka i był on jego towarzyszem; gdziekolwiek poszedł, on podążał za nim. Dzikie bestie go nie niepokoiły, a on swobodnie chodził pośród nich.
Hurmanetar był łowcą dzikich bestii i wykopał dół w miejscu, gdzie schodziły do wodopoju, i inne pułapki zostały zastawione. Yadol przechodził tamtędy, a dół został zasypany, a pułapki złamane, uwięziony jeleń został uwolniony. Gdy Hurmanetar wrócił i zastał zasypany dół i złamane pułapki, jego serce zostało porwane przez trąbę powietrzną, szalał przeciwko niebu, przeklinał drzewa. Szukał, przez dni szukał, ale nie mógł natknąć się na Yadola, wymykającego się, przebiegłego.
Jego pułapki były bezużyteczne, jego doły daremnym trudem. Głodował, a ponieważ głodował, stał się mniej ostrożny. Gdy leżał w zasadzce pośród krzaków, by napadać na przechodzących ludzi, nie powstrzymywała go myśl o ich liczbie, lecz puszczał strzały i skakał pośród nich. Hurmanetar atakował z burzliwym sercem; jak trąba powietrzna atakował, ale gdy zobaczyli, że jest sam, stanęli mocno. Hurmanetar zawrócił do krzaków, ale strzały posłane za nim znalazły swój cel.
Przez trzy dni leżał w swoim miejscu na górze, a jego noga spuchła i pragnął, albowiem nie mógł dostać wody. Leżał w ciele bólu, a jego duch przygotowywał się do odejścia od niego. Przyszedł wilk, a jego ręka sięgnęła po kamień, ale słabość trzymała jego ramię, więc nie mógł go rzucić. Wtedy oto wilk polizał jego rękę i odszedł. Potem przyszedł Yadol, w ręku miał bukłak wypełniony świeżą wodą i ukląkł obok Hurmanetara i dał mu pić. Yadol opatrzył rany i przyniósł zioła do jedzenia, i tak się stało, że Hurmanetar znów nabrał sił.
Odtąd Hurmanetar i Yadol mieszkali razem w jaskini pośród gór, ale Yadol nie zabijał dla mięsa ani go nie jadł. A jednak wędrowali razem po szerokich górach w radosnym towarzystwie, a ich dni mijały szybko. Ale Hurmanetar tęsknił za innymi rzeczami i dlatego był kuszony, by atakować przechodzących ludzi, albowiem pragnął wykwintnych mięs i szat oraz ozdób dla swego ciała.
Te rzeczy dotarły do uszu króla, a ci wokół króla rzekli:
„Zabierzmy ludzi i pójdźmy w góry, i zabijmy tego dzikiego wędrowca górskiego, tego zabójcę i rabusia.”
Ale król kazał im powstrzymać ręce, albowiem pragnął zobaczyć tego człowieka na własne oczy; chciał go wziąć żywcem i rzekł: „Jeśli jakikolwiek człowiek go zabije, ten człowiek jest mój.”
Król więc zasięgnął rady u mędrców, mówiąc:
„Jak mamy wziąć tego człowieka, jeśli człowiekiem jest, a nie duchem gór? Chciałbym spojrzeć na niego własnymi oczami, albowiem nie znam nikogo takiego jak on. Jeden taki był kiedyś, ale już go nie ma.”
Wtedy jeden spośród mędrców rzekł:
„Ten człowiek z gór, jeśli człowiekiem jest, będzie podążał drogami ludzi; dlatego sprowadźmy nierządnicę ze świątyni, kobietę lekkich obyczajów, i niech pójdzie i go weźmie; złapmy myśliwego w dobrze zastawioną pułapkę.”
Król rzekł:
„To nie jest nowa rzecz, i być może może sprowadzić dzikiego człowieka z gór do mnie w jedwabnych łańcuchach, nawet do miasta; dlatego idź i zamień swoje słowa w czyny.”
Wtedy wysłano człowieka do świątyni i przyprowadził on Hesurtę, kobietę lekkich obyczajów, w zamian za złoto, i została ona zabrana do myśliwych, którzy znali drogi gór.
Wyruszyli, podróżując przez kilka dni, myśliwi i nierządnica oraz ci z nią, aż dotarli do miejsca, gdzie był wodopój, blisko drogi Elamki. Przeszli za wodopój do źródła powyżej, wysyłając ludzi do otaczającego lasu. Nadszedł dzień, gdy jeden wrócił, mówiąc: „Dziki człowiek nadchodzi.” Wtedy wódz myśliwych rzekł do kobiety:
„O kobieto, obnaż swe piersi i usiądź nad wodami, użyj sztuczek swego zawodu, nie miej wstydu, lecz witaj go śmiało. Gdy zbliży się, odkryj swoje tajemnice, przyciągając go do siebie; naucz go sztuki nierządnicy, która usidla mężczyzn.”
Kobieta nie wahała się go wziąć, dobrze odpowiadając na zadanie, siedząc nad wodami, śpiewając. Jednakże Hurmanetar krążył ostrożnie wokół miejsca, ale niczego nie odkrył i żadna krzywda mu się nie stała. Zbliżył się, a gdy to uczynił, nierządnica odkryła swoje tajemne wdzięki i była bardzo zadowolona z zapału, jaki okazał. Nauczyła go sztuki nierządnicy i bawili się tam przez kilka dni; ale myśliwi nie przyszli go wziąć, albowiem nie znaleźli sposobu, by podkraść się do niego potajemnie. Wtedy, po siedmiu dniach, Hurmanetar odszedł, wspinając się po zboczu góry, nie oglądając się za siebie. Nierządnica bała się, ponieważ myśliwi szeptali przeciwko niej, ale to nie była jej wina, a wódz myśliwych rzekł: „Poczekaj i zobacz, poczekajmy jeszcze chwilę.”
Hurmanetar wrócił do miejsca, gdzie pasły się dzikie jelenie, ale Yadola tam nie było, a gdy przeszedł przez wiatr jeleni, uciekły. Poszedł do jaskini, gdzie dzielili odpoczynek, ale Yadola tam nie było. Tylko wilk leżał w pobliżu, a Hurmanetar zawołał do niego, ale wilk trzymał się z daleka; nie chciał się zbliżyć, ponieważ Hurmanetar nie był oczyszczony z kontaktu z nierządnicą.
Przez dzień i noc Hurmanetar przemierzał zbocze góry, szeroko krocząc po jej ścieżkach, ale nie znalazł Yadola; dlatego wrócił do miejsca, gdzie zostawił kobietę. Przywitała go ciepło, witając go gotowanymi mięsami, radując się w sercu. Pozostali tam przez trzy dni, a ona oswoiła go z potrzebą kobiety. Wtedy nadszedł dzień, gdy rzekła:
„Jesteś mądry, jesteś silny jak byk, dlaczego biegasz dziko po zboczach gór z tym, który opuszcza cię, kiedy chce? Chodź ze mną do króla, albowiem słyszał opowieści o twej potędze i przymknąłby oko na twe czyny. Da ci dom i złoto, a ja, Hesurta, stanę się twoją służebnicą. Świątynia miłości zostanie dla ciebie otwarta, a ja pokażę ci rozkosze wewnątrz. Chodź i zamieszkaj w cieniu króla, albowiem jest on potężny, jest dzikim bykiem, który ryczy nad ludźmi.”
Hurmanetar pomyślał i rzekł:
„Nie, nie pójdę przed króla, albowiem nie czyni on nic dobrego w moich oczach. Czyż lud nie szemrze przeciwko niemu, mówiąc: „Biada tym dniom, ręka króla ciężko na nas spoczywa, jego duma nie zna granic, a żadna dziewica nie pozostaje dziewicą dla swego męża. Ani córka człowieka krwi, ani żona księcia nie chodzi swobodnie po mieście. Czyż wszystkie jego drzwi nie są zamknięte jak drzwi więzień?”
Kobieta pomyślała chwilę, a potem rzekła:
„Kto opowiada te rzeczy o królu, czy ich słowa są potwierdzone? On jest wielkim królem, górą liźniętą przez dziesięć tysięcy języków, królem, którego szept wypełnia salę sądową, którego głos odbija się echem tysiąc mil dalej. On jest wspaniałym królem, człowiekiem doskonałym w sile i proporcjach, jego ciało jest czymś, co zachwyca oczy każdej kobiety. Nikt inny nie ma jego mądrości i wiedzy. Dlatego ludzie mówią przeciwko niemu, albowiem w naturze ludzi jest zazdrość o tych, którzy tak bardzo ich przewyższają.”
„Chodźmy, niech król zobaczy cię twarzą w twarz i raduje się, albowiem jesteście podobni. O, chodź ze mną tam, gdzie każdy dzień przynosi nowe rozkosze, gdzie młode kobiety są radośnie odziane, a młodzi mężczyźni wspaniali do patrzenia. Chodź tam, gdzie wiatry są napełnione słodkimi zapachami, gdzie łóżka są miękkie, a pokoje pachnące. Chodź do miejsca, gdzie cieszy się życiem. Chodź, służ królowi, jaki jesteś teraz, taki on był w młodości, ale młodość odchodzi, chociaż powoli. On jest tym, który nigdy nie spoczywa, synem Pani Bitew. Chodź i nie bój się, wszystko zostanie dla ciebie przygotowane; nawet teraz mędrcy opowiadają o twoim przybyciu, a ludzie czekają, by cię eskortować w pokoju.”
Hurmanetar dał się przekonać jej słowom i rzekł: „Niech tak będzie, gdzie ty idziesz, tam i ja idę.” Wtedy Hesurta dała mu naszyjnik, który przyniosła, i zaprowadziła go do namiotów myśliwych. Ale gdy zobaczyli go twarzą w twarz, przestraszyli się, takie było światło w oczach tego krzepkiego, szeroko kroczącego. A jednak rozpoznali go jako człowieka podobnego do siebie, i ich strach minął. Tak się stało, że Hurmanetar poszedł z nimi i z kobietą, i przybył do miasta, i stanął przed królem, a król spojrzał na niego z przychylnością. Dał Hurmanetarowi wino, a on był pijany; i olej dla jego ciała, a on został namaszczony. Był odziany w trzy szaty, stał się człowiekiem wysokiego rodu; dano mu dom i sługi, dano mu strażnika. Stał się kapitanem straży i nikt nie był mu równy.
Kobietę lekkich obyczajów, nierządnicę, król obdarował bransoletami ze złota i odesłał ją, mówiąc:
„Idź na swoje właściwe miejsce, albowiem dokonałaś tego, czego od ciebie wymagano. Tam będziesz wielka wśród kobiet, podczas gdy tutaj będziesz pośród nich poniżana.”
Hesurta odeszła ze smutkiem, albowiem nawet nierządnica może czuć słabe poruszenia uczuć przez często zbezczeszczony całun, który spowija jej plugawego ducha.
Hurmanetar nauczył się dróg pałacu i chodził, jak chciał, ale wkrótce stał się niespokojny, albowiem jego myśli zwróciły się ku Hesurcie. Tęsknił za jej sposobami. A jednak wiele kobiet rzucało na niego spojrzenia, ale za nimi stała groźba miecza. Nie był człowiekiem o gładkich i subtelnych manierach, niebiegłym w oszustwie, które kwitnie w cieniu królów. Chociaż był faworyzowany przez króla i bezpieczny pod jego płaszczem, był samotnym człowiekiem w pałacu i na dziedzińcach. Wyruszył, by odnaleźć Hesurtę, szukając jej w świątyni przyjemności wewnątrz bramy świątynnej, gdzie służyła jako nierządnica, ale kapłan rzekł: „Kobiety już tu nie ma, albowiem nierządnica, obdarowana złotem, myśli, że jest królową, a kobiety ją wypędziły.”
Hurmanetar szukał jej po całym mieście, ale nigdzie jej nie było. Wytrwale, w końcu znalazł ją na posterunku nierządnic nad rzeką, pośród bukłaków z winem i ludzi wód. Był tam jeden, który siedział z nią, a był on człowiekiem krwi, a więc uzbrojony. Gdy Hurmanetar podszedł do nich, chcąc porozmawiać z kobietą, wyciągnął miecz. Gdy człowiek krwi zobaczył, że Hurmanetar nie był tym zrażony i gotów był rozstrzygnąć spór, zadrwił z niego, mówiąc: „Dlaczego mężczyźni mają walczyć, gdy kobiet jest wiele, a my mamy pół miary zboża?”
Hurmanetar wykupił kobietę od tych, którzy bogacą się na zbezczeszczonych ciałach kobiet, i umieścił ją w swoim domu. Ludzie wokół króla szeptali przeciwko niemu, wypowiadając zatrute słowa do ucha króla. Kobiety pałacu również odwróciły się od niego. Spotykając Hesurtę na ulicy, złapały ją i zerwały jej welon z twarzy, podczas gdy ludzie o subtelnych manierach, którzy służyli królowi, szydzili za plecami. Ludzie krwi służący królowi zwrócili swe oblicza przeciwko Hurmanetarowi, podczas gdy w mieście ludzie mówili, gdy przechodził: „Oto idzie ten wielki, który kąpie się w brudnej wodzie.” Dlatego Hurmanetar opuścił miasto, by zamieszkać za jego murami pośród ludzi, którzy uprawiali ziemię.
Nie minęło wiele czasu, gdy nadszedł dzień, w którym kobieta zobaczyła, że Hurmanetar jest przygnębiony, i rzekła do niego:
„O człowieku potężny, gdy moje oczy spoczywają na tobie, jestem wyniesiona ponad wszystkie kobiety, a teraz moje serce jest oczyszczone ze wszystkiego, co je zanieczyszczało, moje ciało raduje się wolnością, a moje życie jest pieśnią radości. A jednak jestem zasmucona, ponieważ moje serce mówi mi, że jesteś smutny i niespokojny w sobie, że połowa twego serca pozostaje w górach. Dlatego posłuchaj, co powiem: idź tam jeszcze raz, a ja zostanę tutaj, by czekać na twój powrót; być może tym razem znajdziesz Yadola.”
Jej słowa zasmuciły Hurmanetara, i rzekł:
„Jakże mogę odejść i zostawić cię tutaj, kto cię ochroni? Jakiego człowieka mogę nad tobą postawić, który cię nie pozna? A jednak iść w góry muszę, dlatego pójdziesz ze mną.”
Odeszli, przechodząc przez Hamramę, i dotarli do gór wysokich i o stromych zboczach. Szukali przez wiele dni, ale Yadola nie można było znaleźć, ani żaden ptak, ani bestia nie zbliżyły się do nich. Wędrowali po górach, przeszukiwali doliny i zmęczyli się poszukiwaniami. Wrócili do podnóża gór, poniżej miejsca, gdzie mieszkali pasterze, i na pola uprawne, gdzie było miasto. Był to czas Akitoa, a Sharah, wódz mieszkańców miasta, miał się żenić.
Będąc zaproszonymi, by pozostać w mieście jako goście, zostali tam. Gdy rozpoczęły się dni ucztowania, przybyli ludzie z gór i z pól uprawnych, i było wiele tańca i śpiewu. Hurmanetar i Hesurta zostali ciepło przyjęci, zajmując miejsca wśród gości i opowiadaczy, jedząc i pijąc do syta. Był mocny napój warzony z kukurydzy i wino z palmy, a Hurmanetar przepełnił się nimi i, pijany, zasnął.
Gdy spał, podszedł do Hesurty mężczyzna i schwytał ją, mówiąc:
„Chodź, bądźmy razem, abym ja miał przyjemność, a ty srebro. Wiem, że jesteś kobietą wielu przyjemności, służebnicą występków mężczyzn.”
Gdy odmówiła mu jego pragnienia, próbował ją wziąć siłą, ale wyciągnęła nóż i zabiła go, albowiem kobieta nie może być wzięta przez mężczyznę, chyba że podda się jego potrzebom.
Słysząc zgiełk, przybyli ludzie i, widząc, co się stało, schwytali kobietę. Inni wzięli Hurmanetara i oboje zostali postawieni przed naczelnikiem, który oddał ich do miejsca odosobnienia. Gdy ucztowanie się skończyło, zostali postawieni przed Pitosim, tym, który zasiadał w sądzie. Pitosi rzekł do Hurmanetara:
„Przybyłeś do nas jako gość i człowiek dobrego stanu, dlatego nie wiemy, czy zostałeś skrzywdzony, czy też człowiek z tego miasta został niesprawiedliwie zabity. Jeśli zostałeś skrzywdzony, to ustal również status tej kobiety. Mówi się, że jest nierządnicą bez statusu; jeśli tak jest, to zapłacisz cenę za zabitego jego krewnym i nic więcej nie będzie od ciebie wymagane.”
Hurmanetar odpowiedział Pitosiemu tak:
„Jesteś pełen esencji mądrości, który sprawiedliwie zajmuje miejsce sędziego. Proszę z należytą pokorą, byś wysłuchał mojej prośby za tę kobietę, która nie może mówić za siebie. Potępić jej nie mogę, zamiast tego uznam ją za żonę zgodnie z prawem Hudashum, albowiem mieszkała ze mną przez dwadzieścia miesięcy i w tym czasie nie znała innego mężczyzny, ani ja nie mam powodu do skarg.”
Słysząc to, i ponieważ Hurmanetar powołał się na prawo Hudashum, Pitosi posłał po Enilericha, kapłana Wielkiej Świątyni, aby powiedział, czy Hesurta stoi przed nim jako żona Hurmanetara, czy nie. Gdy kapłan przybył, zapytał kobietę, czy była dziewicą, gdy Hurmanetar ją wziął. Gdyby odpowiedziała „tak”, wówczas upływ trzech miesięcy dałby jej status żony; ale odpowiedziała „nie”.
Kapłan zapytał ją, czy była wdową, gdy Hurmanetar ją wziął. Gdyby odpowiedziała „tak”, wówczas upływ dwudziestu miesięcy dałby jej status żony; ale odpowiedziała „nie”. Wtedy kapłan zapytał, czy była nierządnicą, gdy Hurmanetar ją wziął, a ona odpowiedziała „tak”. Dlatego, ponieważ nie minęło jeszcze siedem lat, odkąd Hurmanetar ją po raz pierwszy wziął, nie mogła mieć statusu żony. Ani nie mogła twierdzić, że jest nierządnicą świątynną, albowiem opuściła jej ochronę.
Teraz znamię nierządnicy było na niej, a Hurmanetar utracił swój status w miejscu sądu. Pitosi wydał więc na nich wyrok i zadekretowano, że gdy nadejdzie Gaila, zostaną zaprowadzeni do zagrody śmierci i tam przywiązani plecami do siebie. Kobieta zostanie uduszona sznurami, na sposób nierządnic, podczas gdy Hurmanetar będzie musiał nosić ją jako ciężar wewnątrz zagrody przez siedem dni. Wtedy, jeśli bogowie zechcą; wszystko, co mógł ze sobą zabrać, to trzy garście zboża i tykwa wody. Wyrok został wykonany, Hurmanetar przeżył. Odszedł i poszedł swoją drogą, a krewni zabitych mężczyzn nie zdołali go schwytać.
Hurmanetar przeszedł przez krainę, docierając w końcu do świątyni Siedmiu Oświeconych, a jego matka tam była. Mieszkała sama, tylko ze starą służebnicą, albowiem teraz świątynia była opuszczona i bez murów. Przez dwa lata Hurmanetar mieszkał z matką, ale potem jego serce znów zapragnęło towarzysza, którego zostawił na zboczu góry. Rzekł do matki: „Muszę odejść, albowiem moje serce woła o tego, który ocalił mi życie i którego drogi są moimi. Wielka jest miłość mężczyzny do kobiety, ale większa miłość mężczyzny do mężczyzny.”
Tak Hurmanetar znów przybył w góry i oto, wszedł do lasu na pół dnia, gdy natknął się na Yadola. Jakże ciepłe było powitanie, jakże silny uścisk! Hurmanetar rzekł: „Długo cię szukałem i nie znalazłem, a jednak przychodzę ponownie i jesteś tutaj.” Yadol odpowiedział: „To z powodu nierządnicy; byłem tutaj, ale mnie nie widziałeś, ani nie mogłem dać ci o sobie znać.”
Hurmanetar wrócił z Yadolem do miejsca, gdzie mieszkała jego matka, i pozostali tam, nikt nie wiedział, kim są, albowiem byli odziani jak kapłani. Uprawiali ziemię wokół miejsca, ciesząc się jej żyznością, i obaj byli karmieni mądrością matki Hurmanetara.
Nintursu była ostatnią z rodu Sisudy. Minęło dziesięć tysięcy pokoleń od początku i tysiąc pokoleń od ponownego stworzenia. Dzieci Boga i Dzieci Człowiecze przeszły w pył i pozostali tylko ludzie. Minęło sto pokoleń od przytłaczającego potopu i dziesięć pokoleń od ostatniego pojawienia się Niszczyciela. Niegdyś człowiek żył mniej niż czterdzieści lat, teraz jego lata wynosiły siedemdziesiąt.
Niegdyś Bóg chodził z ludźmi, a ludzie znali tylko Boga. Teraz był On ukryty za wieloma zasłonami i niewielu Go widziało, a i to tylko mgliście i z wielkim zniekształceniem. Gdzie niegdyś był jeden Bóg, teraz bogów było tyle, co gwiazd. A jednak Wielki Klucz pozostał pośród ludzi i był tutaj, w Świątyni Siedmiu Oświeconych, Klucz Życia, Klucz, który został dany w pieczę naszemu ojcu Hurmanetarowi. Jest to rzecz tajemna, coś niezmiernie wielkiego. Nie jest zagubiona, lecz dotarła do nas i jest znana w naszych czasach.
Oto pewnego dnia, gdy Hurmanetar siedział pod drzewem, ciesząc się jego cieniem w samo południe, zobaczył zbliżającego się nieznajomego. Mężczyzna był zmęczony i chwiał się, więc Hurmanetar wysłał swego sługę, by sprowadził go do cienia. Sługa pośpieszył i sprowadził go. Dano mu orzeźwienie, a jego stopy umyto, a gdy to zostało uczynione, Hurmanetar zapytał go, dokąd zmierza, a nieznajomy odpowiedział:
„Idę do Tagel, albowiem w tym miejscu jest potężny i sprawiedliwy człowiek, który wysłucha mojej prośby, albowiem w wielkim mieście dzieją się rzeczy nieprzystojne, rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Lud woła na placu zgromadzeń, ale woła na wiatr. Gilnamnur zawładnął sercem króla i teraz rządzi. Za dwanaście dni mam się żenić, ale w moim sercu nie ma lekkości oblubieńca, albowiem król wybiera być pierwszym z oblubienicą. To jest zwyczaj, który odziedziczyliśmy po bogach z dawnych lat, ale moje serce jest ściśnięte jak winogrono. Nie potrafię oddać jej w jego pieczę w noc poślubną. Dlatego idę, by znaleźć kogoś, kto może go wyzwać u drzwi komnaty ślubnej, jak pozwala zwyczaj, albowiem nie jest to kobieta niskiego rodu. Ale to jest rzecz, o której nikt nie słyszał, by była czyniona w naszych czasach, albowiem ludzie boją się bogów. Nie znam nikogo innego, kto mógłby stanąć przed królem jako uświęcony.”
Hurmanetar usłyszał go i odpowiedział: „Bądź dobrej myśli i nie idź dalej, albowiem ja jestem tym człowiekiem.” Słysząc to, nieznajomy, pełen wdzięczności, upadł na kolana przed Hurmanetarem i rzekł: „Jak mogę ci dziękować, jak mogę ci się odwdzięczyć, co mogę dać?” Ale Hurmanetar odpowiedział: „Gdy człowiek czyni to, co musi być uczynione, wtedy zapłata i nagroda kalają czyn.” Wtedy wezwał Yadola i rzekł: „Przygotuj się, albowiem idziemy do miasta króla, a ponieważ był uświęcony, Hurmanetar zażądał ochrony Erakira.” Wtedy złożyli modły w przedsionku między Niebem a Ziemią.
Mieszkali z bratem oblubieńca aż do dnia uczty weselnej, albowiem oblubieniec nie był z tego miasta. Gdy uczta się skończyła, i zanim goście odeszli, komnata ślubna została przygotowana z oblubienicą w środku, a młody posłaniec świątyni chodził wokół, wołając. Wtedy król przyszedł do przedsionka, mijając męża, który miał czekać na zewnątrz. Ale tam, stojąc przed drzwiami, był Hurmanetar, jego prawa ręka na filarze, albowiem nikt inny nie mógł wyzwać króla, a w jego lewej ręce były trzciny.
Ci, którzy tam byli zebrani, mężczyźni i kobiety, cofnęli się, a ludzie z królewskiej straży wyszli naprzód, każdy domagając się prawa do walki w imieniu króla; albowiem jeden człowiek mógł poprzedzić króla, ale nie więcej. Taki był zwyczaj. Wybór, z kim walczyć spośród tych, którzy wystąpili, należał do Hurmanetara, a ponieważ wybrał kapitana straży, człowieka biegłego w wojnie, lud był zdumiony. Ale Hurmanetar znał słabość tego człowieka. Nie więcej niż pięć ciosów zostało zadanych, gdy Hurmanetar, skacząc na lewą stronę kapitana straży, wbił mu miecz pod pachę, tak że upadł na ziemię i zmarł.
Wtedy Hurmanetar i król opasali się i walczyli na wysokim dziedzińcu, a była to walka, jakiej ludzie nigdy wcześniej nie widzieli. Młodość i starość, zwinność przeciwko doświadczeniu, wytrzymałość przeciwko sprytowi, obaj byli równi w walce. Siekali się nawzajem, aż ich broń się złamała, a tarcze pękły. Zmagali się, deptali, tarzali się w kurzu, zadawali sobie ciosy, a walka trwała, aż zabrakło wody, a oni wciąż stali. Wtedy nie mogli walczyć bronią, lecz stali rozbrojeni, i tym razem żaden nie mógł spowodować śmierci drugiego.
Krążyli wokół siebie ostrożnie, trzymając się z dala od balustrady. Wtedy Hurmanetar odskoczył na bok i szybkim ruchem chwycił króla, obracając go tak, że obaj spadli na dziedziniec poniżej, a król upadł przez jego ramię, tak że jego mostek pękł, i pozostał na ziemi. Wtedy królewska straż zebrała się wokół niego, a człowiek biegły w medycynie wyszedł naprzód; chociaż ciężko ranny, król nie umarł.
Hurmanetar oddał swoją pieczęć i prawo mężowi, a z Yadolem rozdzielił ludzi, którzy stali w milczeniu, albowiem nie mogli ich skrzywdzić. Tak Hurmanetar i Yadol opuścili tę krainę, albowiem stała się dla nich zamknięta, i, jadąc na górskich osłach, wyruszyli drogą Anhu.
Hurmanetar przemierzył szerokie równiny z Yadolem, aż bezpiecznie dotarli do strumienia gorzkich wód, przyprowadzeni tam przez Mamanatum, i tak dotarli do Machur, blisko lasu cedrowego, i zamieszkali tam. To jest miejsce, gdzie była świątynia Humbanwary Strażnika.
Hurmanetar poślubił Astmeth, córkę Anukisa, namiestnika wszystkich zachodnich części Hamanas, a matką Astmeth była Neforobtama, córka Hahudy, księcia Kerami. W tamtych dniach Daydee, córka Samshu, króla wszystkich krain na północy, aż po krainę wiecznej nocy, rządziła wszystkimi wschodnimi częściami Hamanas, i ze wszystkich kobiet była najpiękniejsza.
Oto, gdy czas mijał, Hurmanetar stał się bogaty i zbudował sobie wielki dom z drewna cedrowego, i miał wielu sług i konkubin. W tych dniach swojej wielkości zapomniał o naukach Nintursu, a Wielki Klucz leżał ukryty, albowiem godziny jego dni były wypełnione sprawami światowymi.
Nadzorcą pól kukurydzy Hurmanetara był Noaman, człowiek z Lozy, człowiek, którego słowo nie było warte nawet obala piasku, albowiem fałszował miarę. Dlatego odcięto mu palce i został wypędzony z ziem Hurmanetara, i stał się sługą niejakiego Sabitura. Ten Sabitur mieszkał na drodze do Milikum, za miastem Kithim, gdzie rządziła Daydee, a Daydee była wielką królową.
W dniach, gdy ludzie przybywali do Kithim i Lodar, by kupować i sprzedawać, przed świętem, gdy nowo zmielone zboże składano w ofierze Bykowi Yahany, Hurmanetar udał się do miasta Kithim, by złożyć swoją daninę.
Oto Gilamishoar, król, zmarł z powodu rzeczy ukrytej w glinianym pudełku, a nowy król, pragnąc wiedzieć, gdzie stoi wobec bogów, posłał po mędrców, którzy rzucili przed nim pęki drewna cedrowego. Zobaczyli, że pisane mu jest panować w wielkości i pomyślności, pod warunkiem, że nigdy nie pokłóci się z królową ani nie zabije dziecka. Dlatego król uznał za mądre wzmocnić swój pokój z Daydee i wysłał do niej swego syna z wieloma darami.
Książę podróżował kilka dni, a następnie zatrzymał się w zajeździe o dzień drogi od Kithim i tam wieczerzał; a gdy jadł, przyniesiono mu wiadomość, że ktoś chce z nim rozmawiać. Był to Noaman, i wypowiedział on zatrute słowa dotyczące Hurmanetara, aby dotarły one do ucha królowej. W ten sposób, gdy Hurmanetar wszedł do miasta Kithim, został schwytany i postawiony przed królową. Ale gdy go zobaczyła i z nim rozmawiała, Daydee nie znalazła w nim winy i spojrzała na niego z przychylnością. Dlatego, chociaż książę odszedł, Hurmanetar bawił na dworze królowej Daydee.
Czas mijał, a Hurmanetar często bywał na dworze i był bardzo faworyzowany, ale zdarzyło się, że w okolicznych krainach wybuchły spory, albowiem Matka Bogów walczyła z Ojcem Bogów. Był to czas zamętu, gdy ręka brata była przeciwko bratu, a przez cały ten czas Hurmanetar rósł w szacunku królowej. Tak się stało, że Hurmanetarowi i Daydee urodził się syn.
Podczas gdy okoliczne krainy były niszczone przez wojnę, w Kithim panował pokój, ale gdy syn Hurmanetara i Daydee miał zaledwie rok, przybyli ludzie z wieściami o wojnie; wojska króla zebrały się, a głosy wołały na rynku.
„Przygotujcie się na śmierć, albowiem ci, którzy są potężniejsi niż Humbala, są na nas. Nikt nie zostanie oszczędzony od ognia otchłani, ani starcy, ani kobiety i dzieci.”
Albowiem ci, którzy przybyli, byli Dziećmi Githesada Węża, Przebiegłego, którego matka była jedną z tych, które przyniosły zbezczeszczenie rodowi ludzi. Ci ludzie nie znali ani sprawiedliwości, ani litości.
Kapłani i lud udali się na górę, by zebrać się przed jaskinią Yahany. Wołali o ocalenie, byli przepełnieni słabością, a ich zęby szczękały, a kolana uginały się. Ale Daydee pozostała w mieście i mianowała Hurmanetara kapitanem swoich wojsk, a on wydawał rozkazy. Rzemieślnicy zbroi zabrali się do pracy, tworząc włócznie z drewna wierzbowego i odlewając topory. Hurmanetar uwolnił Turtena, który, ponieważ wyrzekł się swego ojca, stał się niewolnikiem, i dał mu dowództwo nad łucznikami. Albowiem Turten był człowiekiem potężnym i znanym łucznikiem.
W dniach, gdy ludzie bali się z powodu byka niebieskiego, wojska Dzieci Githesada zebrały się na równinie, a ognie ich obozu były w nocy liczne jak gwiazdy. Ludzie Hurmanetara obozowali naprzeciw nich, a gdy poprowadził wojska królowej Daydee w porannym świetle, ludzie krwi stanęli twarzą w twarz. Turten, łucznik, został mianowany kapitanem wojennym i wyszedł przed wojsko Daydee, by zobaczyć, jak ustawieni są ci, którzy stoją przeciwko nim. Gdy wrócił, przemówił tak do Hurmanetara:
„Oto, mój Panie, wielkie jest wojsko Dzieci Githesada i dobrze ustawione w swym szyku bojowym. Oto długonogi włócznik, Kami Potężny, sławny wśród ludzi, prowadzi ich. Spójrz na potężnych łuczników, których dalekosiężne strzały pędzą zza wysokich tarcz, które stoją przed nimi. Czego Hoames nie nauczył tego ludu? Oto wojska Husigenów, które są z nimi, prowadzone przez Aknima o mocnym sztandarze. Spójrz na lewo, włócznicy zawsze potężnej Marduki, stoją mocno w linii; są jak ostrze gwoździa, gotowe do wbicia się. Zobacz, już rogi byka rozpościerają się do okrążającego starcia. Procarze już nękają naszą straż przednią, podczas gdy łucznicy kłują nas po obu stronach.”
„A jednak nabierzmy otuchy. Czyż my sami nie mamy wielu potężnych mężów gotowych oddać swą krew za ciebie? Czyż nie są wszyscy uzbrojeni we wszelkiego rodzaju broń i mistrzami wojny? Są dalekosiężni procarze i bystroocy łucznicy, jest wysoki Lugal z błyszczącą bronią ognia. A jednak możemy policzyć nasze wojsko, podczas gdy liczba tych, którzy stoją przeciwko nam, wydaje się niezliczona jak piaski.”
Wtedy Hurmanetar podniósł głos, wzywając swoich ludzi, by stali mocno w linii, by oczekiwać starcia i wytrzymać je. Rzekł:
„Myślcie o swoim obowiązku i nie wahajcie się przed ciosami. Cofnąć się w bitwie to cofnąć się od męskości. Uciec spowodowałoby, że ludzie opowiadaliby o waszej hańbie teraz i w dniach, które nadejdą, a dla honorowego człowieka hańba jest gorsza niż sama śmierć. Jeśli któryś z was ucieknie, wierni, którzy stali mocno, powiedzą, że uciekł z bitwy ze strachu, a wasi towarzysze, którzy oczekiwali waszego wsparcia, będą traktować wasze imię z pogardą. Ci, którzy stoją przeciwko nam na polu krwi, będą mówić o was z pogardą i drwiną. Będą szydzić z waszej odwagi, a dla prawdziwego mężczyzny nie ma bardziej haniebnego losu.”
Wtedy, by dodać otuchy tym, którzy byli słabego serca, Hurmanetar wydał głośny, grzmiący okrzyk wojenny. Rozbrzmiał on jak ryk dziesięciu byków. Potem kazał swemu towarzyszowi tarczy dmuchnąć w dalekosiężny róg wojenny. Po tym nastąpił toczący się łoskot bębnów wojennych, dźwięczny dźwięk zderzających się cymbałów, głośny, przenikliwy dźwięk trąb, a jeszcze głośniejsze trąby wypełniły niebo powyżej grzmotem.
Turten o potężnym łuku i Lugal o jasnej broni przygotowali swoich ludzi do starcia. Wojska zbliżyły się, a rozpoczął się lot strzał i kamieni z procy, a następnie rzucanie włóczni. Niebo i Ziemia drżały pod straszliwym dźwiękiem okrzyków wojennych i zgiełku rogów wojennych; nawet serca dzielnych wojowników drżały, zanim się opanowali. A jednak ci z Hurmanetarem stali mocno, chętni do starcia i mówiąc: „Uderzmy w tych, którzy przychodzą pełni walki i furii, by czynić złą wolę swego mrocznego króla.”
Oto ja, Ancheti, stałem za murem procarzy, a moje kończyny drżały, a usta miałem suche, a mój język pragnął wody. Moja skóra na głowie poruszyła się ze strachu, a moje dłonie rozluźniły chwyt z powodu wilgoci. Moje serce biło w zamieszaniu i widziałem czerwoną mgłę przed oczami, albowiem była to moja pierwsza bitwa, a byłem tylko młodzieńcem. Obok mnie stał Yadol, dziki, czuły człowiek, i rzekł:
„Nie widzę radości w zwycięstwie, jeśli zwycięstwo zostanie przyznane. Nie pragnę królestwa, by rządzić innymi ludźmi. Jakie byłyby jego przyjemności dla kogoś takiego jak ja? Po co ludzie zabijają się nawzajem? Który człowiek szuka łupu i jego przyjemności, a który radości życia? Przeciwko nam stoją ludzie z żywego ciała i krwi, ludzie, którzy mają matki i żony, ludzie, którzy mają dzieci, ludzie, którzy są dobrzy, nawet jeśli ci, którzy ich prowadzą, są źli. Tych dobrych ludzi nie chcę zabijać, lepiej byłoby, gdybym sam został zabity. Ani jednego człowieka nie zabiję tymi rękami, nawet za królestwo trzech sfer bym tego nie uczynił, a tym bardziej za ziemskie królestwo. Gdyby ci, którzy stoją przeciwko nam, byli wszyscy ludźmi złymi, być może byłoby dobrym uczynkiem ich zabić; ale w zgiełku wojny dobrzy zabijają dobrych, a źli żyją bezpiecznie za tarczami.”
„Czy możemy zabijać ludzi stworzonych na nasze podobieństwo, bratnie istoty? Jaki pokój będziemy odtąd cieszyć w naszych sercach? Czyż pamięć nie uczyni naszych serc ciężkimi, tak że życie stanie się nieznośnym ciężarem? Nawet jeśli są inni pośród tych wielkich wojsk, którzy są tak owładnięci chciwością łupu, że nie widzą zła w zabijaniu ludzi, czyż nie powstrzymamy naszych ciosów od tego straszliwego czynu krwi?”
„O, losie ciemności, o, dniu smutków, jakie zło poruszyło serca władców, że ludzie są zabijani tysiącami dla zysku skarbu i panowania nad ziemskim królestwem? Co my tu robimy na tym polu krwi, my, którzy jesteśmy ludźmi pokoju i dobrej woli? O wiele lepiej byłoby, gdybym stał bezbronny, z obnażoną piersią, bez oporu, i pozwolił im mnie zabić, abym mógł leżeć we własnej niewinnej krwi.”
Tak mówił Yadol, gdy zbliżało się starcie, ale tylko ja, Ancheti, go słyszałem.
Wtedy napór i cios spadły na nas, i usłyszałem obok siebie inny głos, głos mego wuja, Hurmanetara, który tam był, z czerwonym mieczem w ręku. Napór wroga cofnął się, a w ciszy Hurmanetar stanął obok Yadola, towarzysza swych wędrówek, i położył rękę na jego ramieniu ze współczuciem, albowiem Yadol był człowiekiem bez strachu, człowiekiem o większej odwadze niż Ancheti. Na polu krwi tchórze są prawdziwie oddzieleni od ludzi pokoju i dobrej woli.
Wróg ponownie natarł na przerzedzone szeregi, nadchodzili jak fale rozbijające się o plażę. Wpłynęli, a potem ponuro, opieszale, cofnęli się, tylko po to, by się przegrupować i uderzyć ponownie. Gdy nadchodzili, usłyszałem, jak Hurmanetar otwiera usta i woła:
„Nadchodzą znowu, są na nas, powstańcie i przywitajcie ich; powstańcie ponad to pole krwi jak ludzie, albowiem to jest dzień bohaterów. To jest ostateczna próba, to jest ostatnia próba sił, ostatni wysiłek, by odeprzeć. Dlaczego to bezżyciowe odrzucenie wszystkiego, co męskie? Silni ludzie nie mogą rozpaczać w sercach, stając w obliczu konfliktu i śmierci, to nie przynosi ani zwycięstwa na Ziemi, ani pokoju w Niebie. Stańcie, jak staliście, mocno na nogach, wznosząc się do starcia jak trąba powietrzna, która porywa wszystko przed sobą. Jesteśmy tylko ludźmi, którzy nic nie wiedzą o sprawach bogów i ich drogach. Walczę o sprawę lojalności i honoru, nie wiem, czy ich zwycięstwo, czy nasze jest lepsze dla prawdziwej sprawy Boga, ale walczę. Chodźcie, powstańcie do starcia.”
Wtedy resztki wojsk starły się w zgiełku broni. Okrutna broń uderzała jedna o drugą, cios za ciosem. Były głuche okrzyki śmierci, krzyki bólu i przenikliwy okrzyk zwycięstwa, ostatnie wysiłki zmęczonych ciał, ostatnie krzyki suchych gardeł. Ludzie Hurmanetara stali mocno w linii, a wojska tych, którzy chcieli ich przytłoczyć, rozbiły się jak fala o brzeg morza; już więcej nie przyszli.
Hurmanetar stał skrwawiony i dumny w uniesieniu zwycięstwa, ale minęło ono w mgnieniu oka, gdy zobaczył Yadola leżącego pośród martwych i umierających, śmiertelnie rannego, ale jeszcze nie martwego. Przyjął na siebie cios włóczni przeznaczony dla Anchetiego.
Hurmanetar podniósł go, z kolanem pod jego głową, a Yadol otworzył usta i rzekł:
„Wielki Byt dał ci zwycięstwo, a dla ciebie, za i poza zwycięstwem, widzę wielkie przeznaczenie, a zatem trudne. Nie bądź ciężkiego serca, ani niech twój duch nie rozpacza, obciążony smutkiem z mego powodu. Nie płacz, albowiem to wiem, ten, kto myśli, że może zabić innego lub być przez niego zabity, jest pozbawiony oświecającej prawdy. Duch człowieka nie może zginąć od miecza ani być przytłoczony przez śmierć.”
„Ostra broń wojenna nie może zranić ducha, ani ogień go nie spali. Wody go nie utopią, a ziemia nie pogrzebie. Mój duch odchodzi do swego mieszkania poza mocą ostrego miecza, poza zasięgiem wbijającej się włóczni, poza zasięgiem szybkiej strzały. Teraz, twarzą w twarz z tym, co musi być i nie może być zmienione, twarzą w twarz z ultimatum przeznaczenia, przestań rozpaczać.”
„Czym jest ta przemijająca rzecz zwana życiem? Ten kruchy kwiat tak czule pielęgnowany, widziany w swej prawdziwej kruchości tutaj, na polu krwi. Czy ma on jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? Tutaj na polu krwi umarli śpią, by obudzić się do chwały. Dla zwycięzców, którzy pozostają przy życiu, jest chwała na Ziemi. Więc nie zwlekaj tu z umierającymi. Powstań, idź po swoją należną nagrodę i połóż mnie do mojej. Nie bój się o mnie, już widzę powitalne światło za zasłoną. Spotkamy się ponownie.”
Tak Yadol odszedł z Ziemi i został złożony do grobu w chwale. Śpi pośród wzgórz i drzew, pośród dzikich ptaków i bestii, które były jego przyjaciółmi. Te słowa są wyryte na jego grobie: „Był człowiekiem pokoju i umarł, ponieważ inni ludzie nie byli tacy jak on.”
Być może żaden człowiek jego czasów nie uhonorował właściwie Yadola, albowiem był on poza ich zrozumieniem, ale Hurmanetar go kochał, a Ancheti nigdy go nie zapomniał. Długie dni myśli Hurmanetara spoczywały na Yadolu, jego przyjacielu, towarzyszu radosnych polowań w górach. Długo myślał:
„Jaki to sen, jeśli snem jest, który spadł na Yadola? Czy rozłożył się w pył, by stać się niczym, jak deklarują moje oczy? Czy też żyje w jakiś dziwny sposób? Czyż robak nie przyczepił się do jego ciała, zanim zostało złożone do grobu, a jednak on tego nie wiedział?”
Długie godziny Hurmanetar siedział u stóp Nintursu mądrej, a jednak, w obliczu pustego spojrzenia i głuchych uszu swego towarzysza, zaczął obawiać się pewności śmierci. Jak wielu przed nim, starał się przeniknąć zasłonę.
Dlatego, uzyskawszy audiencję, Hurmanetar stanął przed królową, by oświadczyć swój zamiar. Daydee, odniósłszy zwycięstwo, była wywyższona w swoich własnych oczach i mało ją obchodziło, że bitwa została wygrana dla niej przez Hurmanetara i innych. Teraz, gdy niebezpieczeństwo minęło, bawiła się z nowymi faworytami, nie wiedząc, że nadejdzie dzień zapłaty, jak z pewnością nadszedł, albowiem została uprowadzona w łańcuchach, by stać się zabawką okrutnego króla.
Stanąwszy przed królową, Hurmanetar przemówił tak:
„O wielka królowo, wywyższona ponad wszystkich innych, wielka pani bitew, chociaż mieszkam tu pod twoim wielkim cieniem, jestem jak kot wśród gołębi, jak dzik wśród łagodnego stada. Dlatego chciałbym rozwinąć skrzydła, udając się do odległego miejsca, by obcować z moim Bogiem. Chciałbym wejść do Miejsca Umarłych. Moje serce jest strawione smutkiem z powodu niepewności, która chwyta moje serce, mój duch jest niespokojny. Będę starał się odkryć, czy mój przyjaciel i towarzysz wciąż żyje w Krainie Cieni, czy też jest już tylko pyłem, zabawką wiatrów.”
Królowa Daydee odpowiedziała:
„Dlaczego musisz iść do jakiegoś odległego miejsca, by obcować ze swoim Bogiem? Czy jest On jakimś małym bogiem, którego można znaleźć tylko w jednym miejscu?”
Hurmanetar odpowiedział:
„O wielka królowo, nie jest to mały Bóg, lecz Największy Bóg ze Wszystkich. Nie z powodu Jego małości Go szukam, lecz z powodu Jego Wielkości. Służebnica idzie do krawcowej, ale krawcowa przychodzi do królowej.”
Wtedy Daydee zapytała Hurmanetara o naturę tego Boga, albowiem była ciekawa, gdyż on wcześniej nie rozmawiał z nią o takich sprawach. Zapytała go, dla którego Boga walczył, ale Hurmanetar powiedział, że walczył tylko dla niej.
Hurmanetar rzekł:
„Mamy Boga ty i ja, i ty masz Boga, i ja mam Boga. Ludzie mają swoich bogów, a obcy w twoich bramach mają swoich bogów; ale ukryty za nimi wszystkimi jest inny Bóg. Ci mniejsi bogowie są niczym więcej niż Jego członkami. To tego Boga szukam. Jakże ja, zwykły śmiertelnik, mogę Go opisać? Tylko to wiem, jak nauczyłem się w odległej świątyni. Ten Bóg powstał przed wszystkim innym. Zawsze był, więc nikt nie mógł Go poznać na początku i nikt nie zna Jego tajemniczej natury. Żaden Bóg nie powstał przed Nim. Jakże mogę nawet nazwać Tego, który nie miał matki, po której mogłoby być nadane Jego imię? Nie miał ojca, który mógłby Go nazwać i powiedzieć: „To ja, twój ojciec”. Nikt nie może przedstawić Jego podobieństwa na piśmie, ani nie można go wyciąć nożem w drewnie czy kamieniu. Jest zbyt wielki, by ludzie nawet o Niego pytali. Jakimi słowami można by Go opisać dla ich zrozumienia? Żaden inny Bóg nie wie, jak Go nazwać po imieniu, nawet najwięksi z nich są mniej niż sługą przed Nim. A jednak to mi powiedziano, że duch człowieka może poznać tego Wielkiego Boga i może nawet poznać Jego naturę; dlatego być może duch człowieka jest większy niż którykolwiek z bogów.”
Na to ci, którzy stali wokół królowej Daydee, szeptali przeciwko Hurmanetarowi, ale ona nie zwracała na nich uwagi, długo na niego patrząc. Potem przemówiła:
„Być może też ten Wielki Bóg nie istnieje. Kto oprócz ciebie o Nim wie? Jeśli jest tak wielki, czyż nie jest bardziej prawdopodobne, że byłby czczony przez bogów, a nie przez ludzi? Czyż nie jest bardziej prawdopodobne, że mniejsi bogowie stoją jako pośrednicy między Nim a ludźmi? Jeśli pasterz lub rolnik przychodzi do pałacu szukając sprawiedliwości lub łaski, czy widzi mnie, czy urzędnika pode mną? Mówisz, że twój Bóg jest dostępny dla każdego, czy to podnosi Jego rangę? Który jest większy, władca, który rozsądza spory między świniopasami i słucha ich skarg, czy władca, który mianuje skutecznych urzędników do zajmowania się świniopasami? Z pewnością ten pierwszy rządzi pośród chaosu, podczas gdy ten drugi rządzi z wydajnością. Czyż oboje nie wierzymy, jak wszyscy ludzie wierzą, że jest Jeden Wielki Bóg ponad wszystkimi bogami, ale wierzymy, że będąc tak wielkim, Ta Istota jest poza zasięgiem zwykłych śmiertelników. Tylko w tym się różnimy, ty i ja.”
Hurmanetar odpowiedział jej, mówiąc:
„Nie znam Go takim, jaki jest; wiem tylko, że istnieje. Rozejrzyj się, ty, która jesteś intronizowana tak potężnie wysoko, że twoje oczy są oślepione przez otoczenie, tak że nie możesz zobaczyć Prawdy, którą mniejsze istoty odkrywają dla siebie. Dlaczego, nawet nędzny robak pełzający pod twoim pałacem głosi, że nic mniejszego niż wszechmocny Bóg nie mogło go stworzyć!”
„Mądrzy byli nasi ojcowie w dawnych czasach, a mądrzejsi ojcowie naszych ojców. Skąd wzięła się ich mądrość? Czyż nie pochodziła od Wielkiego Boga, który trzyma klucz do miejsca spotkania dwóch królestw, które teraz stoją osobno? Kto podniósł wysokie sklepienia Nieba i rozpostarł Ziemię w szerokiej przestrzeni?”
Daydee rzekła: „Czy to ma znaczenie, czy był to ten Bóg, czy tamten? Twój Bóg czy mój? Wystarczy, że był to jakiś Bóg, nazwany lub nienazwany. To są labiryntowe argumenty nieodpowiednie dla tych, dla których czas jest cenny.”
Wtedy ci, którzy stali wokół królowej, zastawili sidła na Hurmanetara, pytając go, czy Wielka Istota, o której mówił, była Matką Wszystkiego, czy Ojcem Wszystkiego. Ale Hurmanetar odpowiedział: „Niech ten, kto zbadał Wielką Istotę, odpowie, albowiem jestem tylko zwykłym śmiertelnym człowiekiem, który nawet nie twierdzi, że jest mądry. Niech mędrcy pośród was odpowiedzą za mnie.”
Wtedy Hurmanetar odszedł od obecności królowej Daydee. Po kilku dniach opuścił jej krainę, pędzony przez daną przez Boga niespokojność, która znamionuje prawdziwego poszukiwacza światła. Z nim poszedł młodzieniec Ancheti. Oswojone kozy prowadziły ich do granicy krainy, a stamtąd podążali Drogą Rydwanu, aż dotarli do krainy Mekan, gdzie odpoczęli. W tym miejscu mieszkał Formana, o mocnych kończynach, który dał im schronienie.
Formana zapytał Hurmanetara, dokąd idzie, a Hurmanetar odpowiedział:
„Idę szukać siedziby Hamerita, która jest umieszczona na szczycie góry pośrodku tego wielkiego lasu, tuż za rzeką. Są tam drzwi, które chciałbym otworzyć, do których mam klucz.”
Formana rzekł:
„Ta wielobarwna broń jest zaiste rzeczą dziwną i nie znam jej podobnej ani jej mocy. Ale to wiem: to nierówna walka, gdy sami ludzie, jakkolwiek uzbrojeni, muszą stawić czoła straszliwemu Akamenowi. To nie wszystko, albowiem najpierw muszą minąć przerażającego strażnika u bramy, a on nigdy nie śpi.”
Hurmanetar rzekł:
„Postanowiłem podjąć to przedsięwzięcie z powodu mego przyjaciela; a także, jeśli w lesie czai się coś złego, musi zostać zniszczone. Jestem tym, którego przeznaczenie jest już zapisane; muszę umrzeć, by ludzie mogli żyć. Czego człowiek nie może uniknąć, musi stawić czoła mężnie.”
Wtedy Hurmanetar odszedł od Formany, by udać się w miejsce samotności, gdzie modlił się:
„O Ojcze bogów, wysłuchaj mnie. Wysłuchaj mnie, o Ojcze bogów, albowiem zło szerzy się w krainie, a ludzie umierają z rozpaczy. Nawet najwyższy z ludzi nie może dosięgnąć Wyżyn Nieba, ani najszybszy z nich nie może objąć Ziemi. A jednak ludzie muszą walczyć z rzeczami poza ich zasięgiem i przezwyciężać zło, które ocienia całą krainę zawartą w gorzkich wodach. Moje przeznaczenie jest zadekretowane, ja sam wejdę do bramy w siedzibie Akamena. O Ojcze bogów, gdy wrócę, ustanowię Twoje Imię tam, gdzie teraz zapisane są imiona innych bogów, małych bogów bez znaczenia przed tobą. Wzniosę wielki, prosty pomnik na cześć twego świętego Imienia, gdybym tylko mógł je poznać.”
„Dlaczego poruszyłeś mnie, Ojcze bogów, bym podjął to przedsięwzięcie, jeśli nie byłem przeznaczony do jego dokonania? Dlaczego napełniłeś mnie niespokojnym pragnieniem jego wykonania? Jakże ja, zwykły śmiertelnik, mogę odnieść sukces bez pomocy? Nie szukałem niczego więcej niż poznania losu mego przyjaciela, a jednak nałożono na mnie większy ciężar. Jeśli umrę, niech to będzie bez strachu, ale jeśli wrócę, niech ten powrót będzie uwielbiony przez poznanie Prawdy. O Ojcze bogów, stań u mego boku, pomóż mi przezwyciężyć czającą się rzecz i pokaż jej siłę syna Sisudy.”
Gdy Hurmanetar wrócił, poczuł się wzmocniony, ale Formana próbował odwieść go od jego zamiaru, mówiąc:
„Zaniechaj tej rzeczy, odrzuć to przedsięwzięcie ze swoich myśli. Masz odwagę i ona prowadzi cię daleko, ale czyż nie porywa cię również, jak kogoś porwanego przez bystry prąd rzeki, ku zniszczeniu? Nie możesz wiedzieć, co to oznacza; sam Strażnik przy Bramie jest jak nic na Ziemi, jego broń jest jak żadna inna, albowiem jest niewidzialna i uderza z daleka. Dlaczego starać się to uczynić? To nie jest równa walka.”
Hurmanetar odpowiedział:
„Moje serce jest nastawione na tę sprawę. Chociaż muszę podróżować nieznaną drogą, być może drogą bez powrotu, i stoczyć dziwną bitwę, pójdę. Nie boję się Grozy przy Bramie, ani tego, co mieszka w siedzibie Akamena.”
Formana rzekł:
„Jeśli iść musisz, to ja, który widziałem wielu przechodzących tą drogą, pójdę z tobą do bramy. Nawet przez las będę ci towarzyszył, albowiem czyż nie jestem tym, który został oczyszczony przed Świętym Płomieniem? Ale czy mądrze jest, by ktokolwiek inny szedł z takimi jak my? Z pewnością ten młodzieniec, twój sługa, ten młody człowiek o niewielu latach, niedoświadczony w sprawach, z jakimi musimy się zmierzyć, nie powinien nam towarzyszyć. Czyż nie jest bardziej stosowne, by pozostał tutaj, by chronić moje córki? Czyż nie jest lepiej zamienić jego niedoświadczenie na moje doświadczenie, jego młodzieńczą siłę na moją mądrość i spryt, jego wytrzymałość na moją niezłomność?”
Chociaż Ancheti protestował, uzgodniono, że pozostanie on w siedzibie Formany.
Tak więc, przygotowawszy rzeczy, Hurmanetar i Formana wyruszyli w porannym świetle, podczas gdy Ancheti pozostał, strażnik młodych kobiet, a jego serce było zbolałe. Podniósł swój głos do Nieba, mówiąc:
„O Ojcze bogów, którego Hurmanetar zna, dlaczego dałeś mu to niespokojne serce? Dlaczego go nim obdarzyłeś? Poruszyłeś jego ducha, tak że teraz idzie w niewyobrażalne niebezpieczeństwo. O Ojcze bogów, którego nie znam, przeocz moje niedociągnięcia i wysłuchaj mego głosu; od tego dnia, aż przezwycięży Złą Rzecz i powróci, niech zawsze spoczywa w Twoich myślach. Stań przy nim, gdy stanie w obliczu Strażnika przy Bramie. Wzmocnij jego ramię, gdy uderzy w rzeczy, które czają się, by pożreć. Czymkolwiek one mogą być lub jaka jest ich natura, jest to poza moją wyobraźnią. Znam je tylko z opowieści ludzi, z których każdy widzi je z innego punktu widzenia. A jednak, czy ktokolwiek naprawdę widział i żył, by powrócić? Nie wiem, ale modlę się szczerze za tego, któremu służę.”
Gdy Hurmanetar i Formana dotarli do skraju lasu, zostali zaatakowani przez lwy, ale zabili bestie. Wtedy weszli do lasu i zobaczyli wielkie drzewa, jakich nigdy wcześniej nie widzieli. Chodzili bez snu, albowiem straszliwe rzeczy czaiły się w mrocznym świetle lasu. Szli naprzód, docierając do podnóża góry, gdzie rozbili obóz i spali, albowiem było to otwarte miejsce.
Wtedy, gdy następnego dnia wzeszło słońce, wspięli się na górę, aż dotarli do oczyszczonego miejsca przed jaskinią znaną jako Portal Umarłych. Tutaj Hurmanetar pożegnał się z Formaną, który pozostał w chacie tuż za oczyszczonym miejscem.
Oto Hurmanetar rozejrzał się, szukając Strażnika, albowiem wiedział, co musi być uczynione, zanim będzie mógł wejść do jaskini. Wtedy zobaczył, po swojej prawej stronie i obok jaskini, kamienną chatę, a przed nią siedziała bardzo stara kobieta. Podchodząc do kobiety, przywitał ją i rzekł:
„Jestem tym, który chciałby wejść do straszliwego miejsca, Siedziby Śmierci, Progu Innego Świata, Drzwi Zastępujących Mglistą Zasłonę. Jestem uświęcony, znam Mniejsze Tajemnice, jestem Oświeconym.”
Kobieta odpowiedziała, zadając trzy pytania, na które wszyscy, którzy chcieliby przekroczyć sfery, muszą odpowiedzieć, a gdy to zostało uczynione poprawnie, zaprosiła Hurmanetara do chaty. Wewnątrz wskazała stołek, a gdy usiadł, rozłożyła wokół niego sznur w okręgu. Następnie postawiła przed nim naczynie z ogniem, na które wsypała zawartość małej skórzanej torby. Dała mu również naczynie z zieloną wodą, którą wypił.
Jakiś czas później, gdy chwilę spał, Hurmanetar został zaprowadzony do jaskini i zostawiony tam w miejscu znanym jako Paszcza Diabła, albowiem tam zły oddech wydobywał się z otworu w ziemi. Pozostał tam przez chwilę i znowu zasnął. Obudziwszy się, ruszył naprzód w ciemny korytarz, ale jego ruch był dziwny i widział jak przez wąski tunel, podczas gdy jego ciało wydawało się lekkie i zwiewne.
Dotarł do miejsca, gdzie Strażnik pilnował bramy, a obok niego kucała Groza. Hurmanetar wyciągnął miecz i stanął twarzą w twarz z przerażającą parą; postępował ostrożnie w ich kierunku. Wtedy, gdy się spotkali, powietrze wypełnił głośny zgiełk, wielkie syczące dźwięki uderzały w uszy, krzyki i wrzaski rozdzierały niebo. Było wycie, jakiego żaden śmiertelnik nie słyszał poza tym straszliwym miejscem. Hurmanetar cofnął się o krok, a potem znów ruszył naprzód, i oto, zarówno Strażnik, jak i Groza nagle zniknęli, a ohydny zgiełk ucichł.
Hurmanetar przeszedł przez portal i dotarł do szerszego, bardziej otwartego miejsca, w którym znajdował się staw z wodą. Był głęboki, ciemny i spokojny. Wpatrywał się w wodę, i z pewnością żaden śmiertelnik nigdy nie widział takich widoków, jakie zobaczył w jej spokoju. Minął go. Przerażające cienie skakały i drżały na ścianach, gdy wchodził do zwężającego się korytarza, rzucane przez jakieś ukryte, czerwonawe światło, które zdawało się tańczyć jak żywe. Wtedy zobaczył przed sobą światło dzienne.
Wyszedł na światło dzienne; z jednej strony wznosiło się zbocze góry, z drugiej była ogromna przepaść, a między nimi biegła wąska ścieżka, i nią poszedł w górę. Wielkie ptaki go atakowały, orły i ptaki o dziwnych głowach. Odpędził je i kontynuował wspinaczkę, aż dotarł w zasięg wzroku siedziby Akamena. Dotarł do niej po długiej podróży w górę i stanął przed wielkimi, mosiężnymi drzwiami, siedmioma zaryglowanymi drzwiami.
Hurmanetar nie widział Strażnika przed drzwiami, ale usłyszał jego głos, gdy zadawał siedem pytań. Ten, który siedział u stóp Nintursu, dobrze pamiętał odpowiedzi, jakie miał dać, a gdy na każdą odpowiedziano, rygiel się cofał. Zadano siedem pytań i udzielono siedmiu poprawnych odpowiedzi. Wielkie drzwi otworzyły się na oścież, a Hurmanetar przeszedł przez nie, wchodząc na dziedziniec Akamena.
Na dziedzińcu Hurmanetar walczył i pokonał cztery wielkie Istoty-Bestie, które żywią się ciałami ludzi, ale miecz Hurmanetara powalił je. Przeszedł przez Salę Walki, gdzie dobre i złe duchy toczą wieczną bitwę o dusze ludzi, dochodząc do Komnaty Śmierci. Teraz zmęczony, usiadł na kamieniu zwanym Siedziskiem Makilama, albowiem wtedy znajdowało się ono w tym miejscu, i czekał.
Wtedy przyszedł Akamen Straszliwy, a Hurmanetar walczył z nim przez pół dnia i zwyciężył, i tak wszedł do miejsca, gdzie stały Drzwi Sfer. Te Hurmanetar otworzył Wielkim Kluczem, przeszedł przez nie i wszedł do Siedziby Umarłych. Trzymał mocno Wielki Klucz, albowiem bez niego nie było powrotu, ani nie mógł go utrzymać samą swoją mocą, lecz tylko dzięki dodatkowym mocom tych, którzy mogli mu przyjść z pomocą.
Przed nim zebrała się mgła, stopniowo gęstniejąc, a gdy gęstniała, wydzielała coraz jaśniejsze, olśniewające światło, jednocześnie kształtując się we wspaniałą formę jasności. Gdy kształtowanie zostało zakończone, stała tam Istota, promienna jak światło słoneczne i urocza jak promień księżyca.
Hurmanetar usłyszał głos dochodzący z Chwalebnej Istoty, który rzekł:
„Kim jesteś, że przybywasz tutaj, blady na twarzy i ze spuszczonym obliczem, ciężkiego serca i przygnębiony duchem, zmęczony dziwną walką? W twoim sercu jest lament i z pewnością nikt taki jak ty nie wszedł tu wcześniej. Odważny zaiste jest ten, kto szuka wejścia siłą oręża.”
Hurmanetar odpowiedział:
„O piękna wizjo, zaiste moje serce nie jest lekkie, albowiem stoczyłem nieludzką walkę. Byłem atakowany przez ohydne rzeczy nieznane na Ziemi, rzeczy, które nawiedzają nocne sny ludzi i o których mówi się tylko szeptem. Przyszedłem szukać przyjaciela, towarzysza polowań, wiernego z moich wędrówek. Jego śmierć ciąży mi na sercu, dlatego odważyłem się przyjść nawet do tego miejsca.”
Postać Piękna rzekła:
„Ten, którego szukasz, leży za Wodami Śmierci, ale ty, któryś przeszedł przez Strażników, masz pozwolenie tam iść. Jednej rzeczy jednak nie wolno ci uczynić. Pośrodku wód rośnie roślina wieczności, zakazane drzewo, którego ty i wszyscy ludzie nie możecie jeść, owoc, który został skradziony przez węża z dawnych czasów. Skosztuj go teraz, a będziesz cierpiał wieczną niezmienność, najstraszniejszy ze wszystkich losów. Idź, zatrzymaj się na chwilę, a potem wracaj tą drogą.”
Hurmanetar przeprawił się przez spokojne, ponure wody do Krainy Oczekiwania, gdzie wszystkie duchy świecą czerwono. Przeszedł przez Wielkie Wrota i dotarł do Miejsca Chwały, Krainy Wiecznego Życia. Ujrzał swego przyjaciela, swego towarzysza polowań, wiernego podczas swych wędrówek. Oto, przed jego oczami był Yadol. Hurmanetar poznał go, chociaż stał on w formie bardziej chwalebnej, niż można to opisać dla zrozumienia ludzi. Był tutaj, życie było w nim, był tutaj w jasnym i kwitnącym miejscu, miejscu drzew i wód, miejscu, jakiego żaden człowiek nie może opisać.
Yadol rozmawiał z Hurmanetarem i mówił o rzeczach dawno zapomnianych przez ludzi i objawiał prawdy nieznane od czasów, gdy ludzie chodzili ze swoim Ojcem. Rozmawiali ze sobą, odpoczywali w przyjemnych miejscach, objęli się i rozstali. Zanim Hurmanetar odszedł, Yadol rzekł:
„Ponieważ przeszedłeś przez Portal Śmierci, będąc jeszcze nie wezwanym z objęć ciała, w żadnym innym celu niż uzyskanie pewności, że umarli nie przechodzą w pył, zadekretowano przez zarządzenie tego miejsca, że twoje życie zostanie skrócone. Będziesz miał wystarczająco dużo czasu, dlatego zapisz rzeczy, o których rozmawialiśmy, aby mogły być światłami przewodnimi dla ludzi. Zapisz je w dwóch księgach, jednej zapisującej Święte Tajemnice, cenniejsze niż samo życie i tylko dla wybranych. Druga zapisująca Święte Tajemnice dla tych, którzy siedzą u stóp wybranych. Jedna będzie Księgą Prawdy Odsłoniętej, a druga Księgą Prawdy Zasłoniętej, Księgą Ukrytych Rzeczy.”
Yadol kontynuował:
„Niegdyś ludzie mogli łatwo przechodzić z jednej sfery do drugiej, potem nadeszła mglista zasłona. Teraz ludzie muszą przejść przez ponury portal, by przekroczyć sfery, a w miarę upływu pokoleń, i to zostanie zamknięte dla ludzi. Tajemnica substancji, które, odpowiednio połączone, stają się koniem, który może zanieść tu ludzi, pozostanie z tymi, którzy znają tajemnice, ale te staną się jeszcze trudniejsze do osiągnięcia. W miarę upływu wieków będzie wiele fałszywych tajemnic i być może ścieżka zostanie zamknięta lub droga zagubiona.”
Te rzeczy powiedział Yadol i rozmawiali o innych sprawach.
Hurmanetar powrócił. Przeszedł przez Wody Śmierci, był podtrzymywany przez Strażników Formy, przez tych, którzy strzegli mocy Wielkiego Klucza. Pozdrowił Chwalebną Istotę, przeszedł przez liczne komnaty, przez dziedziniec i wielokrotnie zaryglowane drzwi, w dół krętą ścieżką oświetloną dziwnymi pochodniami, przez jaskinię i na zewnątrz przez grotę.
Przy wejściu wciąż czekał Formana; wstał ze swej straży i przywitał Hurmanetara ciepło, mówiąc:
„Widziałem cię jak martwego, leżącego sztywno między podwójnymi płomieniami, i bałem się o ciebie. Teraz, oto, wychodzisz z jaśniejącym obliczem jak ten, w którym życie zostało odnowione. Moje serce raduje się z tobą, ale nie zwlekajmy, opuśćmy to straszliwe miejsce, albowiem spędziłem całą długą czuwanie w czujności spowitej strachem.”
Opuścili górę, przeszli przez las. Walczyli z rzeczami, które czaiły się w mroku pod wysokimi, zwisającymi drzewami. Przeszli przez Bramę Wielu Łokci i wrócili na przyjemne pastwiska Formany.
Ancheti został z córkami Formany, które, dopiero co osiągnąwszy wiek dziewczęcy, były samowolne i bardzo go dręczyły, tak że szukał miejsc samotności, będąc młodzieńcem bez brody, nieuczony w takich sprawach. Za miejscem, gdzie mieszkali, była rzeka, a ze zbocza wzgórza, z dala od lasu, mały strumień spływał, by się z nią połączyć. W górę strumienia była dolina, w której leżało małe jezioro zasilane przez niewyczerpany strumień słodkiej wody. Tutaj, w domu z plecionki, mieszkała dziewczyna o imieniu Asarua, a mieszkała z matką, Mamuah, która była mądrą kobietą i niewidomą.
Młoda kobieta ledwo osiągnęła wiek dziewczęcy i ani nie polowała na jedzenie, ani nie kopała w ziemi. Mieszkała w ogrodzie drzew, jej narzędziami pracy były sierp do przycinania i nóż. Dnie spędzała na radosnych zadaniach, a piosenka zawsze była na jej ustach. Pracowała radośnie pośród drzew, rozluźniając ziemię wokół ich korzeni, wycinając zarośla i wyrywając chwasty. Znała sztukę pielęgnowania gałązek, tak że owoce rosły na drzewach obcych im. Uprawiała winorośl, której owoce nie były używane do wina, i oplatała je wokół altan i nad gałęziami drzew.
Kobiety mieszkały pod ochroną ojca Asaruy, ale matka Asaruy nie była z jego domostwa, albowiem był on dziwnym królem, choć potężnym. Miejsce, w którym mieszkały, było ogrodzone i strzeżone przez siedem dzikich psów, o płowej sierści i długich ciałach. Dziewczyna była giętka i o jędrnych piersiach, była wysoka i pełna wdzięku, o czerwonych policzkach i jasnej skórze.
Jej jedynym odzieniem była prosto tkana i niezdobiona szata, albowiem brakowało jej wszystkich rzeczy, którymi kobiety się przyozdabiają. Na głowie nosiła wianek z liści, a jej jedynymi ozdobami były kwiaty. Była nieśmiała i powściągliwa w spojrzeniu; niemniej jednak nie pozostawała niezauważona, albowiem oczy mężczyzn padały na nią spoza miejsca, w którym mieszkała. Nie wchodzili do tego miejsca, albowiem dla nich była to święta ziemia, na którą ludzie bali się wkraczać.
Pewnego dnia przechodził tamtędy myśliwy i został uderzony jej urodą i skromnością. Pomyślał również o tym, co miała do zaoferowania: wyborne owoce i zielone, rosnące zioła, ogród obfitości, gdzie w jej objęciach mógłby znaleźć odpoczynek od trudów polowania. Przyszedł, by złożyć jej hołd, odziany jak na polowanie, z łukiem na plecach i włócznią w ręku. Przyniósł ze sobą dwie dzikie gęsi i młodego prosiaka, by złożyć je u jej stóp, ale gdy jego kroki przywiodły go wewnątrz ogrodzenia, psy zostały na niego spuszczone. Myśliwy, widząc, że nie jest mile widziany, naradził się z samym sobą i pomyślał:
„Być może, jeśli w jej oczach jestem nieokrzesany, mój brat pasterz wyda jej się lepszy.”
Dlatego przyszedł pasterz i usiadł na trawie za ogrodzeniem, składając jej hołd muzyką z piszczałek, ale ona nie zwracała na niego uwagi. Mimo to pozostał, aż zmęczona jego grą zawołała:
„Idź, bo po co mi ten, co siedzi i dmie w wiatr cały dzień? Idź uczyć się muzyki od płynących wód.”
W następnych dniach przychodzili inni, wśród nich kupiec, bogaty człowiek, pan pól zbożowych i winnic. Wieść o jej urodzie dotarła do niego i był zaintrygowany jej niedostępnością. Pomyślał więc:
„Jeśli zaiste jest tak, jak mówią ludzie, to będę miał tę kobietę dla siebie. Czyż nie mam wystarczająco bogactw, by zapewnić wszystko, co raduje serce kobiety?” Więc przybył w szkarłatnym płaszczu z broszami z brązu. Nosił sprzączki ze srebra i ozdoby z karneolu i złota. Był człowiekiem o gładkim, naoliwionym języku, właścicielem magazynu pięknych słów. Przybył ze sługami, którzy odpędzili innego, który siedział za ogrodzeniem.
Kupiec wszedł śmiało przez bramę ogrodzenia, ale Asarua go spotkała. Gdy składał jej hołd ozdobnymi słowami, rzekła: „Co masz do zaoferowania oprócz złota i skarbów? Myślisz, że takie bezduszne rzeczy mogą zdobyć moje serce? Czy mam być kupiona jak kobieta związana w domostwie swego ojca? Czy mam być kolejną z wielu kobiet, które znałeś? Mieszkanką kącika w twoim sercu, o człowieku wielu kochanek?”
Wtedy rozgniewał się na nią, ale ona nie zwróciła na to uwagi, a psy go odpędziły, nawet tego wielmożnego, albowiem ziemia ta była święta.
Pewnego dnia, niedługo potem, młody Ancheti przechodził tamtędy i w przejściu zobaczył dziewczynę Asaruę, ale z powodu swej nieznajomości kobiet wahał się odezwać, chociaż i on był uderzony jej urodą i dziewczęcą postawą.
Przechodząc tamtędy ponownie, Ancheti zatrzymał się przy tym miejscu i, widząc starą kobietę siedzącą pod drzewem, rzekł do niej: „Matko, czy mogę dostać trochę wody, albowiem jestem spragniony od podróży.” Kobieta odpowiedziała:
„Mój synu, wody jest w bród na dole, po drugiej stronie tego miejsca, co młode uszy powinny usłyszeć, ale ja jestem ślepa i nie widzę. Ja również pragnę i dlatego błagam, byś wszedł i przyniósł mi chłodnej wody ze stawu poniżej wodospadu.”
Więc Ancheti wszedł i napił się, i dał wody kobiecie. Chociaż Asarua dostrzegła go z daleka, nie zbliżyła się, ale i psy nie mogły się do niego zbliżyć.
Hurmanetar wrócił ze swej dziwnej podróży, ale był zdziwiony, gdy zobaczył, że Ancheti milczy i mało mówi, że jego myśli nie są w nim. Hurmanetar zapytał go więc: „Dlaczego jesteś chory? Co ci dolega?”
Wtedy, gdy Ancheti opowiedział mu o dziewczynie, którą widział, Hurmanetar rzekł:
„To jest delikatna sprawa i nie dla ciężkiej taktyki mężczyzn. Czyż sarenka nie ucieka na widok psa myśliwskiego? Podczas gdy kwiat księżycowy, który zamyka swe płatki na dotyk mężczyzny, otwiera je na dotyk kobiety. Twoje serce dobrze cię poprowadziło, radząc ostrożność, albowiem jesteś źle wyposażony, by złapać tego rzadkiego ptaka piękna bez pomocy mądrości. Na kobiece posłannictwo wyślijmy kobietę; słowik śpiewa w obecności sowy, ale ukrywa się w milczeniu, gdy jastrząb gniazduje w pobliżu.”
Wtedy Hurmanetar rozmawiał ze służebnicą tej, która zrodziła córki Formany, a służebnica zgodziła się uczynić to, co jej powiedział. Tak więc, nazajutrz wyruszyła sama, i, dotarłszy do miejsca, gdzie mieszkała Asarua, usiadła za bramą. Gdy oczy dziewczyny w końcu na nią padły, Asarua zobaczyła zgarbioną staruszkę, zmęczoną i zakurzoną od podróży; i z dobroci, albowiem była z natury łagodna i współczująca, wprowadziła staruszkę do środka, aby mogła usiąść w cieniu drzewa, by odpocząć i zjeść trochę owoców.
Gdy służebnica odpoczęła w cieniu i odświeżyła się, przemówiła do Asaruy i rzekła:
„Jakże piękny jest twój ogród, jak dobrze nawodniony, jak jasne i orzeźwiające jego liczne owoce. Słyszałam wiele o tym miejscu, ale więcej o tobie i twojej urodzie; ale żadne słowa ludzi nie oddały sprawiedliwości temu, co widzę na własne oczy.”
Asarua rzekła:
„Słowa ludzi często różnią się od myśli ich serc, podczas gdy pochlebne słowa są przynętą nad dobrze zastawioną pułapką. Nie rozmawiajmy o mężczyznach i ich podstępach, lecz o przyjemniejszych rzeczach. Chodź, przejdźmy się po ogrodzie.”
Chodziły i dotarły do miejsca, gdzie rosło drzewo tamaryszkowe, a wokół tamaryszku oplatała się winorośl z wieloma kiściami winogron. Stara służebnica rzekła:
„Oto to drzewo, jaką miałoby wartość, gdyby nie winorośl? Czy miałoby jakąkolwiek wartość oprócz drewna na opał? A co z drzewem, do którego się przyczepia, czyż nie pełzałoby po ziemi, leżąc w kurzu, by być zdeptanym przez każdego przechodnia? Byłoby bezradną rzeczą, niezdolną do podniesienia się, jałowym pnączem nie rodzącym owoców. Zobacz więc, jaka korzyść płynie z ich zjednoczenia, i ucz się mądrości. Czyż drzewo nie jest nazwane jak mężczyzna, a winorośl jak kobieta? My, którzy jesteśmy starzy, widzimy lekcje w takich rzeczach i, ucząc się z nich, zyskujemy mądrość. Młodzi zawsze niechętnie nawet czytają na swoją korzyść z książki, która zawsze jest otwarta przed ich oczami.”
Asarua słuchała, ale niewiele mówiła, a gdy chodziły, służebnica opowiadała o młodych córkach Fonnany, które pielęgnowała, i o drogach mężczyzny i kobiety. Mówiła, jak takie kobiety mówią, jej język podążał krętą drogą. Mowa mężczyzn wychodzi jak strzała, ale mowa kobiety wychodzi jak obłok dymu. Mężczyźni mówią nagim językiem, ale słowa z ust kobiety są zawoalowane i podstępne. Język kobiety to miecz osłonięty jedwabiem. Nie na darmo kobiety nazywane są dwujęzycznymi. Być może te słowa zostały dodane w czasach Thalosa, albowiem nie wszyscy mężczyźni tak myślą o kobietach.
Służebnica miała niewyczerpany zapas słów, a Asarua była tak zaskoczona, słysząc rzeczy, o których mówiła, że nie mogła znaleźć słów, by odpowiedzieć. Tak rozmawiając, dotarły do małej siedziby, gdzie matka Asaruy przygotowywała posiłek. Zaprosiła służebnicę, by zjadła z nimi i spała tam tej nocy, a służebnica chętnie to przyjęła.
Po tym, jak zjadły, służebnica rozmawiała z Mamuah, matką Asaruy, a rozmowa dotyczyła nieszczęśliwych kobiet, których córki były piękne, a jednak odmawiały zamążpójścia; córek, które zamykały uszy nawet na dobre rady dotyczące małżeństwa; czy takie kobiety były prawdziwymi kobietami, czy nienaturalnymi. Słowa, które miały znaczenie, były nieliczne, podczas gdy słowa, w których były pogrzebane, były liczne, ale te pierwsze nie uszły uwadze Mamuah, której uszy nie były zamknięte na takie rozmowy, i weszły do jej serca. Uważnie słuchała, gdy druga mówiła o Anchetie, który, chociaż był tylko młodzieńcem, był mądry. Chociaż nie pił jeszcze głęboko z wód mądrości, studnia, z której je czerpał, była niewyczerpana.
„Bądź mądra”, rzekła służebnica, „wybierz tego młodzieńca, albowiem z pewnością nikt lepszy nie przejdzie tą drogą. Nie błąka się on ze swego miejsca obowiązku; nie jest leniwy w manierach ani nie spędza dni na daremnych przyjemnościach. Nie chodzi od kobiety do kobiety, i chociaż prawdą jest, że może to być z powodu jego wieku, a jednak mówi o kobietach tylko z szacunkiem, co nie jest sposobem początkujących cudzołożników. Jest męski, jest z krwi królów, a przede wszystkim jest mądry, ponieważ ma mądrego instruktora. Jest młodzieńcem o dobrych obietnicach i tym, który nie obdarzyłby swej miłości lekko.”
Matka Asaruy usłyszała słowa służebnicy obojgiem uszu, a gdy służebnica odchodziła, rzekła: „Przyjdź ponownie, gdy księżyc będzie nowy, abyśmy mogły więcej porozmawiać o tych sprawach.” Ancheti odwiedził to miejsce ponownie, a gdy służebnica wróciła przy nowiu, Mamuah rzekła:
„Dobrze, moja córka poślubi młodzieńca Anchetiego. Ale najpierw musi pozostać w miejscu, gdzie teraz służy, przez rok, a potem musi pracować w tym miejscu przez rok; po tym może poślubić Asaruę z moim błogosławieństwem.”
To wydawało się dobre w oczach Anchetiego i tak się stało, że pracował przez dwa lata, aby poślubić Asaruę.
W dniach, gdy Elshumbanowie zebrali się w wojska, Hurmanetar odszedł ze swoim domostwem i domostwem Anchetiego, by zamieszkać w krainie między Wielką Rzeką Słodkich Wód a Gorzkimi Wodami Zachodu, i zbudowali tam obóz. Byli w krainie, gdzie niektórzy ludzie mówili tak, jak mówił Hurmanetar, i chociaż byli z nimi ludzie krwi, lud krainy pozwolił Hurmanetarowi i tym, którzy z nim byli, mieszkać w pokoju pośród nich, ponieważ w tamtych dniach ludzie byli dotknięci Inahaną.
Gdy zadanie nałożone na niego było bliskie ukończenia, Hurmanetar wiedział, że jego dni w krainie żywych nie będą już liczne, dlatego udał się w miejsce samotności. Tam pościł przez wiele dni, rzucając swego ducha, by mógł obcować z Ojcem bogów, ale głos Boga milczał. Wtedy opuścił to miejsce, udając się do jaskini, gdzie mieszkał w półmroku przez wiele dni; ale znowu nie było odpowiedzi od Ojca bogów. Hurmanetar opuścił więc jaskinię i wrócił do swego ludu, gdzie usłyszano, jak mówi:
„Biada, zaiste mój Bóg mnie opuścił i milczy na moje błagania. A jednak uczyniłem wszystko, co mi powiedziano wcześniej i co zapisano w wielkiej Księdze, dlaczego więc zawiodłem?”
Wtedy odszedł od ludu i spał sam, albowiem jego serce było ciężkie. Ale oto, w nocy miał sen. Ujrzał w nim Święte Symbole rozłożone na płótnie z białego lnu, a każdy był przedstawiony zgodnie ze swoją formą. Gdy patrzył na nie i liczył je, każdy według własnego numeru, przyszedł osioł i zjadł Święte Symbole, i oto osioł stał się sokołem. Wtedy, gdy patrzył, sokół stał się krową, a między jej rogami była korona ze srebra i korona ze złota, a krowa przemówiła do Hurmanetara, mówiąc:
„Napij się mego mleka i namaść nim swe oczy, a otworzą się i zobaczysz.”
Hurmanetar wypił mleko i namaścił swe oczy, a potem się obudził. Pamiętając sen i będąc mądrym, nie potrzebował nikogo innego, by go zinterpretował. Więc natychmiast uczynił to, co musiało być uczynione, o czym ci, którzy mają zrozumienie, będą wiedzieć, i odszedł od ludu.
Hurmanetar wyszedł w kierunku miejsca samotności, oddalonego o około dzień drogi. Przeszedłszy około połowy drogi, zmęczył się pod południowym słońcem i usiadł pod drzewem, by odpocząć w jego cieniu. Wtedy, gdy drzemał, oto wielki błysk światła zstąpił z Nieba i uderzył w ziemię przed nim. Usłyszał wielki hałas jak potężne uderzenie bicza, i został oślepiony.
Wtedy usłyszał głos mówiący:
„Oto jestem, Bóg bogów i Bóg Ludzi na początku.”
Słysząc to, Hurmanetar upadł na twarz i zawołał: „O Wielki, jestem Twoim sługą.”
Wtedy Bóg rzekł:
„Dlaczego chcesz mi otworzyć drzwi? Ponieważ ród ludzki został zbezczeszczony i ludzie nie są już ze Mną, czyż nie jestem tym, który się wycofał, tym Ukrytym?”
Hurmanetar, wciąż na ziemi, odpowiedział:
„O Ojcze bogów, ja, Twój sługa, chciałbym poznać Twoją wolę. Mam zadanie bliskie ukończenia i pragnę wiedzieć, czy jest ono dobre w Twoich oczach, czy też jest to rzecz uczyniona bez Twojego błogosławieństwa.”
Bóg odpowiedział Hurmanetarowi, mówiąc:
„Czyż to nie jest Święta Rzecz, dziedzictwo ocalone i przekazywane od dni, gdy ludzie chodzili ze Mną? Dlatego jest to dobra rzecz, chociaż należy uważać, by nie została ona ujawniona oczom profanów. Mikstury, które, odpowiednio połączone, umożliwią ludziom przekraczanie sfer, mogą również, użyte inaczej, dać ludziom niemal nieograniczoną moc i skrajną przyjemność z kobietami. Dlatego takie rzeczy muszą być starannie strzeżone, albowiem w rękach gorszych ludzi z pewnością zostaną nadużyte. Ale niech wszystko będzie tak, jak jest napisane; postępuj z tym, jak zostałeś pouczony.”
„Nazywasz Mnie Ojcem bogów, i nie mylisz się w tym. A jednak jestem Ukrytym Bogiem, Bogiem Tajemnej Manifestacji, Skrzywdzonym Bogiem, Zdradzonym Bogiem, Rozczarowanym Bogiem. Jestem Bogiem, który starał się dać miłość Boską ludziom, czyniąc ich Moimi dziedzicami, czyniąc ich uczestnikami boskości, współtwórcami ze Mną. Ale ludzie gardzą swoim dziedzictwem, nie tylko przez niegodziwość, ale przez swoją słabość i miłość do przyjemności.
Dlatego miłość niegdyś ofiarowana nie może być teraz ukazana w całej swej chwale; nie może być objawiona w swej piękności; musi być teraz zakwaszona surowością i karą. To po to, by ci, którzy są dziedzicami boskości, mogli do niej powrócić z nieumniejszonymi mocami, ale oczyszczeni ze swych słabości i miłości do nieużytecznej przyjemności. To powinieneś wiedzieć, aby ludzie mogli wiedzieć: Boskość sama w sobie nie jest rzeczą stworzoną i nie może być darowana jako dar. Przychodzi jako korona osiągnięcia. Ja, Wszechmogący Bóg, który, myśląc, mogę stworzyć dziesięć tysięcy światów, mówię to.”
„Ludzie mówili, jak będą mówić przez wieki: „Dlaczego, jeśli Bóg jest wszechmogący, nie może stworzyć doskonałości natychmiast? Dlaczego nie tworzy istot mających wiedzę o boskiej miłości od razu? Po co Ziemia ze wszystkimi jej próbami i udrękami?” Wiedzcie to, co wam jawi się jako wieki w czasie, dla mnie jest tylko błyskiem myśli w chwili wieczności. Wdycham, a zastępy ziem i sfer nie istnieją. Wydycham, a zastępy ziem i sfer istnieją. Wdycham, i już ich nie ma. Wszystkie rzeczy istnieją w Wiecznym Bycie, a to, co ludzie znają jako rozpiętość czasu, jest aktem stworzenia.”
„Zważ na lot strzały z rąk łucznika. Leciała z napiętego łuku, czas mijał, a potem znalazła swój cel. Ale dla Mnie strzała opuszcza łuk i uderza w cel jednocześnie. Odległość, czas i zmiana nie są ze Mną. Niegdyś Ja, wasz Bóg, nie byłem oddzielony od człowieka, Mego potomka. Teraz jestem zasłonięty przed jego wzrokiem, nie dlatego, że tak chciałem, ale dlatego, że człowiek zdecydował się to spowodować. Bariera między nami staje się coraz gęstsza, gdy człowiek bezmyślnie gardzi swoim dziedzictwem; odtąd może być ona przeniknięta tylko przez długie i żmudne przygotowania, a nawet wtedy ci, którzy by to uczynili, muszą znać klucz. Przychodzę do ciebie, nie z powodu twoich przygotowań, ale dlatego, że twój Bóg jest zawsze gotów skłonić się ku ludziom.
Chociaż jest ta bariera między nami, nie jest ona nieprzenikniona dla szczerych modlitw czystego serca. To ludzie powinni wiedzieć. Co do ciebie, twoje dni są policzone, jesteś teraz niczym więcej niż koszem trzymającym nasiona, które zostaną rozrzucone i zasiane przez inną rękę. Wiele rzeczy, o których mówiłem, nie jest dla uszu ludzi, albowiem taka wiedza, swobodnie dana, nie przyniosłaby im korzyści. Inne rzeczy są poza ich obecnym zrozumieniem, niech więc zostaną one zapisane dla pokoleń ludzi jeszcze nienarodzonych. Ludzie są teraz jak dzieci i muszą uczyć się na nowo jak dzieci, ucząc się dziecinnych opowieści.”
„Dlatego idź stąd, idź do Anchetiego i opowiedz mu o tych rzeczach. Powiedz mu również, że jego Bóg, Ja Który Jestem, wybiera go na siewcę nasion. Niech wie, że Ja Który Jestem będę prowadził jego kroki i otworzę drzwi w barierze, aby mógł usłyszeć mój głos. Niech twoje oczy teraz znów widzą, i oto, Jestem, Który Jestem.”
Wtedy Hurmanetar opuścił miejsce, gdzie widział twarz Ojca bogów, wracając do obozu swego ludu, który został założony pośrodku pastwisk. Gdy się zbliżył, zobaczył bydło leżące nad płynącymi wodami, a ludzie poruszali się pośród nich. Bydło było martwe, a ich brzuchy spuchnięte.
Ludzie podeszli do Hurmanetara i zawołali:
„Oto, pożywienie naszych dzieci zostało zabrane z ich ust. Bydło zjadło zioło, które pali się jak ogień w ich brzuchach, tak że pragną wody, pijąc, aż stają się przepełnione, a ich brzuchy pękają od wewnątrz, dlatego umierają. Kim jest ten, którego nazywasz Ojcem bogów? Być może bogowie mają ojca, ale gdzie jest Bóg, który chroni ludzi? Gdzie jest Bóg, który jest Ojcem Ludzi? Podczas gdy ty opuszczasz nas, by oddawać hołd Wywyższonemu, który może troszczyć się o sprawy bogów, ale nie troszczy się o dobro ludzi, nasze bydło umiera. Z powodu twoich słów zaniedbaliśmy budowę ołtarza dla Shemakina i oddawanie hołdu Yahanie; zaiste jesteśmy ludźmi, którzy zostali oszukani i sprowadzeni na manowce. Jesteśmy ludźmi, którzy chodzili z oczami zwróconymi w górę i wpadli w ruchome piaski. Powiedz nam więc, o mądry, kim są bogowie ludzi i bydła?”
To napełniło serce Hurmanetara gniewem i zawołał do rozgniewanego ludu:
„Dlaczego wołacie do mnie i szukacie jakiegoś Boga, by przyszedł wam z pomocą? Jest tylko jeden Bóg, a ci, których nazywacie bogami, są tylko manifestacjami Jego członków. Dlaczego chcecie obwiniać Boga za własne zaniedbanie? Czyż nie zrezygnował On z panowania nad wszystkimi stworzeniami, które służą człowiekowi, i nie oddał ich w wasze ręce? Oto bestie leśne i pustynne, czy jedzą one trujące zioło? Czyż nie potrafią rozpoznać zioła, które jest szkodliwe, i zioła, które odżywia? Zioła, które leczy w chorobie, i zioła, które przynosi śmierć? Kto nauczył ich tej mądrości? Są stworzenia pod opieką Boga, które nie znają leniwej opieki człowieka, dlatego są bezpieczne od śmiertelnego zioła i omijają je. Ale wy, wziąwszy te biedne bestie, by z nich korzystać, jesteście wyłącznie odpowiedzialni za ich dobrostan. Są one waszą odpowiedzialnością.”
„Ojciec bogów stworzył bydło, jak stworzył wszystkie stworzenia, i dopóki On rządził ich drogami, były one chronione przed śmiertelnymi ziołami. Wtedy ludzie wzięli je do siebie, aby im służyły. Dawały mleko i ser, by ich odżywiać, i twarde mięso, by ich podtrzymywać, ich skóry okrywały ich ciepło, gdy spali. Te rzeczy bydło dawało, nie Bogu, lecz człowiekowi. Dlatego, kto powinien je chronić i opiekować się nimi, ten, kto korzysta, czy Ten, który nie? Czy oczekujecie, że Bóg będzie pasł wasze bydło? Że będzie je trzymał z dala od śmiertelnego zioła, podczas gdy wy drzemiecie w cieniu? Czyż to nie jest sprawiedliwa nagroda za waszą lenistwo? Wiecie, że zioło jest śmiertelne, ale to bydło, niemi słudzy człowieka, nie wiedzą tego, albowiem są one oddane pod waszą opiekę. Czy chcecie brać wszystko, co dają, odmawiając im starannej opieki? Jakimi ludźmi jesteście, którzy wołają: „Biada nam, których Bóg opuścił?”
Kto załamuje ręce, mówiąc: „Jakiego Boga mamy szukać, by pomógł nam w naszej samowolnie spowodowanej klęsce? Powstańcie jak ludzie, by wziąć na barki ciężar własnego lenistwa i braku staranności. Nigdy nie obawiajcie się, że Bóg zawiedzie człowieka, albowiem jeśli człowiek wykonuje obowiązki człowieka, Bóg wykona obowiązki Boga, albowiem to człowiek zawodzi. To człowiek stara się wziąć więcej niż daje. Z pewnością cokolwiek człowiek bierze na swoją korzyść, staje się również jego odpowiedzialnością. Bóg dekretuje, że człowiek może brać, cokolwiek zechce, na swój własny użytek, ale czyniąc to, musi również przyjąć odpowiedzialność za jego opiekę i właściwe użycie. Czy to jest niesprawiedliwe?” Ludzie nic więcej nie powiedzieli.
Hurmanetar kazał wtedy ludziom wyciągnąć bydło z wody, a niektóre, które zjadły śmiertelne zioło, zostały ocalone. Następnie podzielił pastwiska i wysłał ludzi, by odszukali miejsca śmiertelnego zioła i wycięli je z ziemi.
Pewnego dnia Hurmanetar przechodził przez obóz i natknął się na człowieka grzebiącego swoją nowo narodzoną córkę, i Hurmanetar rozgniewał się na człowieka za taki czyn. Była to obrzydliwość popełniana przez wędrowców po piaskach i dzikich ludzi, którzy mieszkali na pustkowiu. Biorąc dziecko, Hurmanetar przyniósł je do żony Anchetiego, która je ocaliła, tak że żyło. Nazwano je Mahat, co znaczy czystego serca, ale z powodu piasku, który wypełnił jej oczy, była ślepa.
Obcy wokół obozu wpadli w gniew na Hurmanetara z powodu tego, co uczynił. Również, ponieważ uderzył ojca dziecka tak, że krwawił, domagali się, by krew została zadośćuczyniona. Rzekli:
„To jest niesprawiedliwy czyn, albowiem ten, kto grzebie córkę, ponieważ brakuje mu dla niej pożywienia, nie czyni nic złego w naszych oczach. Czyż nie jest lepiej, by była pogrzebana w ziemi poza zasięgiem wzroku, niż trzymana w hańbie? Czyż nie do ojca należy decyzja, czy córka ma żyć? Czy kobieta ma własną duszę? Czyż nie jest niczym więcej niż twórczynią ciała, podczas gdy dusza jest jej dana w pieczę przez mężczyznę?”
Obcy wokół obozu nie byli tak liczni, podczas gdy ci z Hurmanetarem byli liczni i silni, ale on postąpił sprawiedliwie z tymi, którzy domagali się zapłaty za krew. Dano im kawałek srebra i cielę, które było gotowe do uboju. W ten sposób Mahat trafiła do domostwa Anchetiego.
Hurmanetar siedział z Anchetie i rzekł do niego:
„Mówiłem ci o zdarzeniu, gdy siedziałem pod drzewem w miejscu samotności, i o sprawach, które powinieneś znać, aby być mądrym. W twoją pieczę zostały oddane skarby, które stworzyłem własnymi rękami, i jesteś dobrze pouczony w Świętych Rzeczach i Tajemnicach. Masz na sobie wielkie przeznaczenie, które nie może być spełnione w tym miejscu, podczas gdy pożywienie dostępne tutaj maleje z dnia na dzień. Dlatego opuśćmy to miejsce i wyruszmy w długą podróż drogą gorzkich wód, albowiem jeśli pójdziemy drogą lasu lub przez wielkie pustkowie, możemy nie przeżyć. Nasze stada i trzody mogą być pędzone przed nami, albowiem droga jest szeroka i dobrze nawodniona. Nie zwlekajmy w tym miejscu, albowiem już jest niepokój wśród tutejszych ludzi.”
Odeszli więc z tego miejsca, podróżując w kierunku gorzkich wód, a gdy tam dotarli, zwrócili się na południe, kontynuując, aż dotarli do Basor. Tam rozbili obóz, albowiem śmiertelna choroba dopadła Hurmanetara. Gdy leżał na posłaniu z owczych skór, zawołał po Anchetiego, ale ten nie przyszedł, albowiem poszedł przed nimi, by zbadać ziemię. Jednakże Ancheti przyszedł, zanim Hurmanetar odszedł z Ziemi, a Hurmanetar wiedział, że tam jest, i wezwał go do siebie. Wtedy Hurmanetar rzekł:
„Moja godzina jest bliska, ale nie boję się, wiedząc, że nie idę do miejsca, gdzie ludzie jedzą pył, gdzie wszystko jest ciemnością i mrokiem. Lęki mojej młodości są tylko cieniami bez substancji, uciekają przed czystym światłem Prawdy.”
„Na tobie spoczywa wielkie przeznaczenie; obyś sięgnął i chwycił to, czego pragnie twoje serce, a osiągnąwszy to, użył go, by wyzwolić wszystkich ludzi z ciemności ignorancji. Idź naprzód jak słońce, które rzuca swe promienie jak sieć nad ziemią, by ją oświecić. Idź do krainy, gdzie uczciwy człowiek zostanie uczyniony bogatym, a nieuczciwy zubożony, albowiem wagi muszą być dostosowane, aby bogactwo przestało być nagrodą za nieuczciwość i oszustwo. Idź do krainy, gdzie ci, którzy zajmują stanowiska władzy i pozycję, staną się przykładami dobroci i uczciwości; gdzie nikt oprócz godnych nie zajmuje wysokich stanowisk; gdzie ci, którzy mają posiadłości i majątek, używają ich, by wspomagać potrzebujących i opierać się sile tych, którzy uciskają słabych i niechronionych.”
Ancheti rzekł: „Ale gdzie jest ta kraina i jak ją znajdę?” Hurmanetar odpowiedział:
„Gdyby takie miejsce istniało, jaki dobry cel służyłoby ci pójście tam? To, co będziesz musiał uczynić, zostałoby już uczynione przez innego.”
Hurmanetar zmarł i został pogrzebany głęboko w ziemi, i nikt nie zna jego grobu. Niech żyje wiecznie i mieszka z Ojcem bogów, któremu służył!
Te rzeczy dotyczące Hurmanetara były przepisywane wiele razy, ale kopie zawsze były wierne. To, co następuje, zostało dodane, ale kiedy i przez kogo, nie sposób odkryć.
Hurmanetar jest pochowany w krainie Filistii. Czy to jest Okichia?
Ojcem Hurmanetara był Nimrod o Dwóch Łukach. Wątpię w to, i nie jest to stwierdzone.
Kamień Makilim jest w Bethgal nawet teraz. Słowa na grobie Yadola brzmią: „Umarł, ponieważ nie był jak inni ludzie”. Ja, Frastonis, widziałem to.
Czy to mogło być, gdy minęło osiemdziesiąt pokoleń?
Ludzie tego rodu są niewiarygodnymi świadkami. Samarytanie mówią, że Yadol nie był śmiertelnym człowiekiem.
To wiemy z pewnością: czyny Hurmanetara i Yadola są pełniej opowiedziane w Opowieściach Hetytów.
Tarcza Anchetiego nazywała się Wielki Wstrząsacz, a na niej namalowane było podobieństwo ptaka błotnego skoczka. To ten ptak nauczył ludzi pisma, albowiem zostawiał ślady w błocie, które ludzie najpierw czytali jako omeny, a później formowali w znaki, które można było czytać. Nie są one takie jak nasze, chociaż ludzie pośród nas potrafią je czytać.
Ancheti nauczał tajemnicy metali w Okichii, krainie piwa, chleba i mleka. Był on znany w Bliźniaczych Krainach światła. Mahat, niewidoma, która pozostała dziewicą, prowadziła Anchetiego do tej krainy, gdy był jeszcze dzieckiem. Była napełniona wewnętrznym światłem mądrości i widziała duchem. Gdy nie wiedział, w którą stronę iść, jej ojciec sadzał ją na ziemi i trzymał przed nią pióro z piersi, na które dmuchała. Szedł w którąkolwiek stronę się skłoniło i nigdy nie zbłądził. Później używała tej metody przy rozstrzyganiu sporów i wydawaniu sądów. Była wielce szanowana, albowiem w całej krainie nie było mądrzejszej kobiety.
My, którzy czynimy te pisma niezniszczalnymi, porzuciliśmy Księgę Anchetiego, albowiem nie ma ona żadnej wartości dla tych, którzy po nas nastaną, a jest to praca wielce mozolna. Zawiera ona prawa dla ludu żyjącego w krainie zwanej Okichia, który musiał być gorszy od barbarzyńców, albowiem zakazywał on takich rzeczy jak jedzenie nowo narodzonych dzieci, mieszanie i suszenie ich krwi do jedzenia w jednoczeniu braci i wieszanie kobiet w połogu. Także wycinanie prywatnych części kobiety i kastrowanie mężczyzn.
Oto słowa dla Synów Prawdziwej Doktryny, zapisane w świątyni Świętych Tajemnic w Yankeb w Czasach Ciemności, przez Nienazwanego Pana Tajemnej Wiary, który wtedy żył. Prawdziwa wiedza o naukach i tajemnicach Yosiry dotyczących ducha w ciele, zaczerpnięta z jego ksiąg i przepisana wiernie zgodnie ze zwyczajem pisania.
Yosira przemówił do swoich synów w ten sposób:
„Jestem Namiestnikiem Boga bogów. Jestem strażnikiem Ksiąg Mocy. Jestem Głosem Nieba. Jestem posłanym do Tameruy jako niosący światło, aby wezwanie rozeszło się stamtąd po wszystkich krainach. Niech każdy człowiek będzie czujny na swoje czyny i drogi. Ktokolwiek jest czujny na siebie, jest człowiekiem mądrości, albowiem zostanie ocalony od terroru wiecznej ciemności.”
„Jestem niosącym pochodnię, biegnącym przed lektyką Prawdy. Przychodzę, by objawić wielkość ludzi, by opowiedzieć im o ich nieśmiertelnych jaźniach, o ich duchach, które muszą być wykupione od zagłady pożerającej ciemności.”
„Bóg bogów przemówił do mnie, mówiąc: „Długo mieszkałeś pod moim cieniem i słuchałeś moich słów. Teraz powstań i idź stąd do krainy, gdzie te rzeczy, o których mówiliśmy, mogą być ustanowione. Do miejsca, dokąd cię poprowadzę, albowiem nie jest właściwe, by ci, którzy tam mieszkają, pozostawali bez pouczenia. Oto dałem ci tajemnicę nieśmiertelności, ale wiedz, że chociaż wszyscy ludzie rodzą się w dziedzictwie nieśmiertelności, nie wszyscy z niej korzystają. Bóg bogów, w swej nieskończonej litości, zanurza wielu w wodach zapomnienia. A jednak nawet stamtąd mogą powrócić, by być odnowionymi, nie przez siebie samych, lecz przez błagania innych.”
Gdy Yosira przybył do Tameruy, zebrał swoich synów na kamieniach pod miejscem zwanym Homtree i przemówił do nich w ten sposób:
„Jestem Świtem i niosącym pochodnię dla Boga bogów. Oto moje słowa, które dobrze uczynicie, jeśli je wchłoniecie, jak suche piaski wchłaniają wodę. Chociaż są to słowa mądrości, są bezużyteczne, jeśli nie zostaną przyjęte przez ludzi, którzy mają kontrolę nad sobą. Nie mają one wartości dla ludzi, którzy nie potrafią czuć współczucia dla innych lub którzy zamykają uszy na Prawdę.”
„Jesteście nielicznymi wybranymi, moi synowie, światłem mojego światła, którzy przekażecie światło dalej przez pokolenia. Wam daję prawdziwą koncepcję Boga. Wam daję ten sztandar, aby mógł być punktem zbornym dla tych, którzy nam towarzyszyć będą; albowiem stoimy na granicach krainy, która znalazła łaskę w oczach naszego Boga.”
„Z nami są wojownicy, ale jest ich niewielu, podczas gdy ci, którzy stoją gotowi, by nas odeprzeć, są liczni. Dlatego nie staniemy przeciwko nim w szyku bojowym, ale pójdziemy pośród nich z podstępem, by zebrać wielu, którzy będą z nami walczyć. Wy będziecie światłem wojowników, tak jak ja jestem waszym światłem, a Bóg bogów moim światłem.”
„Światło, które jest ze mną, zostało zapalone u Najwyższego Źródła, którym jest Bóg bogów. Dlatego moje światło świeci z taką jasnością, że musi być częściowo zasłonięte, by was nie oślepiło. Jest tak, jakby słońce było widziane przez zasłonę chmur; można na nie patrzeć tak długo, jak się chce. Widziane w ten sposób jest rzeczą piękna i tajemnicy, a nie czymś, co pali i pożera oczy patrzącego.”
„Dlatego, tak jak ja zasłaniam moje światło przed wami, tak wy zasłaniajcie swoje światła przed oczami niepouczonych. A jednak we wszystkich sprawach nie dotyczących światła, pouczajcie ich w pełni Prawdy. We wszystkich sprawach dotyczących ich ciał, pouczajcie ich w Prawdzie. Ale we wszystkich sprawach dotyczących Pana Ciała, pouczajcie ich światłem, które jest zasłonięte.”
„Oto natura człowieka. W nim jest iskra z Boskiego Źródła, a to jest Pan Ciała. Tylko to jest wieczne, tylko to z człowieka jest jego prawdziwym ja. Ta iskra jest spowita w ciężki płaszcz materii, jest zamknięta w okryciu ziemskiej gliny. Tylko ta iskra jest siedliskiem życia, tylko ona ma zrozumienie i myśl. Takie rzeczy nie są z gliny ciała, ani nie są spokrewnione z kamieniami, z których pochodzą kości. Życie w człowieku promieniuje z zamkniętej iskry i poprzez krew obdarza ciało życiem i ciepłem. Życie wydaje ciepło, a im większe życie, tym większe ciepło.”
„Jak słońce daje światło, a ogień rozprzestrzenia ciepło, jak kwiat promieniuje zapachem, tak Centralne Światło wydaje parujący, niewidzialny blask, a to nasi ojcowie nazywali Tchnieniem Boga. To Tchnienie wychodzi w dwóch manifestacjach: jest forma ciężka i forma lekka, i z nich wszystkie rzeczy są złożone. Z Jedynego pochodzi Święty Blask w jego dwóch aspektach, który ludzie nazywają Tchnieniem Boga, i z tego są uczynione wszystkie rzeczy, które są w Niebie i na Ziemi.”
„Powyżej jest Bóg bogów, a poniżej Niego są Niebo i Ziemia. Niebo jest podzielone na dwie części: jest Miejsce Światła i Miejsce Ciemności. W Miejscu Światła mieszkają duchy Dobra, a w Miejscu Ciemności mieszkają duchy zła. Granica między nimi nie jest stała, lecz płynie w tę i z powrotem zgodnie z ich zmiennymi siłami. Ale ci, którzy przebywają w świetle, zawsze zwyciężą, albowiem światło zawsze rozproszy ciemność. Dlatego ci, którzy mieszkają w ciemności, wycofują się przed blaskiem tych, którzy mieszkają w świetle. To światło i ciemność nie są takie, jak ludzie mogą zrozumieć, albowiem nie jest to światło i ciemność znane na Ziemi.”
„Przed Bramami Nieba jest Kraina Horyzontu, dokąd idą wszyscy, którzy opuszczają swe ziemskie ciało. Stąd są dwie wielkie bramy, jedna prowadzi do Miejsca Światła, a druga do Miejsca Ciemności, a Pan Ciała jest przyjmowany do swego wyznaczonego miejsca zgodnie ze swoim podobieństwem. Ten, który jest napełniony światłem i jest Istotą Promienną, nie może iść do Miejsca Ciemności, albowiem ono cofnęłoby się przed nim. Ani ten, który jest Istotą Ciemną, nie może iść do Miejsca Światła, albowiem tam skurczyłby się przed światłem, jak biały robak wychodzący z wilgotnej ciemności swej nory kurczy się w świetle słońca.”„Między Niebem a Ziemią jest wielka przepaść, przez którą mieszkańcy Nieba nie mogą powrócić, ale Ziemia nie jest całkowicie poza ich zasięgiem. Człowiek otrzymuje z Miejsca Światła to, co wpływa na niego na dobre, a z Miejsca Ciemności to, co wpływa na niego na złe. Te rzeczy mogą być zapisane, ale tajemne rzeczy ich dotyczące nie mogą być zapisane w taki sposób, by dotarły do wiedzy nieoświeconych ludzi.”
„To, co pochodzi z Nieba, czy to wpływając na dobro, czy na zło, wychodzi jako cienie na podobieństwo ludzi, co jest rzadkie; lub znacznie częściej jako lukim, które są jak pyłki. Może również przychodzić jako fale powietrza, ale nie powietrza, jakim oddychamy i czujemy. Jest to coś zupełnie innego w naturze. Wychodzą rzeczy, które nie są stabilne, i to są Bezkształtne. Wszystkie rzeczy są utrzymywane w formie przez Tchnienie Boga, które zmienia bezkształtność, ale Bezkształtne mogą zmieniać formę w niestabilność.”
„Są trzy wielkie sfery, a ta zawierająca Ziemię jest utrzymywana razem przez Wielki Blask wypływający z Boga bogów. Ta część Wielkiego Blasku, która jest światłem i zawiera życie, nazywa się Manah, podczas gdy ta, która jest ciężka i zawiera ciało rzeczy na Ziemi, nazywa się Manyu.”
„Ten, Który jest Bogiem bogów, jest tak wielki, że nie można Go zdefiniować w mowie ludzi. Ani nie mogą Go oni pojąć w swoich myślach, albowiem jest On poza ich zrozumieniem. Śmiertelny człowiek ma ograniczenia, niech więc ludzie pojmują Go, jak chcą. Nie ma to znaczenia, pod warunkiem, że ich koncepcja służy zarówno Jego celowi, jak i uwielbieniu człowieka.”
„Człowiek nie jest jeszcze wielki, i dopóki nim nie zostanie, dobrze jest, by czcił wiele form bóstw poczętych w jego myślach, pod warunkiem, że są one takie, które mają tendencję do wynoszenia go ponad siebie. Ani rytuał, ani kult nie czynią szkody same w sobie, chyba że zbyt gęsto pokrywają prawdę, tak że jest ona pogrzebana przed wzrokiem. Rytuał i zewnętrzne formy kultu mogą być pomocne w oczyszczaniu myśli i zapewniać rodzaj pożywienia dla Pana Ciała. Czym są Mniejsi Bogowie ukochani przez nieprzebudzonych ludzi, jeśli nie poczętymi w myślach przyjaciółmi i przewodnikami? A jednak jest to niebezpieczna ścieżka, którą kroczą ludzie, balansując między światłem a ciemnością. Dlatego, gdy człowiek błądzi w kierunku otchłani ciemności, objawcie trochę więcej światła, aby mógł zobaczyć i tak powrócić na ścieżkę. Uważajcie też, by nie podążał za bogami, którzy są fałszywymi przewodnikami i zwabili by go w ruchome piaski cielesności lub na pustynię ignorancji.”
Przed przekroczeniem do Tamuery, Yosira wybrał kapitanów nad wojownikami, i wysłali oni ludzi, by zbadali ziemię. Wysłał również niektórych spośród swoich synów do krainy Tewar, aby rozmawiali z tamtejszym ludem, a ci wrócili, przynosząc zakładników od namiestników krainy Tewar. Wtedy Yosira rozmawiał z synami namiestników, a oni słuchali jego słów; byli otwarci na jego mowę.
Yosira przemówił do ludu:
„Oto słowa Boga bogów. Odtąd żadne dziecko nie będzie sprzedawane w niewolę przez swego ojca ani przez żadnego człowieka, który ma nad nim pieczę. Być może nie jest to jeszcze zwyczaj wszystkich ludzi w tej krainie, ale jeśli staną się potężni, mogą to czynić, albowiem taka jest natura ludzi.”
„Jeśli człowiek ma kobietę w niewoli, nie będzie sprawiał, by stała się nierządnicą dla ludzi, albowiem jest to wielka niegodziwość i nie pozostanie on bez kary. Jeśli pocznie ona dziecko ze swoim panem, wówczas ani ona, ani dziecko nie zostaną oddani w niewolę innemu. Ale jeśli zostanie ona oddana wolnemu człowiekowi, który weźmie ją za żonę, wówczas będzie dobrze.”
„Największą niegodziwością w oczach Boga bogów jest wszelkie kazirodztwo pierwszego stopnia, czyli między matką a synem lub ojcem a córką; lub między matką matki a synem matki, lub między ojcem matki a córką matki; lub między ojcem ojca a córką ojca, lub między matką ojca a synem ojca. Jest to niegodziwość wobec Boga bogów, albowiem wzywa ona najsilniejszego z Bezkształtnych, sprawiając, że wchodzi on w ziemskie ciało, by stać się obrzydliwością w oczach Boga i człowieka. Dlatego ci, którzy popełniają taki czyn, zginą od ognia. Jeśli zostanie on popełniony z dzieckiem, wówczas dziecko nie zginie, ale zostanie napiętnowane znakiem kazirodztwa.”
„Cudzołóstwo jest rzeczą plugawą i złą, której będziecie się brzydzić, albowiem pozwala lukimom zanieczyszczać źródło życia. W dalekiej krainie żyła królowa piękniejsza niż Kwiat Poranka, która, ponieważ była potężna, zlekceważyła swe dziedzictwo kobiecości. Jak potężni królowie mieli wiele żon, tak ona myślała, że może czynić podobnie z mężczyznami. Bóg bogów i Stwórca Życia stworzył mężczyzn i kobiety z zamiarem, by każde z nich odgrywało inną rolę. W żaden sposób nie są oni do siebie podobni, albowiem jak mężczyźni mają swoją funkcję, tak kobiety mają swoją. Co jest odpowiednie dla jednego, nie jest odpowiednie dla drugiego, i ponieważ Stwórca uczynił ich takimi, jacy są, każde powinno podążać własną ścieżką, nigdy nie próbując podróżować ścieżką drugiego. Otóż, podczas gdy nasienie jednego mężczyzny wciąż było w niej, ta królowa przyjęła nasienie innego, i nasienie jednego mężczyzny walczyło z nasieniem drugiego, tak że oba zginęły i stały się zepsutym pastwiskiem. W ten sposób droga została oczyszczona dla lukimów, by weszły do przedsionka życia, a święte sanktuarium życia zostało zbezczeszczone, stając się wylęgarnią plugastwa. Tak się stało, że gdy inni mężczyźni do niej przychodzili, ciało ich ciał zostało pochwycone przez lukimy i zepsute, albowiem plugawe lukimy zamieszkały w kobiecie. Tak źródło życia stało się fontanną zanieczyszczającego zła. Cudzołóstwo jest obrzydliwością dla Dawcy życia, dlatego niech nie pozostanie bez kary.”„Nikt nie będzie spał w łóżku innego, chyba że zaklęcie jego obecności zostanie najpierw usunięte. Albowiem ten, kto wchodzi w jakiekolwiek miejsce lub bierze jakąkolwiek rzecz, gdy jest ona pod zaklęciem obecności innego, z pewnością ucierpi. Ci, którzy są z tego samego rodu i mieszkają pod jednym dachem, nie ucierpią, chyba że choroba już tam jest.”
„Nikt nie będzie jadł z talerza innego ani pił z jego naczynia do picia, dopóki zaklęcie jego obecności nie zostanie usunięte. Nikt spośród tych, którzy znają Boga, nie będzie chodził po niczym wylanym jako libacja dla obcych bogów, ani nie dotknie żadnej części libacji. Jeśli go to spotka, natychmiast uda się do Mistrza Tajemnic i zostanie oczyszczony.”
Yosira rzekł do ludu:
„Oto słowa Boga bogów. Nikt spośród was nie będzie mył się w wodzie użytej przez innego i zawartej w czymkolwiek uczynionym ręką człowieka. Nikt spośród tych, którzy znają Boga, nie dotknie kobiety, gdy dni jej dziedzictwa są na niej. Żaden mężczyzna nie pójdzie do kobiety z nieumytymi rękami, a gdy mężczyzna i kobieta leżeli razem, oboje oczyszczą się, zanim zabiorą się do swoich zadań.”
„Wśród lukimów żaden nie jest bardziej subtelny niż nableh, które szukają pożywienia wśród jedzenia ludzi. Dlatego, jeśli macie chleb w swoim mieszkaniu, nie będzie on wieszany; ale jeśli jest mięso lub ryba, wówczas będzie zawieszone w mieszkaniu. Jeśli macie otręby lub mąkę, która została zmielona, wówczas będzie przechowywana w zakrytym pojemniku z kwiatami nowrata, w ten sposób lukimy nie natkną się na nią. Ani zmiażdżone zboże, ani okruchy żadnego posiłku nie zostaną pozostawione w zasięgu wzroku człowieka ani w granicach mieszkania, by nableh nie pochwyciły ich dla pożywienia. Wszystkie rzeczy, które miały życie, ale nie zostały użyte jako jedzenie, zostaną zakopane w ziemi. Wszystkie naczynia, które trzymały jedzenie, ale już go nie trzymają, zostaną oczyszczone słońcem i piaskiem.”
„Jeśli mięso jakiejkolwiek bestii, ryby lub ptaka ściemnieje w waszym posiadaniu lub ma na sobie zapach zgnilizny, wówczas jest to znak, że nableh natknęły się na nie, i zostanie ono wyniesione i zakopane tam, gdzie żadna bestia nie może się do niego dostać. W ten sposób nableh zostają bez pożywienia i zostaną zmuszone do powrotu do swego mrocznego mieszkania. Ale jeśli pozwolicie im się pożywiać, wówczas przyjdą w swoich zastępach i, utuczone i wzmocnione, będą was nękać wieloma strachami podczas nocnych czuwań.”
„Jeśli miejsce do nalewania lub dziobek jakiegokolwiek dzbana lub garnka ma na sobie czarność, wówczas ten dzban lub garnek zostanie rozbity, albowiem został on nawiedzony przez ogniste lukimy. Jeśli ktokolwiek, kto zna Boga, je z obcymi, oczyści się o wschodzie słońca następnego dnia. Jeśli ktokolwiek z was je ręką nieoczyszczoną wodą lub piaskiem, niech będzie przygotowany na atak lukimów nocy. Ten, kto czerpie krew jakiejkolwiek bestii, musi oczyścić się z wszelkiej krwi, by nie został zaatakowany przez ciemne lukimy. Ani jedzenie, ani napój jakiegokolwiek rodzaju nie będą przechowywane pod łóżkiem ani przy miejscu do spania, by lukimy nocy nie przyszły i nie zamieszkały w nich.”
Oto słowa Boga bogów wypowiedziane przez usta Yosiry.
Yosira powiedział również to:
„Wszystkie rzeczy, które mogą podtrzymywać lukimy, mają być zakopane lub spalone. Cokolwiek wychodzi z nozdrzy lub ust jakiegokolwiek mężczyzny lub kobiety, jest odrzucone od wewnątrz i staje się pożywieniem dla lukimów. Stojące wody, które leżą na ziemi, są ich miejscami do picia i są zakazane dla ludzi. Woda nie będzie używana jako napój, chyba że zostanie zaczerpnięta z ziemi lub znajduje się w miejscu, gdzie jest ocieniona przez drzewa.”
„Jedzcie tylko jedzenie znane jako zdrowe i które daje zadowolenie żołądkowi. W smaku powinno być kojące i orzeźwiające, nigdy nie przynosząc bólu i dyskomfortu. Nie jedzcie niczego, co jest zbyt suche lub przesolone, lub co przynosi wam chorobę. Każde jedzenie, które ludzie jedzą i które zgniło lub spleśniało, zostało pochwycone przez lukimy dla pożywienia; możecie to zobaczyć, albowiem zgnilizna i pleśń na nim to odchody lukimów.”„Cokolwiek, co ma w sobie krew i jest martwe, umarło samo z siebie, nie będzie jedzone, albowiem lukimy zamieszkały w nim. Żaden człowiek nie będzie jadł surowego mięsa, nawet to, które noszą wędrowcy po piaskach, nie będzie jedzone.”
„Zabijanie jakiegokolwiek mężczyzny lub kobiety jest zabronione, ale nie jest bezprawne zabijanie w wojnie lub w samoobronie, lub w obronie czystości domostwa i domu. Zabijać podstępnie lub uderzać od tyłu to morderstwo i nie pozostanie bez kary. Jeśli krew zostanie przelana, nie będzie wołać z ziemi na próżno, a na krewnych każdego zabitego będzie spoczywał porządek zemsty.”
„Jeśli przysięgniecie sobie nawzajem, mówiąc: „Wielki Boże, bądź świadkiem” lub przed jakimkolwiek obcym bogiem, by oszukać innego człowieka, wówczas zastanówcie się, albowiem tylko najgłupszy odwraca się od takiej przysięgi. Albowiem jest ona składana na życie Pana Ciała, i jeśli zostanie złamana, Pan waszego Ciała będzie na wieki oszpecony nieusuwalną blizną. Człowiek ma wiele prób do pokonania w swoim życiu, a nie najmniejszą z tych prób jest dotrzymywanie przysięgi. Chociaż przysięga może maleć i stawać się niczym z upływem lat zgodnie z pamięcią ludzi, jest ona na wieki wyryta na Panu Ciała. O wiele mądrzejszy jest ten, kto nigdy nie składa przysięgi.”
„Jeśli jakikolwiek człowiek powie: 'Trąba powietrzna i burza piaskowa, wody powodziowe i palący ogień, tego się boję, ponieważ to widzę, ale lukimów, których nie widzę, nie boję się', ten człowiek jest głupcem, albowiem nie zna niedostatków własnych oczu. Lukimy, nauczy się je znać po ich manifestacjach, albowiem pochwycą one jego ciało i będą je dręczyć, czasami nawet aż do śmierci. Podobnie jest z Bogiem bogów, nikt Go nie może zobaczyć, ale przez Jego manifestacje jest On znany ludziom.”
Yosira przemówił do kapitanów wojowników i do tych, którzy z nimi byli, i rzekł:
„Gdy wejdziemy do tej nowej krainy, wszystkich rzeczy, które lud tam mieszkający uważa za święte, nie będziecie bezcześcić ani szydzić z nich. Ani nie będziecie wzniecać waśni z żadnym człowiekiem, albowiem przychodzimy do nich jako przyjaciele, a nie wrogowie.”
Dlatego, gdy Yosira i wszyscy z nim przybyli do krainy Tewar i zamieszkali tam, w krainie panował pokój.
Wtedy Yosira nauczył lud Tewaru tkania płótna i obróbki metali, i pokazał im, jak tworzyć narzędzia i broń z metalu odlewanego w tajemniczy sposób.
Ale tajemnicę ostrych broni objawił tylko swoim własnym.
Lud Tewaru zbudował siedzibę dla Yosiry i świątynię z cegły związanej trzciną. Na ścianach i na podłodze były skóry, a drzwi były z drewna.
Wtedy Yosira przemówił do swoich synów w ten sposób:
„Oto rzeczy, w których lud tego miejsca będzie pouczony: Gołąb jest najświętszym z ptaków i nie będzie jedzony, ale jeśli ludzie powiedzą:
„Nie zabraniajcie nam go w ofierze dla naszych bogów”, wówczas nie będzie im to zabronione.”
„Mleko wszystkich zwierząt, które nie mają rogów i nie mają rozdzielonego kopyta, nie jest dla pożywienia człowieka, ale jeśli ludzie powiedzą: „Nie zabraniajcie go, albowiem jest to nasz zwyczaj”, wówczas nie będzie im to zabronione.”
„Ofiara z niemowląt przy pochówku zmarłych będzie zabroniona, albowiem krew młodych nie może zapewnić życia starym, każdy człowiek jest kowalem własnego losu. Ten, kto ma życie, poniesie je ze sobą, i nikt nie może posiąść ciała i życia niemowlęcia oprócz Boga, który mu je dał. Ten, kto grzebie żywe niemowlę z martwym, sam umrze.”
„Wszystkie rzeczy pogrzebane z osobą zmarłą, czy to broń, czy naczynia, instrumenty czy ozdoby, będą miały uwolnioną formę, zanim zostaną umieszczone w ziemi.”
„To będzie prawo dla wszystkich, którzy pracują z metalem, czy to złotem, srebrem czy miedzią: Jeden dzień z siedmiu będzie dniem odpoczynku dla ogni, którymi obrabiane są metale. W tym dniu nie będzie rozpalany ogień, a żaden metal nie będzie dotykany ani przenoszony z miejsca. Wieczorem tego dnia wszystkie rzeczy z metalu, które zostały wykonane od ostatniego dnia odpoczynku, zostaną umieszczone w korycie z uświęconym olejem, pozostając tam aż do wyznaczonego czasu. Nic nie wyjdzie z warsztatu rzemieślnika w metalu, dopóki nie przejdzie przez olej.”
Yosira zebrał swych synów wokół siebie i przemówił do nich tak:
„Oto dni świtu, a ja jestem Świtem zza Bashiru. Jestem Niosącym Pochodnię dla Boga bogów. Oto prawa, które stworzyłem dla mego ludu w krainie Tewar, prawa jednego przemawiającego ustami Boga ponad wszystkimi bogami.”
„Ten, kto wbije włócznię lub strzałę w martwe ciało, będzie przeklęty, a jego ręka i ramię staną się rzeczami zła. Spuchną i zostaną strawione przez ogień. Podobnie będzie przeklęty, kto wypuści te bronie przeciwko innemu, ale jeśli będzie to człowiek z Tamuery, który wypuści broń, wówczas sam przez nią zginie, albowiem jest on poza zasięgiem klątwy.”
„Drzewo, które sięga ponad dwukrotność wzrostu człowieka, nie będzie ścinane na opał ani by zabrać jego ziemię. Ale jeśli zostanie poświęcone toporowi, a następnie użyte przez rzemieślnika w drewnie, wówczas może być ścięte i pocięte. Drzewa nie są rzeczami, z którymi można lekko postępować, albowiem poruszają wiatry, które przemierzają oblicze Ziemi, i generują je w wielkich lasach Północy i Południa. Rzeź drzewa nie jest mniejszym złem niż rzeź wołu czy owcy, albowiem to samo tchnienie życia jest w każdym. Dlatego nigdy nie ścinajcie ich bezmyślnie. Czyż drzewa nie są uważane za święte przez lud tej krainy? Czyż nie jest bardziej rozsądne poświęcić potężne drzewo lub gaj drzew Bogu niż niememu kamieniowi lub przedmiotowi wyciętemu z drewna?”
Dlatego, gdy Yosira poruszał się pośród ludu, nie zabraniał im ich świętych gajów, ani nie uciszał słów kobiet, które się nimi opiekowały. Ale Yosira rzekł: „Te rzeczy są dla kobiet, a nie dla mężczyzn; niech kobiety pozostaną, ale mężczyźni powinni podążać za powołaniami mężczyzn, a ich miejsce nie jest pośród świętych gajów.”
Oto, gdy Yosira przybył pośród ludu, mieszkali oni z dala od rzeki, bojąc się Boga płynących wód, który ich nękał w nocy. Ale Yosira związał Boga płynących wód, tak że już nie niepokoił ludu. Wtedy Yosira kazał im budować swoje siedziby nad płynącymi wodami, dekretując, że nikt nie będzie mieszkał nad stojącymi wodami, chyba że stojące wody będą pełne życia ryb.
W tamtych dniach ludzie starali się przebłagać Bezkształtnych i Duchy Nocy ofiarami i kultem. Ale Yosira zabronił im tego i otoczył całą krainę murem ochronnym, którego żaden Mroczny Duch nie mógł przeniknąć, podczas gdy wszyscy ci wewnątrz zostali rozpuszczeni. Każdy Mroczny Duch, nie będący ani męskim, ani żeńskim, i każdy Mroczny Duch, który odział się w postać bestii lub ptaka, został związany i rzucony z powrotem do Miejsca Ciemności.
Wszyscy ludzie, którzy byli spokrewnieni z bestiami leśnymi, ptactwem lub wężem, mieszkali razem zgodnie ze swoim pokrewieństwem i byli przez to podzieleni. Yosira nie zabraniał im ich pokrewieństwa, ale zabronił rządu krwi. Przemówił do ludu w ten sposób:
„Wielkie są więzi tej rzeczy, która łączy ludzi i łączy ich z ich przodkami, ale jeszcze większy jest każdy człowiek sam w sobie, jego przeznaczenie leży w nim samym, a nie w jego rodzie. Człowiek nie jest kroplą wody w strumieniu życia, lecz rybą, która pływa w strumieniu. A jednak, o ile te rzeczy zawsze istniały, dwadzieścia cztery wielkie rody pozostaną zabezpieczone w swoim ustanowieniu.”
Przed przybyciem Yosiry mężczyzna nie mógł pojąć za żonę kobiety ze swojej własnej krwi, ale Yosira odkupił ziemię krwią, chroniąc ją przed jałowością. Odtąd mężczyźni mogli brać żony spośród swoich własnych krewnych, a ziemia pozostała owocna. W ten sposób Duch Życia stał się silny pośród ludzi, albowiem nie był rozproszony, by stać się rozcieńczonym i osłabionym.
Dopóki nie przybył Yosira, nikt w tej krainie nie wiedział o hokew, i napełniało to ludzi strachem i podziwem, ale Yosira objawił wszystkie jego tajemnice swoim synom, i tajemnice te są znane nawet w tych dniach. Hokew jest tym, co podtrzymuje Mieszkańców Świtu. Jest ono tylko cienko rozłożone na całej Ziemi, a przed czasami Yosiry ludzie mogli je zbierać, przechowując w kamieniach i w świętych przedmiotach. Może być czerpane przez duchy ludzi, jak kobiety czerpią wodę ze studni. To hokew obdarza płodnością, sprawiając, że stada się mnożą, a plony rosną. Jego tajemnice są znane przez Dwakroć Urodzonych.
Chociaż w dniach swej niedoli Yosira wzywał swego Ojca w Kanogmahu, zabronił swym synom wzywać Go podobnie, albowiem Yosira był ich ojcem na Ziemi i ich adwokatem w Sali Przyjęć. Dlatego nikt nie może wzywać Go bezkarnie, albowiem gdyby zajmował się nimi, zaniedbałby swoje zadanie pośród Mieszkańców Świtu. Ani żaden człowiek nie jest usprawiedliwiony, wzywając ducha Zmarłego, albowiem są oni poza troską o codzienne sprawy ludzi.
Gdy synowie Yosiry ustanowili swoje rządy nad ludem, przywódcy ludu przyszli do Yosiry, pragnąc uczynić go swoim królem, by rządził nimi. Ale gdy stanęli przed nim, Yosira odpowiedział na ich życzenie w ten sposób:
„Jestem ustami Boga bogów i światłem mego ludu. Będę ojcem waszego króla i kierownikiem jego kroków, ale waszym królem być nie mogę, albowiem jestem poświęcony służbie Bogu bogów.”
Mówiąc to, Yosira wyprowadził swego syna, który dorósł do męskości, i, prowadząc go za rękę, dał go ludowi, by był ich królem.
Później, gdy przywódcy i namiestnicy ludu wciąż byli zebrani po namaszczeniu ich króla, Yosira przemówił do nich jako usta Boga. Rzekł:
„Sądzić sprawiedliwie między człowiekiem a człowiekiem jest jednym z największych obowiązków króla i tych, którzy go zastępują. Więc od tego dnia sąd nie będzie wydawany przez tych, którzy siedzą pod drzewami, słuchając słów szeptanych pośród liści. Jednakże, jeśli trzech ludzi siedzi daleko od siebie i każdy wyda podobny wyrok, a słowa z ich ust będą takie same, wówczas wyrok będzie dobry. Jednakże, jeśli jest to sprawa, w której życie może być utracone lub własność zabrana, rodzina podzielona lub mężczyzna lub kobieta zniewoleni, wówczas wyrok będzie wydawany tylko przez króla lub przez tego, kto nosi jego płaszcz i dźwiga jego brzemię.”
„Święte wody są wodami żywymi, napełnionymi mocą hokew i nie będą już używane w żadnym innym celu niż uświęcenie i oczyszczenie. Nie będą już używane do decydowania, czy żona jest winna cudzołóstwa; odtąd będzie ona testowana tylko przez gorzki napój.”
„Ten, kto je mięso świni, będzie przeklęty, albowiem jeść mięso świni to jeść coś poświęconego ojcom ludzi i obrzydliwość. Mięso osła nie będzie jedzone, albowiem zmniejsza wigor mężczyzn.”
„Odtąd ciała zmarłych nie będą łamane ani palone, albowiem hokew w nich zawarte odchodzi z Panem Ciała. Dlatego nic nie może być dodane do Zwycięskiego przez oddanie esencji jego ziemskiego płaszcza przez płomienie ognia.”
„Ludowi nie będzie odmawiane ich świętowanie, ani nie będą im zabraniane rytuały płodności. Ich ofiary dla jakiegokolwiek Boga nie zostaną im odebrane. Jacy są bogowie ludu dzisiaj, tacy pozostaną, albowiem służą swemu celowi. Mogą przedstawiać swoich bogów na swój własny sposób, albowiem podobieństwo takich bogów ma niewielkie znaczenie. Ale podobieństwo Boga bogów nie będzie tworzone przez żadnego człowieka, albowiem jest On poza zrozumieniem ludzi. Żaden człowiek nie będzie szukał Jego podobieństwa w wodzie.”
„Festiwal ku czci Boga, który wznosi ląd, nie będzie odmawiany ludowi, ale już nie będą jeść mięsa osłów, albowiem teraz jest to zabronione. Dni na święto przodków nie zostaną zmniejszone, by dar długiego życia nie został przez to skrócony. Z nimi samymi jest dystrybucja sił życiowych, a w ich pieczy są moce dające płodność i szczęście. Tym, którzy kontrolują kiełkowanie zboża, wzrost stad i połowy ryb, moc mężczyzn i płodność kobiet, sukces w polowaniu i zwycięstwo w wojnie, będzie oddawana wszelka należna cześć i kult.”
„Ten, kto powoduje obrażenia lub śmierć, chorobę lub cierpienie, rysując podobieństwo innego w piasku i przebijając je utwardzonym ogniem kijem, lub kto tworzy podobieństwo innego w wosku, by spalić w ogniu, lub w glinie, by przebić kołkiem lub cierniem, jest odtąd przeklęty. Zostanie on oddany lukimom choroby lub śmierci.”
„Będzie przeklęty ten, kto miesza żywe ziarno z tłuszczem, by zniewolić ziemski cień innego mężczyzny lub kobiety. Będzie przeklęty ten, kto wzywa nocny cień innego lub nocnego straszyciela. Wszyscy, którzy są tak przeklęci, zostaną oddani lukimom choroby lub staną się ofiarą Bezkształtnych.”
„Nie jest złe tworzenie obrazu niemowlęcia, aby kobieta mogła począć, ale tworzenie podobieństwa prywatnego organu mężczyzny, aby kobieta mogła począć, jest złe, i każda kobieta tworząca lub leżąca z takim podobieństwem będzie przeklęta. Ta, która jest tak przeklęta, zostanie oddana lukimom choroby i bólu.”
Gdy Yosira przybył do Harfanti, zastał tam lud o dziwnych zwyczajach, które mu się nie podobały, ale nie zabronił im żadnych, z wyjątkiem tych, które były złe w oczach Boga bogów. Będąc tam, rzucił wielką klątwę na wszystkich, którzy naruszali jego prawa.
Oto słowa wypowiedziane przez usta Yosiry, które kazał zapisać:
„Odtąd żadna dziewica nie będzie zamykana w korze i trzymana w ciemności przez siedem dni przed ślubem, ale może być trzymana w odosobnieniu pośród kobiet. Jeśli musi być oczyszczona, musi to być uczynione wodą, a nie ogniem. Kobieta nigdy nie będzie okaleczana, by oczyścić jej niegodziwość.”
„Odtąd prywatne części młodych kobiet nie będą zaszywane, by zachować ich dziewictwo. Pozostanie to w ich własnej pieczy i w pieczy krewnych młodych kobiet w dobrej wierze i zaufaniu. Zaszywanie lub cięcie prywatnych części jakiejkolwiek kobiety jest wielką niegodziwością, albowiem jest to portal życia, a kobieta nie jest niegodną strażniczką. Najlepiej jest, by kobiety pozostały dziewicami aż do dnia ślubu z własnej woli i wyboru; ale jeśli z powodu słabości dziewczyny wydaje się to wątpliwe, wówczas obowiązek spoczywa na jej krewnych.”
„Zwyczaj Habshasti, w którym nogi młodych kobiet są związane razem, po czym młodzi mężczyźni mogą wchodzić do ich komnaty, by z nimi spać, jest rzeczą niegodziwą i już niedozwoloną. Teraz, jeśli jakikolwiek mężczyzna odkryje nagość dziewicy, nie pozostanie bez kary.”„Mężczyzna nie zobaczy nagości kobiety w połogu, nawet jeśli kobieta jest jego żoną. Chata porodowa i wszystko w jej kręgu jest miejscem zakazanym dla mężczyzn. Odtąd żadna kobieta nie będzie zawieszana podczas porodu.”
„Jeśli żona myśliwego sypia z innym mężczyzną, podczas gdy jej mąż jest nieobecny, tak że zostaje on zabity lub ranny podczas polowania, wówczas nie czyni się nic złego, jeśli jej mąż lub krewni jej męża ją zabiją. Ani nie będzie to powodem do rozlewu krwi, jeśli krewni lub mąż zabiją tego, który z nią spał.”
„Napletek mężczyzny jest obcinany, by przeciwstawić się lukimom impotencji. Nie jest to zabronione ludowi, ale nie będą oni przechowywać napletka w tłuszczu i używać go do obdarzania kamieni hokew. Wiązanie napletków jest zabronione.”
Yosira rzucił największą ze wszystkich klątw na tych, którzy chwytali i zniewalali Pana Ciała należącego do innego. Od tego dnia nikt tego nie uczynił i nie przeżył. Rzucił również klątwę na kobiety, które piekły swoje nowo narodzone dzieci i jadły je z powodu jałowości ziemi. Przeklął również naczelnika rodu kobiet.
Przedtem to, co rosło do pełni w łonach bydła i owiec, było pożywieniem tylko dla mężczyzn, ale gdy bestia wyrzucała to przed czasem, stawało się pożywieniem przeznaczonym dla kobiet. Yosira zabronił tego i przeklął wszystko, co wychodziło z łona bestii przed czasem.
Yosira kazał zapisać te rzeczy w Yapu:
„Żadne dziecko nie będzie zabijane umyślnie, mówiąc: „Nasz Bóg odmówił mu właściwego pożywienia.” Ponad wszystkimi bogami jest Bóg bogów, który jest Bogiem Życia, a ci, którzy głoszą te rzeczy, głoszą fałsz przeciwko Niemu. A jednak nie będą przeklęci aż do dnia, gdy usłyszą prawa Boga bogów wypowiedziane do nich. Wcześniej byli zwodzeni przez tych, którzy powinni ich prowadzić, i na przywódcach będzie spoczywać klątwa.”
„Odtąd puste ciało nie będzie ciasno wiązane, lecz wyciągnięte, albowiem ziemskie ciało nie może być odrodzone, gdy jego Pan już odszedł. Ludowi nie będzie zabraniane jego noszenie, ani nie będą powstrzymywani od jego podnoszenia, ale nie będzie ono wieszane nad żywymi wodami, by nie przywołało Bezkształtnego w ciemności nocy.”
„Jeśli krewni człowieka przyjdą, by go nękać w nocy, nocny cień zostanie związany mocą hokew przeniesioną do wydrążonego pnia wypełnionego substancjami zatrzymującymi ogień. Pień zostanie następnie spalony w oczyszczającym ogniu, a popioły zakopane na sposób waszych ojców, ale hokew nie zostanie oddane z powrotem. Najlepsze jest to hokew, które pochodzi od człowieka, którego plony i drzewa obficie owocują.”
„Duch życia ludzi nie mieszka w płynących wodach i dlatego nie może wejść do kobiety z wód, ani jej własna woda nie unosi go z ziemi. Tak jak drzewo wyrasta z jednego nasienia, a jęczmień z jednego ziarna, tak jest z nasieniem ludzi. To, co formuje się w łonie kobiety, nie jest budowane z wielu wylewów mężczyzny; jeden raz wystarczy. Jeśli krew kobiety nie zostanie zatrzymana, wówczas nie nosi ona dziecka, albowiem życie wewnątrz jest krwią jej krwi.”
„Żaden człowiek nie będzie tworzył podobieństwa jakiejkolwiek bestii, by z nią spać, aby jego stada i trzody się mnożyły, albowiem odtąd ten, kto tak czyni, i wszystkie jego bestie, będą przeklęte, tak że zachorują i zginą. Ani żaden człowiek nie będzie rozlewał swego nasienia do przedmiotu z drewna lub kamienia i zakopywał go. Jeśli tak uczyni, niech będzie przeklęty, tak że będzie na wieki nękany przez nocne cienie terroru.”
„Jest głupotą uciekać się do czarowników, którzy tworzą podobieństwa bestii, aby ich rodzaj został przyprowadzony do strzały i włóczni. Jeśli ten, kto szuka dzikich bestii, nie jest obdarzony mocą hokew zebraną przez krewnych jego siedziby, nic nie poprowadzi jego kroków ani nie wzmocni jego ramienia, ani jego oko nie zobaczy bystro. Sukces myśliwego nie znajduje się u czarowników, lecz leży w dobroci i prawości krewnych w jego siedzibie.”
„Jeśli kobieta weźmie nasienie od młodego mężczyzny i dostarczy je czarownikom, aby jałowość została od niej usunięta, wówczas ona i młodzieniec, i jeśli urodzi jakiekolwiek dzieci, oni również, będą przeklęci. Młody człowiek zostanie schwytany przez lukim, który żywi się sercami ludzi, a kobieta przez tych, którzy rozrywają wnętrzności.”
„Jest obrzydliwością w oczach Boga bogów, by ludzie się kastrowali, i wszyscy, którzy to czynią, będą przeklęci. Ci, którzy chcieliby się wykastrować dla dobra swego Boga, mogą zamiast tego złożyć ofiarę ze swojego napletka, a to będzie akceptowalne przez każdego Boga. Modlitwa dziękczynna, że nie urodzili się kobietami, będzie składana w czasie ofiary na ołtarzu.”
„Wydaliny mężczyzny i kobiety nigdy nie będą pozostawiane na widoku nikogo, ani w miejscu, gdzie ich zapach może dotrzeć do nozdrzy. Ani nikt nie będzie oddawał moczu tam, gdzie inny może go poczuć, albowiem ci, do których nozdrzy dociera zapach, zyskują przez to władzę nad drugim. Zapach z ludzkich odpadów przyciąga bezkształtne lambaty, które nękają mężczyzn i kobiety w nocy i zamieniają ich wnętrzności w wodę.”
„Żadna ofiara z mięsa nie będzie jedzona na surowo. Będzie ona pieczona przed ogniem, a kości zmielone na mąkę i jedzone z mąką. Jeśli ofiara jest spożywana w mieszkaniu, wówczas krew, która została oszczędzona, musi być posmarowana na słupkach drzwi, aby ciemne cienie nocnych nawiedzających i przynoszących śmierć zostały odparte przez moc życia.”
„Obowiązkiem syna jest zapewnienie pożywienia Zmarłemu, który był jego matką lub ojcem, i nie zaniedba on swego brata ani siostry, ani żadnego ze swoich krewnych, którzy nie mają dzieci. Jeśli zaniedba on swój obowiązek, nie uniknie nękania przez ziemskie cienie Zmarłych, które będą błądzić bezlitośnie, aż zostaną zaspokojone. Jeśli Bezkształtni zostaną wezwani przez zaniedbanie, tak że osiągną stabilność na Ziemi, będą nawiedzać ciemne czuwania nocy i ssać krew pełną życia, by podtrzymać swoje straszliwe formy. Żaden człowiek nie może ich trzymać z dala od swego mieszkania, albowiem wślizgną się potajemnie jak węże.”
„Jest złe, by czarownicy wzywali Mroczne Duchy. Każdy czarownik czyniący to w granicach oświeconej krainy będzie przeklęty, tak że zostanie schwytany przez nocnego demona. Jeśli tak się stanie, a Mroczne Duchy będą wędrować bez kontroli, wówczas jeden z Dwakroć Urodzonych zostanie wezwany, by je zwrócić do ich mrocznego mieszkania.”
„Nie wystarczy, by ludzie unikali dróg niegodziwości, albowiem jeśli Pan Ciała nie jest odziany w jasność, ci, którzy na niego czekają w Krainie Brzasku, będą czekać na próżno. Ci, którym brakuje tego, co przyniosłoby ich do Miejsca Światła, padną ofiarą Panów Mrocznych Miejsc i na zawsze zostaną utraceni dla tych, którzy ich kochają.”„Wszyscy, którzy są Budzicielami Zmarłych, będą przeklęci i oddani lukimom szaleństwa. Jeśli ktokolwiek z mego ludu będzie miał z nimi do czynienia, wówczas i oni będą przeklęci, tak że staną się ofiarą terrorów nocy. Daremne jest konsultowanie się ze Zmarłymi, albowiem cóż mogą oni uczynić, jak tylko doradzać w sprawach niewielkiej wagi? Jeśli mają coś ważnego do przekazania, przyjdą nieproszeni do ludzi zrozumienia i dadzą to poznać.”
Gdy Yosira przybył ze swoimi synami i tymi z nimi do prawdziwej krainy Tamuery, walczył z ludem Kantiyamtu, który podążał drogami niegodziwości i ignorancji. Pozostał pośród ludu Tameruy w dniach Gabu, mieszkając w miejscu, gdzie teraz stoi Świątynia Obserwatora Nieba, w siedzibie z trzciny, nad płynącymi wodami.
W tamtych dniach lud Ziemi jednoczył się z tymi, którzy byli w krainie Porannego Światła, przez moce w ciele dziewczynki, starając się w ten sposób zachować hokew swego rodu. Gdy Yosira zobaczył niegodziwość tego zwyczaju, rzucił wielką klątwę na całą krainę i na tych, którzy rozcinali ciało dziewczynki, tak że jej ciało wołało z ich wnętrza. Dlatego kraina została dotknięta wielką plagą. Od tego czasu nikt w oświeconych krainach nie jadł ciała mężczyzny ani kobiety, i żadna dziewczynka nie jest gwałcona w wielkiej niegodziwości ignorancji. Lud Tameruy bardzo obawiał się klątwy Yosiry.
Yosira nauczał lud, że moc hokew nie mieszka w ciele, lecz w kościach, i że każda kość zawiera esencję całej istoty, mężczyzny i kobiety. Wtedy lud zaczął szukać jedności ze Zmarłymi w krainie Porannego Światła, przez moc kości, a Yosira tego nie zabraniał, chociaż wiedział, że jest to daremne. Ale tam, gdzie w kościach było uzdrowienie, a oni potrafili je wydobyć, Yosira nie był niezadowolony, albowiem wszystkie rzeczy dotyczące dobra ludu były dobre w jego oczach. Niemniej jednak, zabronił kobietom noszenia ciężaru kości ich mężów, i od tego czasu żaden cień nie powstał, by je nękać. Było to z powodu mocy ochronnej, którą wydobył, by napełnić całą krainę; uwolniła ona kobiety od ich brzemienia, podnosząc je z ich pleców.
Wszyscy czarownicy, którzy wywoływali cienie z Krainy Brzasku, i wszyscy Pytający Zmarłych i Budziciele Zmarłych zostali przeklęci, i ta klątwa wisi nad krainą aż do dziś. A jednak wciąż są tacy, którzy starają się wywołać cień z owiniętego ciała uczynionego wiecznym, ale wszystko, co wskrzeszają, to złowieszczy posłaniec z Miejsca Ciemności.
Yosira nie zabraniał ludowi obrzędów hołdu należnego ich zmarłym krewnym, albowiem w Miejscu Porannego Światła byli oni mocami najbardziej zainteresowanymi dobrostanem każdego śmiertelnego człowieka. Yosira nigdy nie zabraniał niczego, co było na pożytek ludzi, zabierając tylko rzeczy daremne lub szkodliwe. W tamtych dniach nie było obrzędów zapisanych na piśmie, ale Yosira kazał je dać ludowi. Nie po to, by odnawiały one życie w Zmarłych na Ziemi, ale po to, by Pan Ciała był podtrzymywany i wzmacniany w Miejscu Porannego Światła przez więź hokew, ofiarowaną przez tych, którzy pozostali na Ziemi.
Yosira przemówił do ludu, dając im prawa, które zostały zapisane w ten sposób:
„Oto słowa Boga bogów, który stworzył człowieka i bestię na świętej wyspie. Żadna bestia nie będzie łączona z inną, nie ze swojego rodzaju, a jeśli tak się stanie, wówczas obie zostaną zabite, a ich ciała spalone. Jeśli zostanie to uczynione za zgodą człowieka, ten człowiek będzie przeklęty. Ani żadna bestia nie będzie zaprzęgana razem z inną, nie ze swojego rodzaju. W pierwszym roku życia żadna bestia nie będzie zmuszana do dźwigania ciężaru człowieka.”
Gdy Yosira przybył do Kambusis, zastał tam człowieka z plemienia Hestabwis, związanego i przygotowanego na ofiarę, i wołał przeciwko temu czynowi, ale nikt nie słuchał jego słów. Stojąc więc z daleka, Yosira wbił laskę mocy w ziemię i tańczył wokół niej, śpiewając pieśń na wywołanie ducha. Gdy to zobaczyli, lud rozgniewał się na niego i wezwał swoich czarowników, by go przeklęli, aby odszedł z Ziemi.
Ich klątwy były nieskuteczne, a gdy jeden z czarowników zbliżył się do kręgu tanecznego Yosiry, Yosira wywołał język ognia, który pożarł czarownika. Wtedy lud przestraszył się i uciekł. Yosira uwolnił więc człowieka, który był związany na miejscu ofiary, ale nie był on jeszcze cały. Yosira przeklął również wszystkich, którzy ofiarowywali Hestabwis jako ofiarę swoim bogom; od tego dnia żaden człowiek z Hestabwis nie został nigdy zabity na ołtarzach.
Yosira nie przeklął czarowników tego miejsca, lecz wezwał ich do siebie i dał im panowanie nad Mrocznymi Duchami, które opuszczały swe siedziby, by wędrować po Ziemi, nękając ludzi w ich domostwach. W ten sposób czarownicy stali się więksi w oczach ludu, i od tego dnia oczyszczają ziemię ze wszystkich Mrocznych Duchów. Jednakże Yosira zabronił im wywoływania Pana Ciała z jakiegokolwiek człowieka, by stał się sługą innego, i rzucił wielką klątwę na każdego czarownika, który nie posłuchał tego prawa. A jednak dzieje się to nawet teraz, ale ci, którzy naruszają prawa Yosiry, nie unikną straszliwego losu, który ich czeka, albowiem jego moc wciąż jest potężna w krainach jego ludu. Gdy przestępcy staną przed nim na straszliwym sądzie, ich czyny będą świadczyć przeciwko nim.
Yosira zabronił tym, którzy zasiadali w sądzie, prawa do sądzenia ludzi po tłuszczu krokodyli lub po rogu czy skórze. Zamiast tego objawił im sposób wydawania sądów przez zboże i przez płonący miecz. Nauczył ich również, jak warzyć napój, który rozluźniał więzy z języków ludzi, tak że Prawda nie była już powstrzymywana.
Lud mieszkający pośród drzew, wzdłuż brzegów płynących wód, żył w strachu przed małpami drzewnymi. Uważali je za święte i nigdy by ich nie skrzywdzili. Wierzyli, że te małpy drzewne chwytają odchodzącego Pana Ciała i go zjadają, że czają się w zasadzce, by go schwytać w potężną, niewidzialną sieć. Yosira więc chodził, przeklinając rezerwy pożywienia dla małp drzewnych, tak że stawało się ono ogniem w ich brzuchach, sprawiając, że życie w nich wychodziło jako piana z ich ust. W ten sposób ziemia została uwolniona od strachu przed małpami drzewnymi, i odtąd Zmarli odchodzili w pokoju, nie nękani już przez małpy drzewne.
Yosira nauczał, że w każdym człowieku mieszka mały człowiek, który jest Panem Ciała, i to jest życie ludzi. Podczas gdy człowiek śpi, mały człowiek wędruje swobodnie, podróżując, jak chce, a przy śmierci opuszcza go na zawsze.
Pan Ciała nie może być widziany przez śmiertelne oczy, ale nie jest ukryty przed wszystkowidzącymi oczami Dwakroć Urodzonych. Gdy odchodzi przy śmierci, wychodzi z śmiertelnych ust, czekając chwilę, aż wyrosną mu niebiańskie skrzydła. Wtedy odlatuje do Królestwa Zachodniego, gdzie skrzydła są zrzucane.
W miejscu, dokąd podróżuje, Pan Ciała nie potrzebuje ziemskiej siedziby, dlatego palenie ziemskich mieszkań Zmarłego jest daremne. Jednakże, jeśli mieszkanie pozostaje i nie jest oczyszczone, staje się miejscem gromadzenia się cieni powstających z Miejsca Ciemności, albowiem mieszkanie nie musi być zniszczone, musi być oczyszczone kadzidłem i wodą i ponownie napełnione ochronnym hokew.
Jeśli człowiek natknie się na innego śpiącego, śpiący musi być budzony cicho i z łagodnością, aby Pan Ciała mógł spokojnie powrócić. Albowiem jeśli śpiący zostanie obudzony, zanim powróci, lub jeśli wskoczy z powrotem ze strachu, wówczas człowiek zachoruje. Dlatego, budząc śpiącego, dobrze jest wołać łagodnie do istoty na zewnątrz.
Gdy śmiertelne ciało choruje bez obecności ciepła lukimów, lub jeśli mężczyzna lub kobieta są schwytani i dręczeni przez Mroczne Duchy szaleństwa, może to być spowodowane dziennym snem Pana Ciała. W ten sposób, jeśli Pan Ciała zostanie obudzony ze swego dziennego snu lub przywrócony ze swego niepokoju, wówczas mężczyzna lub kobieta mogą być wyleczeni. Te rzeczy Yosira pozwalał czynić na sposób czarowników.
Yosira nauczał leczenia wielu rodzajów dolegliwości w śmiertelnym ciele i używania naparów zawierających życie ziół i rosnących rzeczy. Używał ognia, by powstrzymać życie opuszczające śmiertelne ciało. Sposób dokonywania tych rzeczy jest zapisany w Księdze Lekarstw.
Gdy Yosira przybył ze swoimi synami do krainy Tamuery, lud tam mieszkający żył w ciemności i był nieświadomy wszelkiej wiedzy. Byli podzieleni między sobą na wiele rodów, a waśnie były częste. Nie mieli królów, a tylko starcy rządzili. Było wielu czarowników, którzy rządzili ludem przez złudzenia, a także ci zwani Strażnikami Zwyczajów i Opowiadaczami Opowieści.
Jeden lud mieszkał pośród wielkich drzew i gęstych lasów w środku bagien. Ich siedziby były zrobione z trzciny i stały na wysokich platformach. Ci ludzie byli nazywani Dziećmi Panhety, albowiem on był ich Bogiem w dniach następujących po tych, w których ludzie zostali stworzeni pośrodku wód.
Inny lud mieszkał poza zasięgiem wód i z dala od drzew, i byli bezimienni. Kopali dziury na swoje siedziby lub szukali mieszkań w jaskiniach na zboczach wzgórz. Ten lud nie miał bogów, lecz czcił Mroczne Duchy i Kamawamów leśnych, którzy chwytali ludzi w nocy. Gdy ludzie, którzy zostali schwytani, wracali do swoich krewnych, byli bez słów, będąc niemymi. Umierali pośród szaleństwa, rozrywając swoje ciała. Ale w lesie nie było Kamawamów; to szaleństwo było dziełem czarowników pragnących zasiać strach w sercach ludzi.
W ten sposób to się odbywało: Gdy czarownicy chwytali ludzi w nocy, zabierali ich do tajemnego miejsca, gdzie ich języki były przekłuwane daleko z tyłu cienkimi cierniami. W ten sposób język puchł, tak że ci, których języki były tak przekłute, tracili moc mowy. Czarownicy również przekłuwali ofiary wokół talii drzazgami drewna, tak że nikt nie mógł odkryć, gdzie zostały włożone. Wbijali inne drzazgi w nie na moście między częściami prywatnymi a tylnym kanałem, i nikt nie mógł ich tam odkryć i wiedzieć, że ofiara jest przekłuta cierniami i drzazgami.
Yosira przeklął wszystkich czarowników, którzy praktykowali to zło, wielką klątwą, tak że zostali doprowadzeni do szaleństwa przez demona, który pożerał ich brzuchy. Od tego czasu Kamawam nie był już znany w tej krainie.
Yosira nauczył ludzi wybijać metal z kamieni i palić kamienie, tak że oddawały swoje serce. Nauczył ludzi pracować z gliną i nauczył ich tkania płótna i warzenia piwa.
Gdy Yosira przybył do krainy, lud nie wiedział nic o kopaniu kanałów wodnych i sianiu zboża, ale Yosira nauczył ich tych rzeczy. To on przyniósł żyzność ziemi; to on umarł pośrodku wód, by dać im życie, a jego życie jest w nich wciąż. Dlatego to przez Ducha Wielkiego, który umarł w dawnych dniach, gleba stała się owocna.
Poza zasięgiem żywych wód, które wznoszą się i opadają jak klatka piersiowa oddychającego człowieka, ziemia jest martwa. Pozostaje jałowa jak kobieta, która nie znała mężczyzny. Było wiadomo nawet ludziom z dawnych lat, że jeśli ziemia nie była odświeżana żywymi wodami, lecz innymi wodami, wówczas jej plony zmniejszałyby się z roku na rok, aż stałaby się pustkowiem. Wzrost w glebie nie pochodzi tylko z wody, ale z życia w wodzie. Życie wychodzi z życia, a to, co nie ma życia, nie może zrodzić życia.
Dlatego dobra ziemia to ta, która jest zaślubiona trójjedynemu Bogu, a ziemia nie zaślubiona jest przez niego ignorowana. Ziemia zaślubiona jest pokryta wznoszącymi się wodami, ale ziemia nie zaślubiona jest przez nie ignorowana.
Te rzeczy zostały napisane dotyczące Dzieci Panhety: Yosira rozmawiał z Panhetą, jak człowiek rozmawia z człowiekiem, dlatego prawa Inta nie zostały zmienione, pozostając wiążące zarówno dla tych z nich, którzy mieszkali na ziemi, jak i dla tych, którzy mieszkali na piasku. Jeśli jakikolwiek człowiek poszedł pośród Inta, ich prawa stawały się jego prawami, a jeśli jakakolwiek kobieta opuściła lud, by zamieszkać pośród Inta, stawała się taka jak oni i nie mogła powrócić.
Tak jak Duch Słońca podróżuje drogą wytyczoną między gwiazdami, tak duch człowieka podróżuje z ruchem wód. Dlatego, gdy człowiek umiera, jego ciało będzie pogrzebane wzdłuż wielkiej rzeki.
Tak jak ziemia, na której rosną rzeczy, należy do rodu, którego krew jest w niej, tak żaden człowiek nie będzie posiadał dla siebie samego niczego, co z niej wyrasta, czy to trawy, czy zioła, czy drzewa. Ale każdy mężczyzna i kobieta mogą wziąć z każdego zioła i owocu tyle, ile można zebrać w ręce i zjeść przed zachodem słońca.
Ze wszystkich rzeczy, które są nasieniem i mogą być jedzone, każdy może zebrać dla siebie tyle, ile można przechować w dzbanie lub zawiesić na słupie z jedzeniem. Wszystkie rzeczy, które są nasieniem i mogą być jedzone, ale nie są przechowywane w dzbanie ani zawieszone na słupie z jedzeniem, będą przechowywane w jamie rodu. Nic nie będzie umieszczane w jamie, jeśli nie zostało podgrzane ogniem i schłodzone. Tak jak Duch Życia mieszka w rzeczach, które ludzie jedzą, tak mieszka on w żywych rzeczach, z których pochodzą. Dlatego żadne drzewo ani krzew rodzące pokarm ludzi nie będą cięte ani łamane.
Krew bestii woła z ziemi tak samo, jak krew ludzi; dlatego, jeśli przelana, musi być przebłagana. Nie zabijaj żadnej bestii, chyba że jest potrzebna do jedzenia, i zakop głowę i cokolwiek wychodzi z jej brzucha. Każda inna część, która jest zabrana, będzie zjedzona lub spalona, z wyjątkiem kości i skóry, które mają być użyte.
Ogień służy człowiekowi, ale może również stać się jego panem. Rozważ jego naturę. Czy wyskakuje z drewna nieproszony lub z własnej woli, czy też wymaga działania człowieka? Czy mieszka w drewnie, czy jest duch ognia? Tylko głupcy pośród ludzi zaczynają coś, czego nie mogą kontrolować. Nigdy nie pozwól, by ogień wyrósł na rzecz o wielkim dymie; utrzymuj go jasnym, używając nie więcej drewna, niż jest to potrzebne do celu. Niech nie oddala się od swego właściwego miejsca, którym jest miejsce, gdzie służy bez zagrożenia.
Gdy osiągną odpowiedni wiek, każdy mężczyzna i kobieta powinni wziąć sobie partnera. Ci, którzy tego nie uczynią, nie są darzeni najwyższym szacunkiem.
Przez rzeczy, którymi człowiek popełnia zło, tak będzie karany. Podobnie, będzie traktowany zgodnie z naturą zła. Zwyczaje z dawnych czasów nie są niepomocnymi przewodnikami.
Gdy Yosira przybył do miejsca, gdzie mieszkali Inta, przywitali go w ten sposób: „Gdy cię zobaczyliśmy, nasze serca się uradowały. Życie zostało w nas odnowione i chociaż byliśmy zadowoleni tacy, jacy byliśmy, przyniosłeś orzeźwienie i radość.” Yosira nazywał tych ludzi swoimi nieodstawionymi od piersi dziećmi.
Te rzeczy zostały zapisane w Księdze Dwóch Dróg: Yosira, który jest tam nazywany Yoshira, przybył spoza Królestwa Athor i był pierwszym królem Tehamut. Ustanowił święta nowiu, święto strzyżenia wełny i dni pobożności. Gdy po raz pierwszy rozjaśnił tę krainę swoją obecnością, dobro jej ludu było w rękach fałszywych kapłanów, którzy nauczali, że człowiek jest istotą o podwójnym duchu, w której Duch Dobra walczył z Duchem Zła o posiadanie jego duszy. Każdy czyn i myśl miały wzmacniać jednego lub drugiego z przeciwników.
Lud nie był całkowicie zwiedziony, akceptując to; jest to być może ziemskie zniekształcenie odbitej Prawdy, ale nie jest to też całkowicie prawdą. W dawnych czasach ludzie widzieli Prawdę tylko mgliście, albowiem mogła być ona objawiona tylko częściowo, zgodnie z ich zdolnością do jej zrozumienia. Prawda jest światłem, które staje się coraz jaśniejsze w ciemności ignorancji człowieka, a gdy pokolenia mijają i schodzą w pył, ludzie widzą jaśniej. Każdy niosący światło rozprasza trochę więcej ciemności, a Yosira był niosącym światło, największym z nich wszystkich.
Przed przybyciem Yosiry, niosącego lampę olśniewającego światła, Prawda była w tej krainie tylko mgliście postrzegana. Fałszywi kapłani tamtych czasów nauczali, że gdy Wielki Bóg stworzył człowieka, powstrzymał nieśmiertelność jako specjalny dar dla tych, których faworyzował. To nie jest postawa Kogoś, Kto jest Wielki, i dlatego taka doktryna nie może być zaakceptowana. To, że ci kapłani sami byli wprowadzeni w błąd, nie było tak wielkim złem, jak wprowadzanie w błąd innych, którzy im ufali.
Prawdziwy kapłan powinien zbliżyć się jak najbliżej do sanktuarium Prawdy i interpretować cokolwiek tam zobaczy tak jasno, jak pozwala na to jego zdolność i zrozumienie jego wyznawców. W tamtych dawnych czasach żaden człowiek nie odrodził się jeszcze do mądrości i oświecenia. Dlatego nic nie wiedziano o Ogrodach światła, a ludzie wierzyli tylko w Mroczną Siedzibę. Ta Mroczna Siedziba była miejscem, gdzie piasek i pył były pożywieniem umarłych, których ciała były odziane w długie włosy i pióra. Ludzie w tamtych dawnych czasach niewiele więcej wiedzieli.
Wierzyli również, że dusze wzniesione do chwały naprawdę spożywały pokarm i nosiły szaty i ozdoby przygotowane na ich użytek. Nie wiedzieli, jak my, że dusza, będąc sama w sobie subtelna, nie może używać niczego innego niż subtelne elementy rzeczy ziemskich. Nawet teraz kadzidło jest palone przed posągami tych, którzy wznieśli się do chwały, aby mogli otrzymać swoją porcję. Są tacy, którzy wierzą, że pożywienie duszy i jej dalsze życie zależą od comiesięcznej ofiary komunii jej krewnych na Ziemi.
Jak człowiek, który idzie z lampą w nocy, jest atakowany przez tych, którzy czają się w ciemności, tak oświeceni, którzy starają się wnieść światło w mrok ignorancji, są atakowani przez tych, których ono ujawniłoby w ich prawdziwym podobieństwie. W ten sposób, gdy Yosira wołał przeciwko tym, którzy, chociaż nie pozwalali na zabijanie mężczyzn i kobiet w ich codziennym życiu, jednak pozwalali, by dziecko było zabijane jako ofiara lub grzebane pod filarami, które wznosili, został potępiony jako wróg bogów.
Gdy Yosira był w krainie daleko w górę Rzeki Życia, niejaki Azulah, który stał blisko prawej ręki Yosiry, zabił człowieka, który był krewnym Leoparda. To rozgniewało Boga tego ludu, albowiem krew zabitego wołała do niego. Dlatego ludzie Leoparda przybyli do krainy Wschodu, szukając zabicia Azulaha za jego obrazę przeciwko ich Bogu, ale on wycofał się do miejsca ukrycia. Gdy więc zobaczyli, że ich poszukiwania są daremne, ludzie Leoparda wrócili na swoje miejsce, informując swoich kapłanów o swojej porażce. Kapłani odprawili wtedy rytuały wzywające moc wojenną, przyciągając ją z siłą. Wtedy, ponieważ Yosira był zwierzchnikiem Azulaha, ludzie Leoparda wyruszyli przeciwko niemu, domagając się prawa do wojny.
Ale w nocy, gdy wrogie wojsko czekało przed obozem Yosiry, kapłan wojenny zbezcześcił się, i tak moc wojenna nie zdołała osłabić serc tych, którzy byli z Yosirą, albowiem kapłan wojenny stracił nad nią kontrolę. W ten sposób moc wojenna dostała się w ręce Yosiry, a on odrzucił ją tak, że spadła na Ludzi Leoparda, i ich kolana się rozluźniły, a ich wnętrzności zamieniły się w wodę, i uciekli z tego miejsca.
Ludzie Leoparda mieszkali w lasach, po zachodniej stronie płynących wód, a Yosira ścigał ich tam. Nie wszedł do gęstego lasu, ale, dotarłszy na wyspę pośrodku wód, rozbił tam obóz. Miał jeńca, którego uwolnił, wysyłając go do kapłanów z tą wiadomością:
„Przyjdźcie w pokoju, abym mógł wysłuchać waszej skargi i osądzić, czy jest ona sprawiedliwa.”
Ale kapłani Ludzi Leoparda zeszli tylko do brzegu wód i nie chcieli iść dalej, i wołali przez wody: „Co było sprawiedliwe dotychczas, już nie jest sprawiedliwe, albowiem jest to teraz sprawa do rozstrzygnięcia między naszym rodem a tymi, którzy są z tobą, albowiem krew wciąż woła o krew.”
Słysząc to, Yosira odpowiedział: „Bądźmy mądrzy, są sędziowie nad nami, więc niech Bóg Płynących Wód rozstrzygnie sprawę.” Na to kapłani rzekli: „Dobrze.” Wtedy Yosira wziął Azulaha do łodzi, wiosłując z nim przez wody przeciwko południowemu wiatrowi. Zatrzymując łódź, Yosira rozkazał Azulahu skoczyć do wód, aby mógł być poddany próbie pływania, i Azulah to uczynił. Pływał potężnie, a Bóg Płynących Wód go nie zabrał, albowiem Yosira pokrył wody swoją mocą, tak że wody uniosły pływaka, niosąc go bezpiecznie na brzeg.
Wtedy Yosira usiadł z wodzami Ludzi Leoparda i zawarł z nimi przymierze, a także z innymi ludami. Było ono takie, że gdy człowiek zabije innego pośród swych własnych krewnych, nikt pośród nich go nie ochroni, i zostanie on albo zabity, albo odcięty od tych z jego własnej krwi. Jednakże, jeśli zabity człowiek jest z innego rodu niż zabójca, wówczas zabójca może być zabity przez ludzi z obu rodów. Jeśli ród zabójcy chce uniknąć daniny krwi, wówczas musi wysłać znak do rodu zabitego, wraz z opisem czynu. Muszą również zgodzić się, że krew będzie na ich własnych głowach, a zemsta w ich rękach, a opis takiej zemsty zostanie wysłany do rodu zabitego wraz z ich zadośćuczynieniem.
Wtedy wszystkie rody związały się wielką przysięgą, oświadczając, że jeśli krew będzie wołać z ziemi na próżno, wówczas nocne terrory i cienie krwi zostaną wezwane, by spaść na ród zabójcy, a nie na ród zabitego.
To w czasie, gdy to przymierze zostało zawarte, Yosira przemówił w ten sposób do swoich synów:
„Oto mięsa, które są przeklęte i nie będą jedzone. Całe mięso jakiejkolwiek bestii, która umiera sama z siebie. Całe mięso jakiejkolwiek bestii, która została zabita jako ofiara dla małych bogów. Całe mięso jakiejkolwiek bestii, która została zabita przez dzikie bestie, i całe mięso, które zostało ofiarowane na kamieniach drzwiowych. To są nieczyste mięsa.”
Gdy Yosira przeszedł przez całą krainę i oczyścił ją, i związał jej niegodziwość klątwami, nauczył tych, którzy tam mieszkali, budowy dróg wodnych. Poinstruował ich również w znaczeniach niebiańskich znaków. Zbudował Piseti pośrodku trzcinowisk i osuszył bagna. Wtedy wzniósł pierwszą świątynię z cegły i kamienia. W tym czasie ustanowił tych, którzy byli kronikarzami dni i pór roku.
Gdy Yosira był w Piseti, kapłani podburzyli lud przeciwko niemu, i tak uciekł do Krainy Boga ze swoimi synami i krewnymi. Ale jego żona i najmłodszy syn nie poszli z nim, albowiem byli z jej ojcem w krainie, z której płynęła wielka rzeka. Była to kraina Kantoyamtu, gdzie kapłani nauczali, że śmierć nie jest normalnym losem człowieka. Ci kapłani mówili, że chociaż ich przodkowie z dawnych lat byli tak samo śmiertelni jak ludzie, ojcowie ich przodków byli dziedzicami nieśmiertelności na Ziemi. Jest to błędna nauka, należąca do dzieciństwa człowieka, ale później ludzie zostali nauczeni, że śmierć jest tylko odejściem życia, które odlatuje z duszą.
Gdy Yosira był w Piseti, jego prawdziwy syn, Manindu, dowodził Mesiti, którzy byli zastępem ludzi i pracownikami w mosiądzu. Podbili oni całą krainę, zwracając ją Yosirze. Później została ona oddana w ręce Manindu, którego pieczęć jest na niej do dziś.
Po czasach Manindu lud zapomniał o Bogu bogów, albowiem wydawał im się odległy, i czcili innych bogów, których wymyślili kapłani. Światło zostało przyćmione i tylko słabo odbijało się w małych, ukrytych świątyniach.
Głos Boga wyszedł z Niebios do Jego sług nawet przed dniami Wunisa, ale w tych dniach doszedł on do niektórych z Jego Oddanych, którzy usłyszeli go w jaskini wizji. Następnie każdy zapisał go zgodnie z własnym słuchem, i oto, gdy się zebrali, okazało się, że każdy zapisał te same słowa. W ten sposób rzeczy, które zostały usłyszane przez trzech i zapisane przez nich, wszystkie zgodne, są rzeczami zapisanymi na wieki.
„Jestem Głosem Boga, który jest Bogiem Wszystkich Ludzi i Władcą ich Serc. Mam wiele aspektów i przychodzę inaczej do wszystkich ludzi; jestem Bogiem o Wielu Twarzach. Wam, Moim sługom, daję te słowa, aby mogły być zaniesione wszystkim ludziom. Przestrzegajcie Moich przykazań, a będę waszym Bogiem. Będę was oświecał i pouczał, prowadząc was po drodze. Pragnę waszej miłości i lojalności oraz waszego przestrzegania Moich planów, ale nie pragnę waszej służalczości. Nie jestem tylko waszym Bogiem, ale także waszym Dowódcą, i dlatego oczekuję posłuszeństwa i dyscypliny, jak przystało na tych, którzy przygotowują się do surowych i ponurych bitew, takich jak te, które leżą przed nami.”
„Moim pragnieniem jest miłość, a nie daremne ofiary całopalne, ale nie powinna to być miłość bierna, lecz taka, która wyraża służbę w Mojej Sprawie. Pewna wiedza o dobru i złu, z wolnym wyborem tego pierwszego, ma w Moich oczach większą wartość niż bezcelowy, rytualny kult. Nie czerpię przyjemności z marnotrawnego przelewania krwi byków i jagniąt. Nie zyskuję nic z tłuszczu owiec i mięsa kóz. Jestem Stwórcą Wszystkiego, więc co ludzie mogą dać, co zwiększyłoby Moją wielkość? Ludzie są wprowadzani w błąd, jeśli wierzą, że ich grzechy mogą być oczyszczone przez próżne rytuały. Tylko aktywne dobro może zatrzeć plamę grzechu.”
„Ludzie zbliżają się do Mnie w strachu, przychodzą do mnie z służalczością. Błagają o przebaczenie za swoje grzechy i proszą o Moją pomoc w sprawach światowych. Śpiewanie Moich chwał jest ich wymówką, by wchodzić w miejsca uświęcone dla Mnie, ale przychodzą, chcąc czegoś, choćby tylko zapewnienia. Z taką postawą wobec Mnie, czy dziwicie się, że pozostaję niemy na ich prośby? Nie przynoście Mi już daremnych ofiar z ciała i krwi, albowiem takie marnotrawstwo życia jest obrazą dla Boga Życia. Jaką korzyść czerpię ze wszystkich waszych uczt czy festiwali? Dajcie mi oddanie i wysiłek, to wszystko, o co proszę. Nade wszystko bądźcie wierni sobie, albowiem brzydzę się obliczem hipokryzji, obliczem teraz zbyt znanym, gdy ludzie zbliżają się do Mnie.”
„Ludzie przynoszą mi mięso i wino, wyborną mąkę i pszenne placki, myśląc, że mogę je spożyć, lub że potrzebuję takiego pożywienia. O wiele lepiej bym był obsłużony, gdyby to zostało dane wdowie i sierocie, niezliczonej rzeszy ubogich, których pozwalacie istnieć pośród was. Ubóstwo jest dziełem człowieka i nie wystarczy, by bogaci dawali jałmużnę ubogim; ci, którzy mają władzę i pozycję, bogactwo i obfitość, muszą uderzyć w korzenie ubóstwa. Jeśli tego nie uczynią, jałmużna, którą dają, nie ma w Moich oczach żadnej wartości.”
„Wasze uroczyste zgromadzenia, wasze nużące procesje, wasze długie twarze i melancholijne miny nie przynoszą radości Mojemu sercu. Wasze uciążliwe ceremonie i daremne ofiary z życia i jedzenia nie przynoszą mi żadnej korzyści. Ludzie sami mogą czerpać z nich korzyść, ale ich hipokryzja, gdy głoszą, że czynią to w Moim imieniu, nie jest przede Mną ukryta.”
„Odór waszego kadzidła wznosi się i znika w powietrzu, ale nie dociera do Mnie, ani go nie potrzebuję. A jednak nie odmówię wam przyjemności jego zapachu, który może przynieść wewnętrzną harmonię i pokój, kojąc duchy ludzi. Ani nie odmówię wam waszych uczt, jeśli kajdany niegodziwości zostaną przez to poluzowane z waszych dusz, ale nie mówcie, że są one podejmowane dla Mojej korzyści lub uwielbienia. Post i zaprzeczanie cielesnym apetytom mogą służyć pożytecznym celom dla ludzi, ale chociaż możecie oszukiwać samych siebie co do ich intencji, nie próbujcie oszukiwać Mnie, błędnie przedstawiając ich cel. Nie mam pragnienia tłumienia radości i entuzjazmu, które wzbierają w sercach ludzi, o wiele bardziej wolałbym, by takie humanizujące emocje były pielęgnowane.”„Dlatego módlcie się, jeśli modlitwa służy swojemu prawdziwemu celowi, którym jest zharmonizowanie waszego ducha z Moim, aby komunikacja stała się możliwa. Zachowujcie swoje festiwale i uczty, jeśli służą one swojemu celowi, którym jest inspirowanie i uszlachetnianie waszego ducha. Czyńcie wszystko, co podnosi waszego ducha i rozwija wasze dusze, to jest prawdziwy cel życia. Czyńcie wszystko, co jest dla was dobre, nic całkowicie korzystnego nie jest wam odmawiane, ale nie oświadczajcie, że czyniąc to, przynosicie korzyść Mnie. Jestem Bogiem Ponad i Poza Wszystkim.”
„Nie odmawiam wam waszych rytuałów i ceremonii, czcijcie Mnie, jeśli chcecie, jak chcecie, ale pamiętajcie, że to nie może zastąpić waszych obowiązków. Rytuał i kult nie mogą być zadośćuczynieniem ani zapłatą za rzeczy, których nie uczyniliście, ani przeprosinami za wasze własne niedociągnięcia. Ani nie rekompensują one nieprawości wobec waszych bliźnich. Jeśli przywiązujecie wagę do rytuału i ceremonii, niech to będzie we właściwej proporcji, i nigdy nie pozwólcie, by stępiły one wasze sumienie wobec czynów niegodziwości, lichwy i niesprawiedliwości.
Niech to nie stanie się wymówką dla zaniechania dzielenia się chlebem z głodnymi lub zaniedbywania potrzeb ubogich czy słabych. Nie jestem oszukany. Życie poświęcone Mnie to nie życie pochłonięte kultem; to bardziej życie tchórza drżącego przed nieznanym. Ten, kto poświęca swoje życie Mnie, daje schronienie bezdomnym i wspomaga tych w niedoli, ale nawet to nie jest ostatecznością dobra, albowiem są one biernie akceptowane. Ostatecznością dobra jest aktywne zwalczanie wszystkich pierwotnych przyczyn zła. Ci, którzy są moimi prawdziwymi naśladowcami, żyją życiem służby i dobroci. Żyją w harmonii ze swoimi sąsiadami, nikomu nie szkodzą i nie unikają ciężarów i obowiązków ziemskiego istnienia.”
„Jestem lepiej obsłużony przez posłuszeństwo Moim prawom i zgodność z Moimi planami niż przez rytuał i ofiary. Słuchanie słów Świętych Pism, starając się je zrozumieć, jest w Moich oczach lepsze niż ofiary z ciała i skarbu, które przynoszą więcej korzyści kapłanom niż Mnie. Wśród rzeczy, którymi się brzydzę, niewiele jest bardziej obrzydliwych niż hipokrytyczne ofiary złoczyńcy. Ofiary i kult hipokryty są dla Mnie obrzydliwością. Zło wkracza w królestwo poza Ziemią jako plugawy zapach, a najgorszym z nich wszystkich jest zapach hipokryzji. Ci, którzy schlebiają hipokrytom lub aktywnie się im nie sprzeciwiają, są również stworzeniami zła.”
„Znam zbyt dobrze oszustwo, do którego skłonni są ludzie. Cudzołożnik i rozpustnik głoszą czystość dla innych, podczas gdy kłamca deklaruje cnoty Prawdy. Złodziej głosi uczciwość, a człowiek o sprośnych myślach wyznaje skromność. Ludzie mówią jedno, a myślą drugie, podczas gdy zbyt często półprawda lub prawda przekłamana zastępuje rzecz prawdziwą. Ludzie mogą oszukiwać samych siebie i innych ludzi, ale Ja nie jestem oszukany. Teraz mówię, niech ludzie najpierw oczyszczą swoje własne dusze i wykorzenią hipokryzję, zanim ośmielą się do Mnie zbliżyć. Ludzie mogą wołać: „Dlaczego Bóg milczy, dlaczego mnie opuścił?” Czy myślą, że ich czyny są ukryte, lub że nie potrafię czytać tajemnic ich serc?”„Kult przez ludzi nieprawości jest zwykłą kpiną. Jakże rzadkie jest szczere i prawdziwe serce! Gdyby ludzie rzeczywiście byli opuszczeni przez swego Boga, nie mieliby nikogo do winienia oprócz siebie. Czy ludzie myślą, że ich brak życzliwości i szacunku dla innych, ich nieszczerość i niekonsekwencja są naprawdę przede Mną ukryte? Jestem Wszechwiedzącym. Widzę zbyt mało miłości do dobra w sercach ludzi i zbyt wiele strachu przed konsekwencjami ich czynów.”
„Prawdziwy i szczery kult to posłuszeństwo Moim prawom i dźwiganie obowiązków ludzi, niezłomne dostosowywanie się do Mojego planu i życie w sąsiedzkiej harmonii. Ten, kto poświęca swoje życie Mnie, poświęca je również własnemu dobru. Ten, kto dobrze Mi służy, służy również sobie. To jest Prawo Praw. Albowiem cały cel życia to nie służba Bogu, lecz rozwój duszy człowieka. Ten, kto czci Mnie pustym rytuałem i próżną ceremonią, ale zaniedbuje dobrostan własnej duszy, nie służy Mi dobrze, albowiem niweczy Mój cel. Obdarzyłem stworzenie uczynione na Moje podobieństwo instynktem religijnym, albowiem wypływa on z jego wiecznego ducha, jak ogień generuje ciepło; dlatego kult nie jest nienaturalny. Ale ślepy kult pozbawiony jest ożywczego elementu; niweczy swój własny cel, albowiem w prawdziwym kulcie człowiek powinien sięgać poza siebie, by odkryć własną duszę. Wtedy, uczyniwszy to, powinien ją rozwijać, aż dusza zapragnie samej Boskości.”
„Dlatego poświęćcie wszystkie swoje trudy i umiejętności swoich rąk Mnie, i niech wasze serce zawsze przebywa na granicach duchowości. Niech życie, które cenicie, będzie życiem duchowym. Uwolnijcie się od wszelkich próżnych nadziei i egoistycznych myśli; od wszelkich bezwartościowych obciążeń; od nieopłacalnej chciwości i niekorzystnych żądz; od dominacji ciała. Życie nie jest łatwe, ani nie jest całkowicie przyjemne; nie jest po to, by takie było, ale znoście swoje ciężary z radością i hartem ducha. Okopcie się w wewnętrznej fortecy pokoju.”
„Cokolwiek czynicie lub dajecie, czyńcie lub dawajcie w Moim imieniu, i jakiekolwiek cierpienia na was spadają, cierpcie je dla Mnie. W ten sposób unikniecie piętna fałszywej dumy, a wszystko, co dane i wycierpiane, będzie bez żadnej skazy interesowności.”
„Ścieżka pobożności nie jest łatwa do naśladowania, albowiem jest najeżona pułapkami zakłopotania i wątpliwości. Ponadto, nie ma jednej ścieżki, lecz kilka, i niewielu pośród ludzi wie, która jest najlepsza. Jest wiele fałszywych ścieżek prowadzących donikąd, są ścieżki, które prowadzą na pustynię rozczarowania, a niektóre prowadzą do zniszczenia. A jednak pośród wielu wierzeń powstających od czasu do czasu w różnych krainach, zawsze są te, które prowadzą do tej samej Prawdy, do jednego Źródła Światła, chociaż niektóre mogą być kręte, a niektóre wędrować przez niebezpieczne terytorium. Są one jak wiele dróg prowadzących pielgrzymów do jednego sanktuarium. Chociaż wszystkie prawdziwe ścieżki są oświetlone przewodnim światłem Prawdy, nie wszyscy widzą je jednakowo; ale wina leży nie tyle w świetle, co w patrzącym. To prowadzi do nieporozumień dotyczących wzajemnych nauk i do sporów między tymi, którzy wolą jedną drogę, a tymi, którzy wolą inną. Każdy uważa swoją własną drogę, swoją własną interpretację światła za najlepszą, jeśli nie jedyną, drogę.”
„Niewielu jest, nawet pośród prawdziwie oświeconych ludzi, którzy potrafią pojąć Moją prawdziwą naturę, a ci wiedzą, że jestem nawet ponad niezmiennością w manifestacji. Mogę myśleć o Sobie jako o kimś innym, i natychmiast ten inny powstaje. Są tacy pośród ludzi, którzy deklarują, że całe życie, całe Moje stworzenie, jest iluzją zmysłów, snem bez pożywienia. Są w błędzie, albowiem wszystko, co jest rzeczywiste i wszystko, co istnieje, zawsze było utajone, czekając na pocałunek przebudzenia. To, że ludzie nie mogą poznać rzeczywistości takiej, jaka jest naprawdę, lecz tylko taką, jaką mogą ją pojąć swoimi zwodniczymi zmysłami, nie czyni jej mniej rzeczywistą. Gdyby wszyscy ludzie byli ślepi, gwiazdy wciąż by istniały.”
„Ani rzeczywistość, ani Prawda, ani Bóg, który jest ponad i powyżej obu, nie będą niepojęte dla umysłów ostatecznego człowieka. Tylko człowiek w swoim obecnym, nierozwiniętym stanie i w swojej ignorancji nie może pojąć takich rzeczy i dlatego, ponieważ w jego ślepocie są one poza jego zasięgiem wzroku, mówi, że nie istnieją.”
„Na początku ustanowiłem Prawo, bez którego dusze ludzi nie mogłyby się rozwijać i postępować. Ponieważ każda dusza jest sama w sobie boskim fragmentem, z wszystkimi mocami boskości utajonymi w sobie, może ona modyfikować wszystko oprócz Wielkiego Prawa. Człowiek myśli, ale jego myśli same nie tworzą, albowiem, jak dotąd, brakuje mu wiedzy o mocy, która tworzy w substancji. Najpierw stworzyłem firmament, który jest matrycą wszystkiego; potem, gdy podjąłem myśl, twórcza moc wypłynęła na zewnątrz i, działając na medium, powołała do istnienia rzeczy z substancji.”
„Moje stworzenie powstało przede Mną, jak światło przed płomieniem lub ciepło przed ogniem. Powstało i wciąż powstaje, ponieważ Ja istnieję; jest, ponieważ Ja Jestem. Stworzenie w żaden sposób nie wpływa na Mnie, tak jak człowiek nie jest dotknięty przez manifestacje swojego cienia, ani światło przez swoje odbicie. Jak krople deszczu, fale, rzeki, rosa i mgła są wszystkimi formami wody, tak wszystko, co istnieje i jest poznawalne przez człowieka, jest tylko różnymi formami jednej substancji. Ta substancja ma swoje źródło we Mnie, ale nie jest Mną.”
„Jestem źródłem wszystkich rzeczy, podtrzymując, ale nie będąc przez nie podtrzymywanym. Tak jak potężne wiatry, które przemierzają Ziemię, znajdują swój spoczynek w spokojnej rozległości powyżej, tak wszystkie istoty i wszystkie rzeczy mają swój spoczynek we Mnie. To moc wypływająca ze Mnie utrzymuje wszystkie rzeczy w stabilności i formie.”
„Ci, którzy poświęcają swoje życie Mojej służbie, muszą czynić więcej niż tylko kochać i czcić Mnie, albowiem taka służba pociąga za sobą podniesienie ludzkości, szerzenie dobra i zwalczanie zła. Muszą nie tylko walczyć z bezbożnymi, ale także przezwyciężać niegodziwość wzbierającą w ich własnych myślach. Ci, którzy Mnie kochają, pragną dobrostanu wszystkich ludzi, a ich dusze są napełnione harmonią i pokojem. Droższe Mi niż ich miłość do Mnie są trud i udręki tych, którzy Mi służą. Ja jestem ich celem. Nigdy nie jestem Bogiem Bezwładności, lecz Bogiem Wysiłku; jeśli ofiarujecie nie więcej niż czyny dokonane w Mojej służbie lub zgodnie z Moim zamysłem, wówczas służycie Mi odpowiednio.”„Jednak zbyt rzadko drogi ludzi zgadzają się z Moim planem, a szeregi tych, którzy służą, są zbyt rzadkie. Dlatego powołam przywódców spośród ludzi i wyślę donośny okrzyk do służby. Będę szukał ludzi, którzy będą Mi służyć pilnie i lojalnie. Będą to ludzie dobrej woli, o przyjaznej naturze. Będą życzliwi i współczujący, ludzie, którzy potrafią kochać głęboko i prawdziwie, których niezłomność jest taka sama w przyjemności i cierpieniu; których determinacja pozostaje równie nieugięta w słodkim objęciu szczęścia, jak i pod surowymi ciosami nieszczęścia. Wyślę ludzi, którzy są sprawiedliwi i uczciwi, dumni i zdecydowani, ale te cechy nic nie znaczą, jeśli nie mają również odwagi i determinacji, hartu ducha i wytrwałości.”
„Będę szukał człowieka, który sam jest wiecznie poszukujący, który stara się rozwikłać zagadkę życia. Tego, którego determinacja jest silna, który brzydzi się niegodziwością i raduje się dobrem; którego serce i wewnętrzna wizja sięgają po oświecenie. Jego spokój pozostanie niezachwiany pod presją, a w jego sercu będzie przystań pokoju poza zasięgiem podniecenia i gniewu. Będzie miłośnikiem mądrości i poszukiwaczem prawdy. Ten, kto jest mądry, ten, kto wie, co czynić, kto pozostaje spokojny, gdy inni tracą panowanie nad sobą; ten, kto ma jasną głowę pod presją, kto cieszy się wyzwaniem zadania, ten człowiek jest Mój. Ten, kto trudzi się bez narzekania, kto gardzi zaspokajaniem deformujących żądz, którego duch pozostaje taki sam pod pokusami zaszczytów czy presją hańby; ten, kto jest wolny od kajdan niegodnych ziemskich przywiązań, kto zachowuje równowagę pod pochwałą czy naganą, kto potrafi dźwigać własne ciężary, którego duch jest spokojny, cichy i silny w każdych okolicznościach; ten, kto potrafi dźwigać odpowiedzialność życia i obowiązki miłości, ten człowiek jest Mój. Jestem Bogiem Inspiracji, jestem Bogiem Miłości.”
„Jestem Znającym, a wy jesteście znanymi. Jestem Źródłem Życia. W rozległości Mojej natury umieszczam nasienie rzeczy, które mają nadejść, z którego wychodzą wszystkie rzeczy, które są teraz lub kiedykolwiek będą istnieć.”
„Ludzie muszą odżywiać swego ducha i podtrzymywać go duchowym pokarmem. Muszą również nauczyć się, że duch nie jest czymś oddzielnym od człowieka ani czymś w nim. Człowiek jest duchem, człowiek jest duszą. Nie ma potrzeby angażować się w rozwlekłe, puste dyskusje o dalekich rzeczach leżących poza zasięgiem i zrozumieniem ludzi. Aby poznać rzeczywistość ducha i ustalić istnienie duszy, człowiek musi tylko zagłębić się w swoją naturę, szukać w sobie. Duchowa część człowieka nie jest tajemniczym czymś poza jego bytem ani rzeczą trudną do zrozumienia. Odkrycie jej wymaga nie więcej niż wysiłku poszukiwania.”
„Ludzie o szczerych sercach, szukający ścieżki, proszą o punkt wyjścia. Jednak dla większości kluczem jest samodyscyplina, i to jest powód wielu praw i ograniczeń. Ale te nigdy nie mogą być niepotrzebnie restrykcyjne; każde musi mieć określony cel i korzystny koniec, choćby były one niejasne. Środki do przezwyciężania niezdrowych pragnień i do harmonizowania się z boską struną leżą w zasięgu wszystkich, ale trzeba włożyć wysiłek w ich kultywację. Jeśli cel jest wielki ponad pojęcie człowieka, nie mniej prawdą jest, że zadanie przed człowiekiem jest żmudne i niezwykle trudne. Opanowanie siebie i zdobycie pełnej samokontroli to nie więcej niż pierwszy krok na ścieżce.”„Chociaż ludzie mogą rozpaczać, ponieważ jestem przed nimi zasłonięty, chociaż mogą szukać bez znajdowania, nie jestem obojętny na ich potrzeby i pragnienia. Wątpliwość i niepewność są niezbędnymi ziemskimi warunkami służącymi określonemu celowi. Nie otoczyłem ludzi zakłopotaniem i niejasnościami niepotrzebnie. Klimat niewiary i materializmu, choć może się to ludziom wydawać dziwne, jest najlepszy dla ich duchowego zdrowia. Wiem lepiej niż sami ludzie, co jest dla nich najlepsze, albowiem tylko ja widzę szeroki plan rozciągający się na wieki, tylko ja widzę koniec i cel. Chociaż nieoświeceni ludzie tego oczekują, nie przystoi mi nadmiernie ingerować w sprawy Ziemi.”
„Wszystkie rzeczy są Moje i pod Moim panowaniem, ale człowiek może postępować z nimi, jak chce. Nie ingeruję, ale ostatecznie człowiek jest odpowiedzialny. Chociaż mam wszystko i nic nie może dodać do Mojej wielkości, przy tym wszystkim wciąż pracuję. Dlatego człowiek nigdy nie powinien gardzić pracą, albowiem jest to atrybut Najwyższego. Nie wymagam od żadnego człowieka, by czynił coś, czego ja bym nie uczynił, ani by był czymś, czym ja bym nie był; jestem Bogiem Sprawiedliwości. Gdybym kiedykolwiek przestał pracować, wszechświat byłby bez porządku, panowałby chaos i poprzedzałby jego zniszczenie.”
„Jestem Bogiem o Wielu Aspektach, albowiem ludzie mogą pojmować Mnie w dowolnej formie, jaką sobie życzą, a nawet jako coś bez formy. Jestem Bogiem Serc Ludzkich. W jakikolwiek sposób i pod jakimkolwiek imieniem ludzie Mi służą, przestrzegając Moich praw i dostosowując się do Wielkiego Planu, jest to słuszne w Moich oczach. Każda ścieżka, która doprowadzi człowieka do jego celu, jest właściwą drogą. Prawdziwie ścieżki wybrane przez ludzi są liczne i różnorodne, niektóre nawet kręte, ale jeśli są to prawdziwe ścieżki oświecenia i rozwoju, są one akceptowalne w Moich oczach. Jednak ci, którzy pożądają ziemskiej władzy, składając ofiary i oddając cześć ziemskim bogom poczętym zgodnie z ich pragnieniami, nie są dla Mnie akceptowalni. Prawdą jest, że ziemski sukces i władza mogą przyjść do tych, którzy o nie zabiegają, ale czy osiągają coś więcej niż przelotną satysfakcję? Jakiego rodzaju istota dominowałaby teraz na Ziemi, gdyby wszyscy ludzie byli pozbawieni boskiego oświecenia od początku, gdyby tylko ziemskie cele dominowały w umysłach ludzi? Zastanówcie się, jak wyglądałoby ziemskie życie, gdyby pozostawiono je, by rozwijało się zdominowane przez materializm, gdyby nie było łagodzone przez wstrzyknięcia boskości.”„Są cztery główne typy ludzi, którzy są dobrzy i dobrze Mi służą. Są to ci, którzy odważnie znoszą cierpienia i smutki, które rozwijają duszę. Ci, którzy pracują, by Ziemia i człowiek mogli odnieść korzyść. Ci, którzy szukają Prawdy, i ci z wizją i kreatywnością. A jednak jakże rzadcy są ci pośród nich, którzy nie kalają swego zapisu czynami zła i myślami niegodziwości. Zbyt wielu mogło przez swoje cielesne pragnienia i czyny niegodziwości przeciwstawić się swojej dobroci na szkodę swoich nieśmiertelnych dusz.”
„Jeśli człowiek podąża za fałszywym bogiem z dobrą wolą i uczciwością, dobrze służąc ludziom i żyjąc zgodnie z Moimi prawami, nie odrzucę go i nie zostanie mu odmówione oświecenie na drodze. Jest wiele dróg, którymi dusza może podróżować, by doprowadzić do swego rozwoju i przebudzenia do samoświadomości, ale czyż nie jest korzystne wybrać najlepszą? Tylko głupcy podróżują na ślepo, nie szukając wskazówek i kierunków. Ci, którzy mają niewiele mądrości lub są łatwo wprowadzani w błąd, podążają drogami, które prowadzą donikąd. Ci, którzy podążają za jałową wiarą, docierają do jałowego celu; znajdują tylko puste miejsce pozbawione nadziei, niezdolne do spełnienia ich marzeń i aspiracji.”
„Ci, którzy czczą bogów swojej wyobraźni, bogów w dziwnych podobieństwach, którzy zostali powołani do istnienia przez twórcze koncepcje człowieka, pójdą do tych bogów, którzy istnieją w mrocznym królestwie cieni. Ci, którzy czczą niższe duchy, pójdą do nich, a ci, którzy czczą demony ciemności, dołączą do nich, albowiem czego człowiek pragnie, na to zasługuje. Istnieje związek między tym, czego ludzie pragną, a tym, co zostaje ustanowione w istnieniu. Zapewniono, by człowiek otrzymał owoce swoich własnych tworów.”
„Cokolwiek czynisz, cokolwiek planujesz lub tworzysz, cokolwiek cierpisz, niech to będzie ofiarą dla Mnie, nie dla Mnie, lecz dla ciebie. Jestem Bogiem Współczucia, Bogiem Zrozumienia. Od tych, którzy w swej pobożności ofiarowują mi tylko jeden liść, kwiat lub owoc, a nawet trochę wody, chętnie to przyjmę, rozjaśniając w ten sposób ich kochającego ducha, albowiem jest to ofiarowane w szczerości serca. Ten, kto staje przed jakimkolwiek Bogiem, bez względu na jego obraz, z czystością serca i dobrymi motywami, przychodzi do Mnie, albowiem patrzę na niego ze współczuciem i zrozumieniem. Nie troszczę się tylko o czyny ludzi, ale o ich motywy. Puste gesty są ignorowane, ale to, co jest uczynione z dobrą intencją i kochającym sercem, nigdy nie pozostaje niezauważone.”
„Jestem Ukrytym Bogiem, ukrytym, by służyć celowi. Zasłonięty w tajemnicy, jestem dalej zaciemniony przez mgły śmiertelnego złudzenia. Niezdolni mnie zobaczyć, ludzie deklarują, że nie istnieję, a jednak oświadczam wam, że człowiek, ze swoimi śmiertelnymi ograniczeniami, widzi tylko maleńką część całości. Człowiek jest niewolnikiem iluzji i oszustwa. Chociaż człowiek rodzi się w iluzji, albowiem jest to stan potrzebny, jest on dalej nękany przez oszustwa dokonane przez ludzi. Chociaż człowiek nie może postrzegać wielkości nad nim, z powodu jej wielkości, nie może również widzieć małości pod nim, z powodu jej małości. Z największego powstało najmniejsze, a z najmniejszego powstało stworzenie, a w najmniejszym jest wielkość i moc. Albowiem najmniejsze jest znacznie mniejsze niż pyłek, a jednak jest podtrzymywaczem wszechświata i świeci jak słońce poza ciemnością. Leży ono na skraju zasięgu myśli człowieka.Na początku wszystkie rzeczy powstały z niewidzialnego, i w niewidzialne wszystkie rzeczy znikną na końcu, ale koniec nie jest końcem ducha. Poza tym materialnym stworzeniem zrodzonym z niewidzialnego, jest wyższe, wieczne, niewidzialne o większej substancji. Kiedy wszystkie materialne rzeczy przeminą, to pozostanie. Ponad wszystkim jest bezczasowość, która jest wiecznością, i tam jest Moje mieszkanie, najwyższy cel człowieka, a ci, którzy go osiągają, mieszkają w wieczności. Jestem Wiecznym Bogiem.”
„Nieliczni są ci, którzy potrafią pojąć Mnie takim, jaki naprawdę jestem, Nienarodzonym i Niestworzonym, Bezpoczątkowym i Bezkońcowym, Panem Wszystkich Sfer. Ci nieliczni, którzy potrafią pojąć Mnie takim, jaki jestem, są przebudzonymi duchami uwolnionymi od śmiertelnych złudzeń. Jak gęste chmury dymu wznoszą się i rozprzestrzeniają z ognia palącego się w wilgotnym drewnie, tak materialny wszechświat wyszedł ze Mnie. Jak grudka soli wrzucona do sadzawki rozpuszcza się i nie można jej potem usunąć, a jednak z jakiejkolwiek części wody czerpiesz, jest tam sól, tak jest z Moim przenikającym Duchem. Jestem Wielkim Luminarzem, wiecznym źródłem iskier światła, które, uwięzione w materii, stają się drzemiącymi duszami ludzi. Te, nieświadomie prowadzone, rozprzestrzeniają pięć zmysłów pod kontrolą nieświadomej myśli. To, co zmysły zbierają, odchodzi z duchem. Jest unoszone przez ducha, tak jak zapach jest niesiony przez wiatr. Jestem Bezgranicznym, Tym Poza Ograniczeniami. Pozostaję wolny i nieobciążony wysiłkiem tworzenia. Jestem i patrzę, jak życie się rozwija. Wyznaczam kurs, którym podąża natura, by wydać wszystko, co żyje.”
„Głupcy na Ziemi, którzy zamykają oczy i narzekają, bo się potykają, ignoranci, którzy wybierają chodzić w ciemności, i apatyczni, którzy wybierają ścieżki łatwości i komfortu, nie mają wiedzy o Mnie. Ich nadzieje są jałowe. Ich wybór ciemności, ich wybór ignorancji, ich wybór apatycznej bezwładności. Ich nauka jest daremna, ich myśli bezowocne, a ich czyny bez celu. Chociaż człowiek rodzi się w ignorancji i ciemności, jest również dziedzicem przewodniego światła, które je rozprasza. Światło jest jego do wzięcia. Są też przebudzone dusze pośród ludzi, ich pożywieniem jest Moja własna natura. Wiedzą, że Mój Duch jest pośród ludzi jako wieczne źródło siły i orzeźwienia dla zmęczonych i zniechęconych. Są w harmonii z Moim Duchem i dlatego Mnie znają.”
„Ludzie nazywają Mnie Bogiem Bitew, którym nie jestem, albowiem dobrzy ludzie walczą ze sobą, gdy królowie wypowiadają wojnę. Ludzie nazywają Mnie wieloma rzeczami, ale to nie sprawia, że staję się tym, czym myślą, że jestem. Jestem ukrytą mocą, która ostatecznie naprawia wszelkie zło, która ostatecznie zadośćuczyni wszystkim niesprawiedliwościom. Przychodzę do wszystkich, którzy są godni, ale to samotnych, niechcianych, niepożądanych szukam. Dla Mnie zniechęcona, zakłopotana, smutna i upokorzona dusza jest nieodpartym magnesem. Jestem powitalnym światłem na końcu drogi, towarzyszem, który patrzy w współczującym milczeniu, rozumiejącym przyjacielem, zawsze gotowym ramieniem. Jestem Tym, który przewodniczy przystani pokoju w waszym sercu.”
„Tym, którzy jednoczą swego ducha z Moim, i tym, którzy są w harmonii, ale nie zjednoczeni, pomnażam to, co mają, i dostarczam tego, czego im brakuje. Zwracam jednakowe oblicze do wszystkich ludzi. Moja miłość do nich pozostaje stała, ale ci, którzy dołączają do Mnie w oddaniu Mojej sprawie, są prawdziwie we Mnie, a Ja jestem w nich. To jest Moja wieczna i niezmienna obietnica dla mnie: Ten, kto chodzi ze Mną, służąc Mojej sprawie, nie zginie. Więc połączcie swego ducha z Moim, dając mi swoje zaufanie i ufność, a tak zjednoczeni w harmonijnym związku, poznacie najwyższy cel. Ludzie mówią, że nie mogą Mnie poznać przez swoje zmysły, i to jest prawda, albowiem jestem ponad i poza zasięgiem ich skończonych zmysłów. Zmysły człowieka nie są przeznaczone do doświadczania Mnie; są do doświadczania sfer materialnych. Są one również ograniczające, wykluczając znacznie więcej, niż ujawniają. A jednak ludzie mają w sobie większy zmysł, który może Mnie poznać, ale drzemie on w masie ludzi. Jestem Światłem w Sercu, Świadomością Wszystkich Żywych Istot. Jestem Bogiem Świadomości, Słuchaczem w Ciszy.”
„Nie manifestuję się człowiekowi przez jego śmiertelne zmysły, albowiem te są ograniczone ziemskimi ograniczeniami. Manifestuję się przez wielki zmysł, który jest z ducha, zmysł duszy. Jak czyste światło ukrywa wiele kolorów, tak jestem ukryty w sercach ludzi. Jak iskry lecą z dmuchanego miechem ognia, tak z Wiecznego Ognia iskry życia wylatują, by na chwilę zabłysnąć w materii, a potem opaść z powrotem. Jak słońce promieniuje ciepłem, kwiat zapachem, a lampa światłem, tak serce człowieka tworzy swój własny stan duchowy. Oko człowieka widzi kamyk, gwiazdę, owcę lub drzewo, i te nie jawią mu się w żaden sposób podobne. A jednak wszystkie są różnymi formami manifestującymi się w jednej wypływającej sile pochodzącej ode Mnie. Ta wypływająca siła wygenerowała matrycę, która zrodziła substancję i obdarzyła ją matrycą formy.Fragmenty Boskiego Ducha interpretują to, co Boski Duch stworzył, ale nie mogą tego poznać w jego rzeczywistości, albowiem, spowite w materii, śpią. Ponieważ sfera materialna jest oddzielną częścią większej całości, śmiertelna część człowieka nigdy nie może mieć nadziei na poznanie w pełni jej bezgranicznego piękna ani doświadczenie jej nieograniczonej błogości. Poza granicami myśli i koncepcji człowieka, poza zasięgiem nawet najbardziej żywej wyobraźni, cud i chwała tego wszystkiego rozciągają się w absolutnej doskonałości. Nawet na zewnętrznych krańcach, gdzie zaczyna się wieczność, cud wewnętrznej chwały pozostaje zasłonięty. Żadne słowa człowieka nigdy nie będą w stanie opisać prawdziwej natury rzeczy boskich; tylko dla boskiego boskie może być znane. Promienne, żywe serce pulsujące miłością nigdy nie może być znane człowiekowi jako człowiekowi, ale gdy człowiek staje się czymś więcej niż człowiekiem, może po raz pierwszy rzucić okiem za zasłonę. Jestem Inspiracją i Celem Człowieka.”
„Przed stworzeniem byłem Jedynym Samotnym. Pomyślałem, a myśl stała się rozkazem mocy, i w pustkę niewidzialnego weszło to, co było potencjałem substancji, chociaż samo wtedy było częścią niewidzialnego. Światło zrodziło się z mocy, a Mój Duch był pośrodku światła, ale nie było to światło, które rozjaśnia dzień. Firmament stał się fundamentem wszystkich rzeczy, materia stopniowo się tam formowała, stając się coraz gęstsza, gdy wypychała się na zewnątrz z niewidzialnego. Przechodziła od subtelnego stanu do czegoś bardziej stałego, od niematerialności do substancji, od niespójnej substancji do stanu gęstości i formy. Rozkazałem subtelnej substancji, ze światłem, ale bez formy, połączyć się z subtelną substancją ciemności i stać się gęstą. Uczyniła to i stała się wodą. Wtedy rozlałem wodę nad ciemnością poniżej światła, umieszczając fontannę światła wokół wód. To zrodziło światło śmiertelnego widzenia, które nie jest światłem ducha ani światłem mocy. W tym czasie wszechświat został stworzony, a potem Ziemia otrzymała swoją formę. Spała ciepło pośrodku wód, które nie były wodami Ziemi, a to było przed początkiem życia w ziemskiej substancji. Jestem Bogiem Stworzenia.”
„U podstaw Moich tworów leżą Prawda i Rzeczywistość; są one ze Mną i ze Mnie, ale nie są Moją substancją, ani nie są rzeczami pojmowalnymi na Ziemi. Są to zaiste wielkie rzeczy, nie do opisania w niedostatecznych słowach ludzi, które nie mogą uczynić nic więcej niż stworzyć niedoskonały, niekompletny i zniekształcony ich obraz; proste rzeczy można jasno opisać w kilku słowach dla zrozumienia człowieka, ale większe rzeczy stają się coraz trudniejsze do opisania za pomocą zwykłych słów. Jakich słów człowieka można użyć do opisania tego, co nie do opisania? Jak rzeczy poza pojmowaniem śmiertelnych ludzi mogą być sprowadzone do granic ich zrozumienia? Przed cieniem było odbijające światło, światło tak jasne, że gdyby nie było zasłonięte w ciemności, strawiłoby cień. Próba wyjaśnienia i opisania rzeczy transcendentalnych w ograniczonym języku człowieka prowadzi tylko do niejasności i zamieszania; słowa tworzą niezrozumiałe zdania, a bezmyślni ludzie uznają je za niespójne. Dlatego patrzcie poza zdania złożone ze zwykłych słów. Jestem Nieznanym Bogiem, zasłoniętym przed człowiekiem przez śmiertelne ograniczenia człowieka.”
„Wszechświat powstał i istnieje, ponieważ JESTEM. Jest Moim odbiciem w materii. Jak człowiek pozostaje nienaruszony przez manifestacje swojego cienia, tak Ja pozostaję nienaruszony przez materialne stworzenie. Jak ciepło wychodzi z ognia i zawiera jego esencję i naturę, chociaż nie jest ogniem, ani nie ma substancji ognia, tak Moje stworzenie odnosi się do Mnie. Jestem jak przedmiot odbity w wodzie. Woda może nie znać odbicia ani nie znaleźć go w sobie, ale ta niezdolność nie ma wpływu na rzeczywistość przedmiotu ani na fakt jego odbicia. Jest tak, jak człowiek patrzący w czystą wodę w spokojny dzień widzi w niej swoje odbicie, ale jeśli wiatr wieje, obraz staje się zniekształcony, a jeśli słońce chowa swoje oblicze, obraz znika. A jednak żaden z tych efektów nie dotyka samego obrazu ani tego, co rzuca obraz. Kiedy wiatr cichnie, chmura znika, a słońce pojawia się ponownie, zarówno zniekształcenie, jak i oszustwo kończą się, a rzeczywistość jest ponownie odbita. W Moim stworzeniu jest Mój Duch, który je podtrzymuje, i ten Duch jest więzią między Moim stworzeniem a Mną. Żaden człowiek nie uznaje powietrza, ponieważ jest nieruchome, ale gdy to samo powietrze staje się trąbą powietrzną, ludzie poświęcają mu całą swoją uwagę. Ze Mną wszystko jest rzeczywiste, podczas gdy z człowiekiem wszystko jest iluzją; ale człowiek może porzucić swoje iluzje w poszukiwaniu Mnie, i w ten sposób odkryje rzeczywistość. Jestem Rzeczywistością za Odbiciem, jestem Niespowodowaną Przyczyną.”
„Ci, którzy odwracają się od wspaniałego klejnotu wewnątrz, by szukać zewnętrznego Boga, oddzielnej, niereagującej istoty, szukają zwykłej błyskotki, lekceważąc bezcenny skarb, który już mają w swej pieczy. Ludzie światła czczą wizję światła, ludzie ciemności i ignorancji czczą duchy i mroczne duchy, demony nocy. Są ludzie, którzy, poruszeni mrocznymi wierzeniami lub swymi cielesnymi żądzami i perwersyjnymi namiętnościami, dokonują straszliwych umartwień i samookaleczeń, nigdy nie nakazanych przeze Mnie. Cieszą się, dręcząc życie i ducha w swoich ciałach. Są to zaiste zwiedzione ofiary najciemniejszej formy ignorancji. A jednak niektórzy czerpią przyjemność ze swoich bólów i mąk, i tak je kontynuują, ale tych można prawdziwie opisać jako okaleczone dusze. Niektórzy ludzie podążają za bogami, którzy karzą niegodziwość i nagradzają dobro, i dlatego skłaniają się ku dobru, ale czyż nie jest głupotą podążać za nieistniejącymi bogami? Wszyscy ludzie wybierają własne duchowe przeznaczenie, czy to świadomie, czy nie, albowiem zgodnie z Prawem ich przyszły stan musi spoczywać w ich własnych rękach. Jestem Bogiem, który ustanowił Prawo, i nic, co człowiek może uczynić, go nie zmieni. Tylko Moja miłość łagodzi konsekwencje nieodkupionej niegodziwości człowieka. Jestem Niezmiennym. Czy Bóg Miłości mógłby stać się Bogiem Zemsty? Zemsta jest czymś obcym dla Mnie. Dlatego, czy jest rozsądne, by ludzie wierzyli, że mógłbym być jednym dzisiaj, a potem, ponieważ popełniają błąd, stać się czymś innym jutro? Moja natura nie jest jak natura człowieka. JESTEM, JAKI JESTEM.
„Nie jestem pod wpływem zwykłych formalnych działań ludzi ani pustych ofiar. Zapalone lampy i świece, dni postu i samoumartwienia przez człowieka nie mogą Mnie skłonić na jego korzyść. Nie można Mnie przekupić, albowiem jestem Bogiem. Ten, kto nieostrożnie obchodzi się z ogniem i się poparzy, nie może winić ognia, ani ten, kto wchodzi w bystre wody i tonie, nie może winić wód. Są prawa, których naruszenie pociąga za sobą karę. Ci, którzy przez własne czyny sprowadzają na siebie ból i cierpienie, nie mogą Mnie winić za to, co następuje. Są to skutki mniejszych praw, które łatwo zrozumieć, ale ponad nimi jest Wielkie Prawo, które nie jest tak niezrozumiałe. Pod nim związek między czynem a jego skutkiem nie jest tak oczywisty; ludzie sprowadzają na własne głowy nieszczęście i cierpienie i winią Mnie, gdy wina leży po ich stronie, a przyczyna jest ich własnym niewłaściwym postępowaniem lub błędnym pojmowaniem. Ludzie zbierają to, co sieją, a Ja jestem Żyznym Polem, które nie bierze udziału w siewie ani w żniwach. Człowiek jest swoim własnym panem i władcą własnego losu. Nie może oczekiwać pomocy od żadnej wielkiej mocy, jeśli sam nie włoży wysiłku, by skontaktować się z taką mocą lub nie zasłuży na pomoc. Wszystko, czym człowiek jest lub staje się, jest wynikiem jego własnego dążenia i wysiłków, lub ich braku. Uczyniłem człowieka, by był człowiekiem, a nie zwykłą marionetką czy niemowlęciem. Jestem Bogiem Prawa. Jestem Bogiem Dzielnych.”
„Człowiek jest dziedzicem boskości, a droga do boskości to duchowość. Człowiek nie może stać się duchowy inaczej niż przez własne wysiłki i dążenie. Nie może tego osiągnąć, będąc prowadzonym za rękę lub przez strach przed karą, ani przez chciwość w oczekiwaniu na nagrodę. Ten, kto wchodzi w swoje dziedzictwo boskości, nie będzie słabeuszem; przejdzie twardą i kamienistą ścieżkę.”
„Człowiek ma dwa sposoby poznania Mnie. Może Mnie poznać przez własne duchowe przebudzenie lub przez ciągłe objawienie prawa moralnego i boskiego celu przez Moich natchnionych sług. Poznanie Mnie przez duchowo przebudzone ja jest drogą pewności, ale niewielu potrafi znieść jej surowości i dyscypliny.”
„Gdy duch człowieka jest nieprzebudzony, nie może on poznać wielkiej jaźni w sobie, której jest częścią. Nie znając swej prawdziwej natury i nie mogąc widzieć jasno, jest zaślepiony materialnymi złudzeniami. Czyż stworzenia nocy, które nigdy nie widzą słońca, nie uznałyby księżyca za najjaśniejsze światło na niebie? Tak jest z człowiekiem kroczącym w ciemności duchowej nieświadomości. Mówi on: „Jestem ciałem, a ciało jest moim całym bytem”, i w złudzeniu tej wiary staje się uwięziony w istnieniu związanym z materią. Jak stworzenia związane z istnieniem w nocy, które nie mogą poznać chwały rzeczy kwitnących w blasku światła dziennego, tak jest z ludźmi związanymi z ciemnością duchowej ignorancji.”
„Jak cień w nocy jest mylony z intruzem, lub miraż jest mylony z sadzawką czystej wody, tak duchowo niedojrzały człowiek myli materialne ciało z całą żywą istotą. Jak migocząca mgiełka upału jawi się jako stała woda, tak zewnętrzne ciało jawi się jako cała istota dla duchowo nieprzebudzonego. Jak, dla człowieka w poruszającej się łodzi, inna łódź stojąca nieruchomo na wodzie często wydaje się poruszać, podczas gdy on sam wydaje się stać w miejscu, tak nieprzebudzony duch jest zwiedziony pozorami, widząc śmiertelne ciało jako całą istotę.W rzeczywistości, gdy chmury lecą nad głową, wydaje się, jakby sam księżyc pędził po Niebiosach; to tylko wiedza i doświadczenie, jakie mamy o niebie nad nami, mówią nam, że to nie może być prawdą. Tak jest z duchowo nieprzebudzonym człowiekiem, który w swej ignorancji myśli, że śmiertelne ciało jest całą istotą, i, nie mając wiedzy ani doświadczenia w regionie duchowym, jest zwiedziony. W rzeczywistości wszystkie wierzenia człowieka, które utrzymują, że śmiertelne ciało jest całą istotą, są generowane w ciemności ignorancji. Człowiek może być mądry w drogach ludzi, ale całkowicie nieświadomy i nieświadomy wyższych, bardziej chwalebnych rzeczy, które są objawione w świetle ducha.”
„Człowiek trzymany w niewoli złudzenia mówi: „Jeśli istnieje inne ciało, część mnie, której nie jestem świadomy, nie może być ono rzeczywiste, ani nie mogę go poznać. Moje oczy są niezawodnymi przewodnikami, widząc rzeczy takimi, jakie są, a wszelkie uczucia, których doświadczam, mają swoje źródło w moim śmiertelnym bycie. Jestem dzieckiem mego ciała”. Ten człowiek jest zwiedziony, jak stworzenia nocy, lub jak człowiek, który widzi miraż. Czy oczy, które widzą miraże, są całkowicie wiarygodne? Pyłki pływające w promieniu słońca są rzeczami niematerialnymi, a jednak takie rzeczy są cegłami ciała człowieka; oczy sprawiają, że jawią się one jako stałe i materialne, nierzeczywiste jako rzeczywiste, jego śmiertelne ciało jako jego cała jaźń.Zwiedziony człowiek ignoruje duchową część swego bytu i jej potrzeby. Pielęgnuje śmiertelne ciało, zaspokajając jego pragnienia ziemskimi przyjemnościami. Jak jedwabnik, staje się więźniem w kokonie własnego autorstwa. Człowiek, który nadmiernie dba o śmiertelne ciało, ukazuje własną duchową ignorancję i niedostatek. Aby być wolnym od istnienia w ciemności ignorancji, by poznać chwałę życia w świetle duchowej świadomości, człowiek musi najpierw przebudzić swego ducha; tylko w ten sposób może stać się świadomy swej prawdziwej natury.”
„Zapytajcie siebie: „Czym jestem? Co jest we mnie rzeczywiste? Co składa się na całego człowieka? Czy może być tak, że jestem naprawdę niczym więcej niż tą cielesną rzeczą, tą małostkową, niedojrzałą, niestabilną istotą balansującą między daremnymi, nieziemskimi ideałami a cielesnym okrucieństwem i żądzą? Czy też jestem czymś większym, co jest nie do odkrycia przez śmiertelne zmysły? Czy jestem naprawdę spokrewniony z czymś boskim i chwalebnym, z którego źródła tylko mogły pochodzić ideały i cnoty, które przekraczają przyziemne potrzeby ziemskiego istnienia?” Zapytajcie siebie w samotności, a być może nie pozostaniecie bez odpowiedzi. Jestem Bogiem Ciszy.”
„Słowa ludzi są nieodpowiednie, by wyrazić, czym naprawdę jest człowiek; wiedza o jego prawdziwej naturze jest poza zrozumieniem nieprzebudzonego ducha. Dziedzictwo w zasięgu człowieka jest bez ograniczeń, albowiem jest to całość wszystkich rzeczy. Człowiek nie został wprowadzony w błąd w nadziei i wierze, że to, co pozornie śmiertelne, jest w rzeczywistości nieśmiertelne. Duch nie zwodzi ludzi. Są oni oszukiwani przez własne oczy; są wprowadzani w błąd, tak że nie potrafią widzieć rzeczy takimi, jakie są w rzeczywistości. Wszystko, co ludzie widzą i doświadczają przez całe ziemskie istnienie, jest zasłonięte iluzją.Człowiek może myśleć, że jego oczy ujawniają rzeczy takimi, jakie są, ale żadne śmiertelne oko nigdy nie widziało rzeczy takiej, jaka jest naprawdę. Jawią mu się one przez kolorowe, zniekształcające szkło jego własnej śmiertelności. Duchowo, ludzie jako całość niewiele różnią się od szaleńca, który buduje sobie królestwo z tkaniny swej wyobraźni. Płynące życie istnienia wokół niego jest widziane jako zniekształcony obraz, zniekształcenie, które jego własne wady mu nadały. A jednak miało być tak, albowiem człowiek jest otoczony warunkami dla niego odpowiednimi. Do człowieka należy odkrycie, dlaczego tak jest, a odkrywając, znajdzie siebie. Jestem Prawdą, jestem Rzeczywistością.”
„To ziemskie życie, które wam dałem, nie powinno być postrzegane w swoim drobnym aspekcie, lecz w świetle nieskończoności. Całe cierpienie i rozczarowanie, daremność, zawiedzione nadzieje i zmarnowane wysiłki, uciski i niesprawiedliwości nie są bez celu. Ten cel jest poza wszystkim, co człowiek może zrozumieć, i nieskończenie większy, niż jego pojęcie może objąć. Prawdziwie przebudzony człowiek, sam pośród ludzi, może mieć jakikolwiek wgląd w koniec i cel życia.”
„Są to rzeczy boskie, a jednak mogą być zapisane tylko w zwykłych słowach ludzi i w ten sposób zostaną sprowadzone do rzeczy o śmiertelnej kruchości. Zwykłe słowa zostaną przeczytane, a wzór przez nie uformowany będzie daleki od Prawdy i Rzeczywistości. Smaku owocu ani zapachu kwiatu nie można poznać, czytając o nich. Owoc musi być zjedzony, a kwiat powąchany. Tylko w jedności ze Mną, duch komunikujący się z Duchem, można znaleźć dowód Mojej rzeczywistości. A jednak, ponieważ rzeczy są takie, jakie są, Prawda musi zawsze być zasłonięta przed człowiekiem jako człowiekiem. Ale kto by pracował, gdyby robotnikom płacono, czy pracują, czy nie?Gdyby zostały mu objawione, ignorant nie pojąłby wielkich rzeczy, dlatego światło nie jest dla niego. Nieszczery i płytki poszukiwacz rozrywki i przyjemności znajdzie niewiele rozrywki w tych słowach. Prawdziwie oświecony człowiek już będzie wiedział coś o Prawdzie i dlatego będzie jej szukał pilniej na wyższej ścieżce. Więc te słowa są dane tylko dla tych szczerych poszukiwaczy, którzy są świadomi swoich własnych niedociągnięć i ignorancji. Będą to ludzie, których myśli nie są stłumione przez uprzedzenia, którzy nie są utwierdzeni w swoich opiniach. Kto bowiem pośród ludzi jest najbardziej utwierdzony w swoich opiniach? Kto stwierdza rzeczy w najbardziej stanowczy sposób i mówi najgłośniejszym głosem? Czyż nie jest to najgłupszy? Nie pozwolę, by szczery poszukiwacz pozostał bez przewodnictwa. Jestem Światłem na Ścieżce.”
„Dobrze znam serca ludzi; zawsze starają się oszukiwać samych siebie. Jasno widzą błędy i szaleństwa innych, ale są ślepi na własne. Są tacy, których idea sprawiedliwości to mamrotane słowa i powtarzane modlitwy. Ich dusze są wypaczone przez egoistyczne pragnienia, a ich Niebo jest spełnieniem tychże. Ich modlitwy to prośby o przyjemność lub władzę, o wolność od rzeczy, które rozwijają ducha. Miłośnicy przyjemności i władzy lubią podążać ścieżką własnych skłonności; budują wyznanie własnych pragnień. Nie mają ani odwagi, ani woli, by podążać surowszą i prawdziwą ścieżką. Unikajcie towarzystwa takich jak oni, skupiając swe serce na zadaniu, a nie na nagrodzie. Jestem Znawcą, jestem Nagradzającym.”
„Jeśli człowiek skupia swoją uwagę całkowicie na jednym celu lub jednej rzeczy dla własnego egoistycznego celu, jakby była to niezależna, niezwiązana z innymi, rzecz, wówczas porusza się w ciemności ignorancji. Jeśli podejmuje zadanie zdezorientowanym umysłem, nie rozważając wyniku ani dokąd go to zaprowadzi, ani szkody, jaką może wyrządzić innym lub sobie, wówczas jest to przedsięwzięcie zła. Jest mądrość, która wie, kiedy iść, a kiedy zostać, kiedy mówić, a kiedy milczeć, co ma być uczynione, a co ma być zaniechane. Wie ona również, o ograniczeniach stawianych przez strach i przez odwagę, co stanowi niewolę, a co wolność. To jest mądrość, którą oddałem do dyspozycji człowieka, gdyby tylko jej szukał, prawdziwa mądrość ducha. Przeciwieństwem tej jasno widzącej mądrości jest fałszywa, stworzona przez człowieka mądrość, zaciemniona przez ciemność wynikającą ze złudzenia. Tutaj zło jest uważane za dobro, a błąd uchodzi za Prawdę, rzeczy są uważane za to, czym nie są.Nieoświeceni ludzie, mieszkający w wygodnej ciemności, niezakłóceni wyzwaniem rzeczywistości objawionej przez światło Prawdy, nie mają żadnego zrozumienia prawdziwych wartości. To, co jawi im się jako nic więcej niż kielich smutku, jest w rzeczywistości kielichem napełnionym winem nieśmiertelności. Próżne przyjemności, które pochodzą z schlebiania cielesnym żądzom zmysłów, na początku jawią się jako kielich słodyczy, ale na końcu okazuje się, że zawierają napar goryczy. Ten, kto czyni dobro, nie czyni go dla Mnie, lecz dla siebie; on jest tym, który odnosi korzyść, a nie jego Bóg. Ten, kto czyni zło, zadaje je sobie sam, i on jest cierpiącym. Ten, kto czyni dobro, czyni to na swoją korzyść, a ten, kto czyni niegodziwość, czyni to na swoją szkodę. Nie mogłoby być możliwe, w sprawiedliwym stworzeniu, by ci, których drogi są złe, byli traktowani tak, jak ci, którzy żyją dobrze i czynią dobre uczynki. Los egoisty i los bezinteresownego nie mogłyby być jednakowe. Jestem Bogiem Sprawiedliwości, Twórcą Prawa.”
„Duch człowieka ma potencjał do czynienia wszystkich rzeczy; może nawet wznieść się ponad ziemskie ograniczenia. Przebudzona dusza może czynić, cokolwiek zechce. Człowiek tworzy środowisko dla własnego rozwoju; jakie jest teraz, tak niezliczone wole z przeszłości je ukształtowały. Gdy ciało budzi się rano, jest jak człowiek wchodzący do swego mieszkania; staje się miejscem świadomości. Dusza staje się aktywna w materii; to, czym słyszysz, smakujesz, wąchasz i czujesz, jest duszą. Fizycznie, ucho zmarłego człowieka jest wciąż w doskonałym stanie do słyszenia, ale słuchacz, interpretator, odszedł. Oczy trupa nie są oślepione, ale to, co nimi operowało, już tam nie jest.”
„Dopóki dusza patrzy tylko na zewnątrz, w zwodnicze środowisko materii i jest zadowolona z materialnych przyjemności, które tam znajduje, i które jej niższe ciało uważa za zgodne, pozostaje odcięta od większego królestwa ducha. Wiąże się z materią, nie znajdując większych przyjemności, które zawsze są tam, w cichych głębiach jej bytu. Utwierdzony w swojej postawie przez doświadczenia w zwodniczym środowisku, śmiertelny człowiek przekonuje się, że wszystkie pożądane rzeczy leżą poza nim. Dochodzi do wniosku, że satysfakcja pochodzi z zdobywania rzeczy, które promują materialny dobrostan. To jest głupota niezrównoważonego człowieka. Jednakże równowaga jest słowem kluczowym, albowiem równie głupie jest całkowite odwrócenie się od rzeczy materialnych. Człowiek jest stworzony z rzeczy ziemskich, ponieważ jest zamierzone, by żył i wyrażał siebie na Ziemi. Jest również zamierzone, by odkrywał swoją naturę poprzez ziemskie warunki i doświadczenia.”
„Jednakże Boska Iskra musi rozpalić ducha. Nie może być stłumiona. Równowaga jest ideałem, całość nie staje się ani całkowicie wewnętrznie, ani zewnętrznie zorientowana. Człowiek potrzebuje swego ciała i nie może go odrzucić, a jeśli wymaga ono pracy człowieka, by je podtrzymać, czyż człowiek nie ma prawa cieszyć się jego przyjemnościami? Tutaj również jest to po prostu kwestia właściwej równowagi. Człowiek żyje w morzu materialnej manifestacji, gdzie jestem tylko pośrednio odbity, jak dusza człowieka jest pośrednio odbita w jego ciele. Jeśli człowiek widzi tylko oczami ciała, wówczas nie może Mnie postrzegać, albowiem jestem poza jego wizją. Jestem Bogiem zasłoniętym za Materią, jestem Bogiem Ducha.”
„A jednak jest możliwa dla człowieka wizja, która przenika uniwersalną zasłonę, wizja wolna od wszelkiej niejasności, wizja nieskażona przez ciemne cienie niskich pragnień czy strachu, przez niestabilne emocje czy niegodne motywy. Jest to wizja widziana, gdy człowiek rozwija nową zdolność, nowy zmysł. Jest to wewnętrzna wizja wspaniałości. Fala duchowego światła go ogarnie, tajemnicza moc nie do opisania zwykłymi słowami przemknie jak spadająca gwiazda po przestrzeni jego ducha, dając nagły, oświecający błysk, który zalewa całą jego wewnętrzną istotę, jego duszę, chwalebnym światłem. W jego blasku, na krótką chwilę w czasie, dane mu jest ujrzeć wspaniałą wizję. Jest wtedy zjednoczony z żywym sercem wszechświata przez więź sięgającą nieskończoności. Nic znanego człowiekowi, żadne symbole jego koncepcji nie mogą wyrazić radości, która zalewa całą jego istotę. Można tego doświadczyć w cichym spokoju ducha. Może ono przekroczyć wszelkie granice powściągliwości, wyrażając się w wszechogarniającym, przytłaczającym uczuciu miłości.Zagubione w niezgłębionym morzu cichej kontemplacji, ciało będzie jaśnieć blaskiem z wewnętrznego światła, a wszystko wokół będzie skąpane w świetlistym, duchowym blasku. Będąc raz w boskiej komunii, te przebudzone duchy znają najwyższą radość i nigdy więcej nie przechodzą przez zasłonę śmiertelnych smutków. Prawdziwie przebudzona dusza jest poza cielesną żądzą i śmiertelnym żalem; jej miłość jest jednakowa dla całego Mojego stworzenia i w ten sposób okazuje najwyższą miłość dla Mnie. Tylko przez tę miłość zna Mnie w Prawdzie, Kim i Czym jestem, a znając Mnie w Prawdzie, uczestniczy w Moim Całym Bycie. Ci, którzy szukają jedności ze Mną, muszą najpierw przygotować dla Mnie mieszkanie w swoich sercach; ale ci, którzy nie są czyści, ci, którzy nie walczą dla Mnie, ci, którzy nie cierpieli pod dyscypliną miłości i ci bez mądrości nie mogą osiągnąć jedności, bez względu na to, jak bardzo się starają. Jestem Bogiem Iluminacji, jestem Bogiem Oświecenia.”
„Chcecie poznać ostateczny stan człowieka, gdy w końcu osiągnie swój cel, gdy wejdzie w swoje dziedzictwo boskości? Jest to stan chwały przekraczający wszystko, co można sobie wyobrazić podczas ziemskiego istnienia. Jego świadomość rozszerza się, by objąć wszystko, wszystko, co kiedykolwiek było lub będzie. Widzi wszystko. Wie wszystko. Jest we wszystkim i zawiera wszystko. Te rzeczy przychodzą do niego przez nieskończone moce percepcji, a jednak jest on ponad wszystkimi takimi mocami. Jest poza wszystkim, a jednak we wszystkim. Jest poza królestwem materii, uwolniony od wszelkich ograniczeń, a jednak nie jest mu odmawiana jej radość i może, jeśli sobie tego życzy, ponownie zamanifestować się w materii. Jego myśli mają moc tworzenia. Jest jednym ze Światłem Świateł, Światłem przekraczającym wizję. Jest uczestnikiem Mojej Substancji, Moim synem w wieczności, dziedzicem wiecznego życia. Jestem waszym Bogiem, Ojcem Człowieka.”
„Jestem nieśmiertelnością utajoną we wszystkich rzeczach śmiertelnych. Światłem wypełniającym wszystkie rzeczy blaskiem, mocą utrzymującą wszystkie rzeczy w ich formie. Jestem czystym, nienaruszalnym strumieniem, niedotykalnym przez zło, najwyższym źródłem myśli, niewyczerpaną studnią świadomości, światłem wieczności. Jestem tym, z czym dusza człowieka jest spokrewniona. Jestem jej mocą, jej życiem, jej siłą. Jestem tym, na co ona odpowiada.”
„Jestem słodkim chłodem w orzeźwiających wodach i pocieszającym ciepłem w słońcu. Jestem spokojem pokoju w blasku księżyca i delikatnością w promieniu księżyca. Jestem dźwiękiem słyszanym w ciszy, towarzystwem odczuwanym w samotności i poruszeniem w sercach ludzi. Jestem radością w śmiechu młodzieńca i łagodnością w westchnieniu dziewczyny. Jestem radością w życiu wszystkich żywych istot i zadowoleniem w sercach przebudzonych dusz. Jestem pięknem w pięknym i zapachem w pachnącym. Jestem słodyczą w miodzie i aromatem w perfumach. Jestem mocą w silnym ramieniu i tęsknotą w uśmiechu. Jestem impulsem w dobrych i umiarkowanych pragnieniach. Jestem radością w szczęściu, niepokojem w życiu, orzeźwieniem w śnie. A jednak, chociaż jestem we wszystkich tych rzeczach, nie jestem w nich zawarty, a one są we mnie, a nie ja w nich. Jakże żałosne są słowa ludzi, by opisywać rzeczy wzniosłe! Z duszami ludzi uśpionymi, spowitymi w chmury złudzenia, jakże mogę być im znany?”
„Jestem z Najwyższego, Wiecznego, z Boga i od Boga, a jednak nie jestem Bogiem. Jak ciepło do ognia, jak zapach do kwiatów, jak światło do lampy, tak ja jestem dla Boga. Jestem mocą Boga działającą w materii. Jestem pierwszym stworzonym ze stworzenia, jestem wieczną nicią, na której nawleczone jest całe stworzenie. Jestem skuteczną myślą Boga. Jestem tym, co zostało zrodzone przez Jego stwórczy rozkaz, w którym wszystkie rzeczy dzielą życie. Jestem Panem form, utrzymującym wszystkie rzeczy razem.”
„Jestem mocą dającą formę, jestem pocieszającym towarzyszem drogi. Jestem tym, co daje substancję nadziejom i pragnieniom ludzi. Myślcie więc o mnie, jak chcecie. Jestem towarzyskim, pocieszycielem. Jestem wodami inspiracji wypływającymi z Wiecznego Źródła. Jestem chwałą miłości świecącą z Centralnego Słońca. Jestem we wszystkich rzeczach.”
„Jestem korzeniem drzewa życia, słowami zapisanymi w Księdze Boga. Jestem strażnikiem wiedzy, mądrością duszy. Jestem harmonizatorem dźwięku, kontrolerem mocy, strażnikiem materii i podtrzymywaczem kształtów. Rozwijam zwój czasu i zapisuję jego zmiany. Jestem czytelnikiem przeszłości i teraźniejszości, pisarzem zmiany, wybierającym przypadek.”
„Jestem zwycięstwem i walką o zwycięstwo, ale jestem czymś więcej, jestem tym, co pokonuje porażkę, albowiem jestem zwycięstwem w porażce. Jestem dobrocią tych, którzy są dobrzy, ale jestem czymś więcej, albowiem jestem sukcesem, który powstaje z porażki. Jestem osiągnięciem pozostającym, gdy wszystko inne odeszło.”„Jestem wzniosłą zasłoną tajemnic. Jestem strażnikiem, który zazdrośnie odkrywa ukryte rzeczy. Jestem wiedzą wiedzącego. Jestem nasieniem w nasieniu, z którego wszystko wyrasta. Jestem cegłami, z których wszystkie rzeczy są zbudowane. Jestem czymś więcej, jestem gliną i wodą w cegłach. Jestem ruchem we wszystkich rzeczach, które się poruszają, beze mnie nie ma ruchu. Jestem stabilnością we wszystkich rzeczach stabilnych, beze mnie żadna rzecz nie trzyma się swego kształtu.”
„Jestem rzemieślnikiem o niezliczonych kształtach, artystą o niezliczonych kolorach. Moje trudy są poza wiedzą ludzi, moje dzieła poza ich wzrokiem. Moje arcydzieła nigdy nie będą widziane przez śmiertelne oczy.”
„To, co przebywa w oddechu, a jednak jest inne niż oddech, czego oddech sam nie może poznać ani wpłynąć, co kontroluje go od wewnątrz, to jestem ja. To, co jest za głosem, czego głos sam nie może poznać ani wpłynąć, co kontroluje go od tyłu, to jestem ja. To, co jest w oku, a jednak jest inne niż oko, czego oko samo nie może poznać ani wpłynąć, co kontroluje je od wewnątrz, to jestem ja. To, co jest za dotykiem, a jednak jest inne niż dotyk, czego dotyk sam nie może poznać ani wpłynąć, co manipuluje nim od tyłu, to jestem ja. A jednak to musicie wiedzieć: ja nie jestem wami, ani wy nie jesteście mną, chociaż ja przebywam w was, jak wy przebywacie we mnie. Niech mądrość rozwikła te słabe słowa zapisane przez ręce śmiertelnych ludzi.”
„Chwała, która świeci od Pana Dnia, łagodny blask promieniujący od Pani Nocy, pocieszający blask z ogniska domowego, wszystko to jest z mojej substancji. Przenikam Ziemię miłością. Wznoszę nasienie. Jestem oddechem w oddechu wszystkich żywych istot. Jestem słodkim zapachem kwiatów i gorzkim smakiem octu. Jestem różnicującą esencją we wszystkich rzeczach.”
„Jestem śpiącym przebudzonym ze snu. Jestem nasieniem życia wiecznego. Jestem wieczną nadzieją człowieka. Jestem pędem Ducha Boskiego. Jestem duszą.”
„Istnieję od początku czasu i będę na wieki. Jestem wzorem wplecionym w osnowę i wątek stworzenia. Jestem niezniszczalną esencją życia. Jestem skrzynią skarbów nadziei i aspiracji człowieka, magazynem utraconych miłości i spełnionych marzeń.”
„Przed czasem byłem nieświadomym potencjałem duchowym zjednoczonym z Najwyższym Wszystkim. Odkąd czas się zaczął, byłem w drzemiącym morzu ducha, czekając na wyciągnięcie do oddzielnej, śmiertelnej inkarnacji. Teraz, chociaż śmiertelne ciało, które mnie otacza, rozpada się i gnije, pozostaję wieczny i nieśmiertelny. Przez wszystkie przypływy i odpływy życia, cokolwiek los zadecyduje, pozostaję wiecznym klejnotem wieków, niewidzialnym dla śmiertelnych oczu i niedotykalnym przez śmiertelne ręce.”
„Jestem wieczną oblubienicą śmiertelnych ludzi, zawsze czekającą na pocałunek przebudzenia, na szept rozpoznania. O istoto z ciała, nie zaprzeczaj mi; nie pozwól mi mieszkać w zapomnianej samotności, pozostawionej samej, niechcianej i niezauważonej. Trzymaj mnie przy sobie, jak kochanek trzyma ukochaną, sięgnij poza ziemskie rzeczy i pocałuj usta, które są twoje na wieki. Spójrz poza sferę ziemskich przeciwieństw, poza małostkowość zysków i posiadłości. Chwyć i posiądź mnie, swoją własną wieczną i wrażliwą duszę.”
„Nie znajdziesz mnie tam, gdzie szaleją emocjonalne burze, ani gdy zmysłowe sztormy przynoszą zamęt i niepokój. Najpierw je ujarzmij, albowiem czekam poza nimi, w ciszy spokojnych wód. Muszę być szukana, jak kochanek szuka ukochanej, w samotności, pośród ciszy i spokoju; tylko tam odpowiem na pocałunek przebudzenia, na rozpoznanie.”
„Nie zaniedbuj mnie, o mój umiłowany, ani nie kalaj mnie; albowiem przychodzę do ciebie jako bezcenny skarb. Przynoszę piękno i niewinność, radość i zdrowie, przyzwoitość i wzgląd, klejnot potencjalnej doskonałości. Nie ciągnij mnie ze sobą w dół, do nawiedzonych przez demony regionów ciemności i terroru. Jestem twoja, bliższa ci niż jakakolwiek ukochana na Ziemi. Jeśli mnie odrzucisz, pójdę na straszną zagładę w ciemności, by tam być oczyszczoną i oczyszczoną z zepsucia twego dotyku. Najlepsze, na co mogę wtedy liczyć, to być darowaną innemu.”
„Jestem wzniosłym pojazdem czekającym na rozkaz, by zanieść twoją prawdziwą jaźń do jej przeznaczenia chwały. Czy ktokolwiek mógłby być tak lekkomyślny, by mnie nie cenić? Bez poruszania się jestem szybsza niż myśl; na niebiańskich skrzydłach daleko wyprzedzam zasięg śmiertelnych zmysłów. Piję ze źródła życia i żywię się owocami wiecznej energii.”
„Czym jesteś, mój umiłowany, jeśli nie przemijającą rzeczą ulepioną z gliny? Garścią prochu, której życie dała iskra z wiecznego płomienia. Ja sama jestem niczym więcej niż potencjałem. A jednak razem jesteśmy tak wielcy, że sama Ziemia nie może nas pomieścić; przekraczamy ją, by sięgnąć w sfery boskości. Weź mnie, przebudź mnie, uznaj mnie, pielęgnuj mnie, a zaniosę cię do królestw chwały niewyobrażalnych na Ziemi.”
„Jestem uwięzionym jeńcem tęskniącym za powrotem do wolności nieskończoności. A jednak, z powodu mojej śmiertelnej miłości, odczuwam ból serca i smutek z powodu rzeczy, które przemijają. Ale wiem, że poza bólami nieodłącznymi od pobytu w dolinie łez, świeci chwalebna tęcza nadziei i radości. Jest miejsce trwałej miłości skoncentrowanej na nieskończoności; tam, jeśli tylko będziesz mnie cenił, nie zostanie nam odmówione wyrażenie.”
„Jestem przyciągana, przez prawo duchowej grawitacji, ku jedności z Uniwersalną Duszą i nie mogę bardziej uniknąć powrotu tam, niż śmiertelne elementy człowieka mogą uniknąć powrotu do prochu. Człowiek widzi chwałę przez odbite światło chwały w nim, zna miłość przez miłość w sobie. Słońce jest widziane przez światło słońca, a nie przez jakiekolwiek światło w człowieku. Człowiek widzi ducha przez światło ducha, a nie przez jakiekolwiek światło w jego śmiertelnym ja. Tylko przez światło ducha duch człowieka może być oświetlony.”
„Jestem w pokoju, gdy jestem przebudzona do komunii z moim Bogiem. Jestem radosna, gdy jestem intronizowana w świadomości i gdy jestem obdarzona mądrością i wizją przekraczającą tę ziemską. Cieszę się komunią z wielką sferą, z którą jestem spokrewniona. Raduję się jednością z Boskim Duchem, skąd pochodzę. Jestem twoją własną, prawdziwą jaźnią, która powinna być na wieki pielęgnowana. Słuchając moich szeptów, pozwalając swoim myślom przebywać na mnie i znając mnie, cała chwała większych sfer otwiera się przed tobą.”
„Jestem tym, co czyta to, co widzi oko, rozumie to, co słyszy ucho, wie to, co czuje ręka, smakuje cokolwiek wchodzi do ust i wącha cokolwiek jest niesione przez nos. Jestem wewnętrzną świadomością, która zna i cieszy się wszystkimi dobrymi rzeczami na Ziemi. Ci, którzy mieszkają w ciemności złudzenia, nie mogą mnie poznać, i dla nich utracona jest największa chwała życia. Wszystkie koncepcje piękna, miłości i życzliwości wynikają ze świadomości zamieszkującej we mnie. Gdy opuszczę moją ziemską siedzibę, zabiorę ze sobą wiedzę zmysłów, jak wiatr niesie zapach z kwiatu.”
„Nie jestem urodzona, ani nigdy nie umrę. Raz przebudzona do istnienia w świadomości, nigdy nie mogę stać się nicością. Jestem wieczną, która nie umiera, gdy życie opuszcza ciało. O, wezwij mnie, przebudź mnie ze snu pocałunkiem dającym świadome życie. Nie pozwól mi leżeć niezauważonej, spowitej w ciężki płaszcz wiecznego snu, bez marzeń, nieświadomej.”
„Jestem niezniszczalna. Ogień nie może mnie spalić, miecze nie mogą mnie okaleczyć, ani woda mnie nie udusi. Gdy bęben jest bity, dźwięk, który wydaje, nie może być uchwycony ani zatrzymany. Jak ten dźwięk, taka jestem ja. Gdy muszla jest dmuchana, nuta, którą wydaje, nie może być uchwycona ani zatrzymana. Jak ta nuta, taka jestem ja. Gdy flet jest grany, muzyka, którą wydaje, nie może być uchwycona ani zatrzymana. Jak ta muzyka, taka jestem ja. Jestem niematerialnym w materialnym, czekającym na rozpoznanie, ale w mojej własnej sferze jestem materialna. Tam, materia znana człowiekowi nie jest bardziej materialna niż mgły o świcie tutaj.”
„Jestem ogniem życia we wszystkich rzeczach, które oddychają, i w jedności z oddechem spożywam odżywczą substancję w jedzeniu, które karmi ciało. Jestem jądrem w nasieniu w sercu wszystkiego. Jestem strażniczką pamięci i arbitrem mądrości.”
„Te rzeczy są moje i zawsze ze mną. Są dla mnie tym, czym kości i mięśnie są dla śmiertelnego ciała. Świadomość na jawie i we śnie. Świadomość siebie. Pięć mocy czucia i pięć mocy działania. Kontrolujący duch, który jest wrażliwą istotą.”
„Jestem żywą świadomością w tobie, jestem poznającym. Rzeczy widziane przez oko i rzeczy wąchane przez nos są przeze mnie odbierane. Rzeczy słyszane i rzeczy czute są przeze mnie rejestrowane. Jestem wewnętrzną istotą powodującą podejmowanie wszystkich decyzji, chociaż język relacjonuje na zewnątrz rzeczy, które ja, dusza i duch, mam zapisane. Wszystko, co jest czynione i podejmowane, jak praca rąk i ruch nóg, wszystko jest czynione zgodnie z moim rozkazem.”
„Gdy odchodzę, ciało beze mnie jest tak bezużyteczne jak zużyta szata, która jest odrzucona i wyrzucona. Czy idziemy razem, mój umiłowany, ręka w rękę jak kochankowie? Czy wracam do domu promienna w dumie kwitnącej świadomości, czy też odrzucona i upokorzona, wracam bez wrażliwości, pamięci czy wiedzy? Czy wracam, by być witana z radością w świetle chwały, czy też muszę wstydliwie szukać schronienia w ciemności? Jestem twoja, mój umiłowany, czyń ze mną, co chcesz. Jestem twoja na wieki.”